#8 Lekarz

139 6 5
                                    

Wsiadłam mercedesa chłopaka, nie ufałam mu ale był wkurwiony dlatego nie chciałam go bardziej denerwować. 

Jechaliśmy przez chwilę w ciszy. Ja patrzyłam przez okno podziwiając widoki.

- Nie przedstawiłem ci się- powiedział już spokojny i zdecydowanie spokojniejszym głosem- Michał

- Blanka- odpowiedziałam powoli

- Mieszkasz w Warszawie?

- Nie- rzekłam krótko

- To co tu robisz?

- Przyjechałam na twój koncert- powiedziałam chłodno

Po chwili ciszy zaczęłam:

- Dziękuje i przepraszam

- Za co ty mnie kurwa przepraszasz?

- Że tak ostro cię potraktowałam

- Jak?

- No że rozmawiałam z tobą jakbyś był moim wrogiem

- Nie mam ci tego za złe, rozumiem

Miałam cholerną ochotę go przytulić ale nie miałam jak, po drugie mogło to być dla niego za dużo.

Dojechaliśmy na miejsce. Szybko otworzyłam drzwi auta i wyszłam z niego. Chciałam dojść tam sama ale nie przewróciłam lecz w ostatniej chwili złapał mnie Michał.

- Daj sobie pomóc i zaufaj mi. Nic ci nie zrobię.

Nie odpowiedziałam tylko się w niego wtuliłam (znowu fuck) i zaczęłam płakać sama nie wiem czemu. 

- Co się stało? Jak zrobiłam coś nie tak to przepraszam

- Nie to nie twoja wina. to dość długa historia

- Okej, ale jak wyjdziemy od lekarza masz mi wszystko opowiedzieć, ok?

- Ok- odpowiedziałam mu po chwili zastanowienia

Otarł moje łzy swoją bluzą i przytulił jeszcze raz. Po pary minutach pomógł mi dojść do gabinetu lekarza

- Dzień dobry- powiedziałam chórem z multim

- Dzień dobry- odpowiedział lekarz- co was do mnie sprowadza?

- Kostka- odpowiedziała za mnie Michał 

- Dobrze, proszę pokazać.

Pokazałam mu nogę.

- Lekko spuchnięta ale będzie dobrze. Założymy gips i tyle.

***PO WYJŚCIU Z GABINETU***

Poszliśmy usiąść na ławeczce.

- A więc...- zaczął chłopak

- Co? Było minęło. Po co rozpamiętywać?

- Obiecałaś

- No niech ci będzie.  A więc w skrócie zaczynając od domu nie mam tam wsparcia od nikogo, moja matka faworyzuje moją siostrę, ojciec nawet nie stara się mnie zrozumieć a szwagier... - poczułam jak łzy spływają po moich policzkach- a szwagier jebie mnie na każdym kroku, doczepia się do wszystkiego i się ze mnie nabija z całą rodziną a... a... a... 

- Spokojnie, oddychaj- poczułam jak bierze moje ręce w swoje- ze mną wdech... - zaczęłam oddychać razem z nim- wydech... wdech... wydech... Już ok?

- Tak... a rodzina cały czas twierdzi że nie mam dystansu do siebie i że to wszystko żarty. W szkole niby mam przyjaciół ale te przyjaźnie działają tylko w jedną stronę. Ogólnie rzecz biorąc sądzę że jestem głupia, wredna, naiwna, beznadziejna...

- Hej, spokojnie nie jesteś ani głupia, ani wredna, ani beznadziejna, ani nic w tym stylu. Masz myśli samobójcze?

- Tak

- A próbowałaś odebrać sobie życie?

- ... Tak

Po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i mnie przytulił a ja znowu uroniłam kilka łez. Poczułam na swoim karku jego dredy. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę aż nam nie przerwał dzwonek mojego telefonu.



**************

Tak wyszło że przy obiedzie odzyskałam na tyle sił żeby napisać rozdział. Mam nadzieję że wam się w miarę podobał rozdział. 

Pytanko: Pisać ile słów?

I dziękuje wszystkim, którzy czytają to co piszę ❤️❤️❤️❤️


Pierwszy pocałunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz