I.X

251 33 32
                                    

Wstanie dzisiaj wydawało się Chuuyi wyjątkowo trudne. Nie był w stanie podnieść ociężałych kończyn z miękkiego, ciepłego materaca, a raczej po prostu mu się nie chciało. Był padnięty po wczorajszym dniu i nocnym wypełnianiem zaległych dokumentów o których dopiero sobie przypomniał, a które powinien wysłać szefowi już jakiś czas temu. Nie chcąc żeby przypadkiem doszło do rozmowy na ten temat przesiedział dobre cztery godziny robiąc je praktycznie bez przerwy. Nie przeszkodziło mu w tym nawet to, że praktycznie spał na siedząco. Przeciągnął się wypinając przy tym delikatnie brzuch w górę po czym zamlaskał i leniwie otworzył oczy. Najchętniej poszedłby spać dalej, ale doskonale wiedział, że nie mógł. Musiał się ogarnąć, iść do pracy, znaleźć Dazaia i iść z nim do szefa. Na później pewnie miał już całkowicie zawalony grafik pilnowaniem rekrutów czy to wypełnianiem kolejnych papierków. Aż poczuł pieczenie w jego przemęczonej od składania podpisów ręce. Mruknął coś niewyraźnie z widocznym pesymizmem na jego twarzy przewracając się na lewy bok. Zaraz jednak podniósł się do siadu z głośnym westchnieniem. Nie mógł tak po prostu olać tego wszystkiego, gdyby tak robił to już dawno pewnie skończył by z kulką, która by przebiła mu czaszkę.

Wydając się z siebie ciche ziewnięcie opatulił się kołdrą po czym ciągnąc ją za sobą po podłodze wstał powoli dotykając chłodnymi chłodnymi stopami jeszcze zimniejszej podłogi. Skierował się powoli do łazienki tam zrzucając z siebie materiał kołdry oraz piżamy. Spojrzał na swoje ciało w lustrze by przyjrzeć się sobie. Jego brzuch. Ręce również i chociaż jednak nadal były nieco trochę patyczkowate to mu to nie przeszkadzało. Skórę miał dość jasną dzięki czemu dało się widzieć dokładniej nieliczne blizny z niebezpieczniejszych misji kiedy nie zdołał się osłonić przed ciosem lub pojedynczym strzałem. Mimo iż przypominały mu o chwilowej porażce to za nic by się ich nie pozbył. Były śladami jego doświadczeń i lekcji na przyszłość, a on to cenił.

Wszedł pod prysznic od razu włączając wodę oraz chwytając, za nie zapachowy żel do mycia ciała by cisnąć go trochę na rękę i zaraz potem zaczął go rozsmarowywać po swoim ciele. Podczas tego jak niemalże manihalnie oczyszczał swoją skórę z brudu jego myśli powędrowały do wczorajszego dnia. Nigdy by nie sądził, że w takim miejscu czułby się komfortowo na tyle żeby w cokolwiek zagrać, a co dopiero dobrze się bawić. Był w stanie się złożyć, że gdyby poszedł sam lub z kimkolwiek innym stałby jak ostatni kołek ostatecznie nawet i pod groźbą śmierci nie wszedłby na tą cholerną karuzele. Za to przy Dazaiu się rozluźnił. Biegał za nim z uśmiechem jakby był dzieckiem biegnącym za przyjacielem i zwracającym na siebie tym uwagę uważając, że jest to zabawne oraz niebywale fajne. Skakał po trampolinach jakby jutra miało nie być, wpychał się niepostrzeżenie w kolejki jak czegoś nie był w stanie się doczekać oraz miał gdzieś ile pieniędzy wyda jakby wcale nie zarabiał na własne utrzymanie i powinien się pilnować. W końcu jak po powrocie to podliczył to organizator musiał zbić na ich dwójce łącznie mały majątek. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Osamu kupował wszystko co tylko wpadało mu jak kolwiek w oko. Czy to tym, że mu się podobało, tym, że było brzydkie lub z czymś mu się skojarzyło. Nakahara był nawet pewnym iż widział jak jego partner kupuje trzy identyczne bluzy pod rząd.

Pokręcił głową by odgonić od siebie obraz roześmianych orzechowych tęczówek choć mu się nie udało, tamten moment utrwalił mu się w głowie najbardziej. Miał wrażenie, że jakby coś się w nim popsuło od chwili kiedy widział roztrzepane na wszystkie strony świata kosmyki rozrzucone na piankowej macie oraz w akompaniamencie donośnego i przyjemnego dla ucha śmiechu wpatrywał się w jego tęczówki jak zaklęty. Poczuł jak skręca mu się żołądek jednak ku jego przerażeniu wcale nie było to nieprzyjemne. Nie zrobiło mu się też nie dobrze, nie chciał wymiotować choć miał wrażenie, że organ wywraca mu się na drugą stronę. Gwałtownie otworzył oczy po czym szybkim ruchem wzmógł nasilenie wody uderzającej w jego nagą skórę. Poczuł jak robi mu się delikatnie gorąco na policzkach od ciepłej wody, a przynajmniej chciał sobie to wmówić i uwierzyć.

Us life || Soukoku ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz