Isandora

113 6 7
                                    

No i co? Kolejny rozdział tego dnia! Zapraszam do czytania, komentowania i gwiazdkowania🥰
Dlaczego?!-pomyślał-Dlaczego?! Za co?!
Chciał uciekać, przejść przez kapliczkę do Kendry, do Tej jedynej. Wiedział, że nikogo już nie pokocha. Teraz, za rok, za dwa czy sto. Wtedy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Odwrócił się. Za nim stała Królowa Wróżek. Ale nie ta, co pamiętał. Inna. Bardziej chłodna, surowa.
- Chodź za mną synu. Chcę ci kogoś przedstawić.
Paprot wstał i ruszył za nią. Doszli do pałacu a potem weszli do sali z lasem i ptakami. Pod drzewem stała piękna kobieta. Miała czarne włosy do pasa, dość bladą skórę, ciemno niebieskie oczy i uwodzicielski uśmiech. Długa, zwiewna suknia ciągnęła się za nią po ziemi ale się nie brudziła.
To Isandora- powiedziała chłodno królowa- twoja nowa nażeczona.
Co?!- Paprot był na szczycie wściekłości- Jak?! Ja jej nawet nie znam!
- Nie masz tu nic do gadania! Wasz ślub będzie za tydzień, poznajcie się troche.
-Matko, jak możesz mi coś takiego zrobić?!
- Mogę synu. Isandora jest istotą magiczna, nie to co tamta dziewczyna.  To twoja przyszła żona, więc lepiej się przyzwyczaj. A teraz zostawię was samych.
Kiedy wyszła Isandora rzuciła się na Paprota i, usiłując zdjąć mu pierścionek z palca, pocałowała w usta.
Wściekły chłopak odepchnął ja i szybko wyszedł na korytarz. Wyjął róg i połączył się z Kendrą.

Mam nadzieję, że nie jest takie złe. Postaram się dzisiaj wrzucić kolejny rozdział bo jutro raczej nie dam rady. Mam szkole i szkołę muzyczną a w niej nie długo egzaminy więc bardzo przepraszam jeśli czasem czegoś nie będzie.

Miłość i śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz