I.XV

247 25 40
                                    

Kiedy wrócił do swojego mieszkania pierwsze co zrobił to z całej siły kopnął szafę. Nie zauważył nawet jak zaczął używać swojej zdolności przez co mebel uderzył z hukiem o podłogę, a na jego boku widniało wgłębienie od powierzchni jego buta. Odetchnął głęboko po chwili kucając i z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi. Nie rozumiał, a raczej nie chciał zrozumieć. Wszystkie chwile, które przeżył razem z brązowowłosy zaczynały przelatywać mu przed oczami niczym film. Chcąc nie chcąc szczególną uwagę poświęcał tym niby nieistotnym detalom. Jak w filmie widział jak wyśmiewał się z młodszego przez to jak pachniał, jak żartował, że ten wygląda jakby jeszcze przed pięcioma minutami żebrał o pieniądze pod którymś sklepem, jak wypominał mu noszenie cały czas tych samych ciuchów. Z każdym kolejnym kolejnym wspomnieniem czuł się sam ze sobą coraz gorzej. Czuł się coraz gorzej z tym, że nigdy nie dociekał, że go tam zostawił. Pociągnął nosem i spojrzał hardo przed siebie by napotkać swoje odbicie w pierwszej lepszej powierzchni, która była mu w stanie pokazać jego odobicie. Przyglądał się sobie chwilę dopóki nie zdał sobie sprawy z małej łzy formującej się w kąciku jego oka. Szybko ją wytarł zaciskając zęby. Kiedy tak właściwie zaczęło mu zależeć na tym jebanym samobójcy? Najlepiej by było gdyby zdechnął w pierwszym lepszym rowie.

***

Okres wyznaczony na przygotowanie się do misji minął niebywale szybko. W tym czasie zdążyli się naradzić dobre kilkanaście razy, uzgadniali wszystko wraz z Morim oraz ewentualnymi członkami organizacji którzy również będą musieli lub będą mogli dołączyć do akcji. Chuuya i Dazai nie rozmawiali przez ten czas o tym co się wydarzyło. Dla Osamu wydawało się to nie być nic wielkiego więc niebieskooki również starał się tak myśleć i udawać, że nie zrobiło to na nim wrażenia. Można też powiedzieć, że trochę ograniczyli swoje kontakty choć nie zbyt świadomie. Rudy po prostu dostrzegł to jak młodszy zaczynał się powoli wycofywać, nawet nie za bardzo zdając sobie z tego sprawę. Unikał zostawania w pojedynkę, pracował nad strategią, więcej niż przez ostatni miesiąc energii poświęcił na raporty. Dlatego też Nakahara nie zamierzał trzymać go przy sobie na siłę bo rozumiał, że nic by mu to nie dało, wręcz przeciwnie, tylko bardziej by go od niego odpychało. Dlatego też postanowił dać mu czas tak samo jak sobie. Potrzebował chwili żeby przyswoić na dobre to o czym się dowiedział i nie było to niczym złym.

Przynajmniej tak sobie mówił, nawet wtedy kiedy kucał za krzakami kryjówki ich głównego wroga próbując się skupić na słowach Hirotsu i swojego partnera którzy tłumaczyli małemu oddziału szturmowemu jeszcze raz na szybko co mają robić. Przyglądał się przy tym szatynowi studiując całą jego sylwetkę dyskretnie wzrokiem. Poświęcił niebywale dużo uwagi na strój jaki ubrał: czarny jednoczęściowy kombinezon z guzikami do końca klatki piersiowej oraz sportowe buty. To był chyba pierwszy raz kiedy widział drugiego bez jego płaszcza i tradycyjnej koszuli jednak kiedy go o to spytał to po prostu wytłumaczył, że w tym będzie mu się łatwiej poruszać. Nie mógł sobie przecież pozwolić na to by cokolwiek mu przeszkadzało, a co za tym szło, im mniej ciuchów tym lepiej. Dałby sobie nawet rękę uciąć, że przelotnie zobaczył wsuwkę we włosach młodszego żeby te nie wpadły mu do oczu. Łapał się na tym, że kątem oka spoglądał co chwila na brązowookiego, a kiedy zdał sobie sprawę, że niezwykle podoba mu się to wydanie herszta to miał wrażenie, że zapadnie się pod ziemię. Oczywiście miał świadomość tego, że miał prawo uważać kogoś za przystojnego jednak same to, że pomyślał tak o nim, o pieprzonym Dazaiu Osamu, było okropnie żenujące. Mimo wszystko nadal dziwnie chłonął jego widok co z minuty na minuty wydawało się coraz bardziej nienormalne.

Kiedy tak poświęcał niebywałą ilość uwagi na wszelakie detale dostrzegł, że ubranie aż dziwne mocno przylegało do ciała wyższego. Co po pierwsze mimo wszystko raczej powinno być niewygodne, a po drugie było to nieco niepokojące. Szatyn często żartował sobie z Chuuyi, że ten musiał kupować ubrania na dziale dziecięcym jednak kiedy tak na niego spoglądał to przeważało w nim wrażenie, że to drugi prędzej byłby zmuszony coś tam kupować. I to nie ze względu na niski wzrost jak u rudego, ale przez to, że w o wiele za dużych ubraniach wyglądałby przekomicznie. Następne kilka minut obserwował uważnie światło padające na jego twarz. Mógł dostrzec, że pod każdym innym kątem tęczówki Osamu nabierały coraz to innego odcieniu brązu. Raz przypominały kostki czekolady, a raz filiżanki expresso. Zamrugał kilkakrotnie kiedy nagle wszelakie odgłosy szeptów, pytań i tłumaczeń ucichły. Rozejrzał się zdezorientowany i kiedy napotkał lekko podenerwowany wzrok partnera gwałtownie się ocknął.

Us life || Soukoku ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz