70

869 47 0
                                    

Wzeszło słońce. Seul jakby ożył na zawołanie, co Hyunjin ze znudzeniem obserwował zza okna swojego biura.
Felix od tygodnia nie zamieścił żadnego posta. Nie dawał żadnych oznak życia, jakby nagle rozpłynął się w powietrzu. A stało się to po wiadomości Hwang'a. Brunet już dawno przybił sobie piątkę ze swoim czołem karcąc się w duchu za swoją głupotę. Owszem, martwił się, ale nie myślał o tym z perspektywy Lee.
A minął właśnie tydzień. Wrócił do Paryża? A może do Australii?

Odblokował telefon zauważając jedną nieodczytaną wiadomość.

„Na-bi: Widziałam Felix'a!! Minęłam się z nim w parku. Obserwowałam go chwilę i ciągle siedzi na ławce z jakąś książką."

Hwang wstrzymał oddech. Czuł jakby jego serce chciało przedrzeć się przez żebra.
Wsunął komórkę do tylnej kieszeni spodni, złapał za marynarkę i biegiem ruszył do wyjścia z gabinetu.

Czarny SUV zatrzymał się niedaleko parku, o którym po drodze na miejsce wspomniała w wiadomości Na-bi. Podała także dokładną lokalizację, za do brunet był naprawdę wdzięczny.
Biegł ignorując ból brzucha.
Zatrzymał się usłyszawszy przychodzące powiadomienie. Znów wstawił post? Wyjął komórkę, a na wyswietlaczu pokazała się znajoma ikona. No oczywiście, że wrzucił coś nowego. Lecz tym razem było to zdjęcie drzewa Kwitnącej Wiśni. I cytat. Hyunjin był już tak niedaleko Felix'a. Można by żec, że kilka metrów dalej.

„Sądzę, że nawet śmierć będzie rzeczą dobrą, nie dlatego, że jest zakończeniem dawnej goryczy, ale dlatego, że jak wierzę, nadejdzie jako ostatni z ostrych smaków, które upewnią mnie, że żyję." Orson Scott Card

— Co? — Mruknął przerażony. No tak. Przecież Lee siedział na ławce odwrócony do jeziora. Hwang znał go na tyle dobrze by wiedzieć, że Felix to dobry pływak.

Spojrzał w kierunku blondyna, który w tym momencie wlepiał swoje czekoladowe tęczówki w jego osobę. Nie ruszał się. Po prostu patrzył. Jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. Jakim do cholery cudem on się nie stresował, a Hwang już tak? No przecież. Felix zachował resztki rozumu i przygotował się na przyszłe spotkanie z mężczyzną, do którego wciąż żywił głęboko schowane w sobie uczucia.
Ale jak on go zauważył? Stał przecież tak daleko. Hwang jakby uznał to za znak iż może podejść. Żwawo udał się w kierunku ławki, na której właśnie siedział jego obiekt westchnień.

— Jak mnie zauważyłeś?
— Jesteś aż tak głupi? Tu jest cicho, słychać było jak biegniesz w tych butach — wskazał na wytworne obuwie Hwang'a — i przez niewyciszone powiadomienia.

Felix zachował obojętny wyraz twarzy. W czasie kiedy zmieszany brunet postanowił podejść kilka kroków bliżej. Ten jakby czytając z jego oczu, wstał.

— Przepraszam, Lixie... — Hwang delikatnie uderzył się dłonią w skroń.
— Było, minęło, Hyunjin'ie. Przygotowałem się na to spotkanie. Psychicznie. — Dodał uciszając gestem dłoni młodego prezesa.
— Chcę ci tyle wyjaśnić. — Westchnął ciężko odchylając głowę do tyłu, by zaraz ponownie spojrzeć w czekoladowe tęczówki, w które Hwang mógłby patrzeć nawet godzinami.

Post [hyunlix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz