Poranne pogaduszki

1K 55 3
                                    

— O proszę, proszę! Kogo moje oczy widzą – oznajmił Kimi, w momencie, gdy Charles wszedł do wynajmowanego przez trójkę kierowców oraz Olivię apartamentu.

Fin siedział na wysokim krześle, ustawionym przy wyspie kuchennej i z uśmiechem na ustach popijał kawę. Mężczyzna nawet w najmniejszym stopniu nie wyglądał, jak osoba, która noc wcześniej ostro zabalowała. Tego samego nie można było niestety powiedzieć o Charlesie. Młody kierowca Ferrari miał podkrążone oczy i potargane włosy, a ubrania które miał na sobie były nie tylko nieświeże i mocno wymięte, ale również miejscami przebudzone.

— Nigdy więcej nie chleje. Nigdy kurwa więcej – zakomunikował Charles siadając przy tym ociężale na krześle znajdującym się tuż obok tego zajmowanego przez Kimiego, na co starszy z mężczyzn głośno się zaśmiał.

— Gdybym tylko dostawał pieniądze za każdym razem gdy to mówisz... – rozmarzył się Raikkonen.

— To zarobiłbyś na moim alkoholizmie miliony – dokończył za niego Monakijczyk.

— Dokładnie – skwitował Fin.

— Ale już się na mnie nie dorobisz. Słowo daje. Nigdy więcej alkoholu do ust nie wezmę – zarzekał się Charles, na co Kimi posłał mu pełne politowania spojrzenie.

— Nie składaj obietnic, których nie dotrzymasz Charlie. Obydwaj doskonale wiemy, że nie można być kierowcą Ferrari, bez bycia alkoholikiem. To transakcja wiązana.

— Święte słowa – odparł Charles wzdychając przy tym ciężko.

— To skoro już dotarłeś do naszego wspaniałego hotelu, to może opowiedziałbyś mi, gdzie ty do cholery nocowałeś – zaproponował Fin, na co Monakijczyk przetarł dłońmi twarz.

— Chcesz krótką czy długą wersję?

— Póki co krótką. Ze szczegółami opowiesz wszystko, jak para nowożeńców do nas dołączy – odparł starszy z mężczyzn.

— A właśnie. Jak tak Daniel i Olivia? Nie próbowali już cię zabić? – zapytał Charles.

— Nie mam pojęcia. Póki co nie wyścibili nosa z sypialni – odpowiedział Kimi zgodnie z prawdą, na co Leclerc jedynie pokiwał głową na znak, że rozumie.

— Ale państwo Ricciardo nie są teraz naszym tematem. To jak? Gdzie się szlajałeś?

— Pamiętasz kaplice w którym Danny i Olivia wzięli ślub? – Charles odpowiedział pytaniem na pytanie.

— No tak.

— To po tym, jak mnie tak zostawiliście przygarnęła mnie do siebie kobieta, która pracuje tam jako fotograf. Z tego co mi dziś rano wytłumaczyła, nie chciała, aby jej żądny pieniędzy szef ożenił mnie z byle kim. Przenocowała mnie, nakarmiła, pozwoliła naładować telefon, żebym mógł się z tobą skontaktować, a na koniec pomogła wydostać się z tej paskudnej, niebezpiecznej dzielnicy, w której mieszka – opowiedział po krotce Leclerc.

— Bardzo ofiarnie z jej strony. Ciekawe, czy zachowałaby się w ten sam sposób w stosunku do kogoś mniej sławnego i rozpoznawalnego – zakomunikował Kimi bardziej do siebie, niż swojego towarzysza.

— I tutaj mój drogi staruszku mam dla ciebie chyba najważniejszą informację – odparł Charles, na co Fin zmarszczył ze zdziwienie brwi.

— Ona albo nie wiem kim jestem, albo udawała, że nie wie – oznajmił Monakijczyk, na co Kimi posłał mu pełne powątpiewania spojrzenie.

— Z tego co pamiętam była młoda i gdyby nie fakt, że okropnie chuda, to mogłaby się zaliczać do tych pięknych. Chcesz mi powiedzieć, że istnieje na tym świecie młoda kobieta, która nie wie kim jesteś?

— Przesadzasz Kimi. Nie jestem aż tak znaną personą.

— Charlie. Zacząłem obserwować na Instagramie kilka oficjalnych kont związanych z Formułą i nagle zaczęły mi się pojawiać posty fanek związane z tobą. Posty, które gdybym mógł, to bym chciał odwidzieć – wyznał Fin, na co Leclerc mimowolnie parsknął śmiechem.

— Aż tak?

— Jeszcze gorzej – odparł Kimi, widocznie straumatyzowany wspomnieniami, które na własne życzenie przywołał.

— No coż. W takim razie mogę jedynie przeprosić za szkody wyrządzone w twej psychice.

— Przeprosiny wiele nie pomogą. Tutaj przydałby się jakiś dobry terapeuta, ale wróćmy do tematu. Dlaczego twierdzisz, że ta fotografka cię nie zna?

— Powodów jest kilka. Po pierwsze zachowywała się przy mnie bardzo swobodnie. Zbyt swobodnie jak na kogoś, kto byłby świadomy, że gości u siebie sławną osobę. Po drugie, gdy odprowadzała mnie do taksówki, to poradziła, żebym na przyszłość ukrywał się przed przestępcami, który mieszkają w tej okropnej dzielnicy. Nie wspomniała zaś nic o fotografach i wścibskich fanach. Po trzecie nie poprosiła o autograf lub zdjęcie, a obydwaj doskonale wiemy, że mało kto jest w stanie oprzeć się takiej okazji. Pamiętasz przecież, jak po tym, gdy wylądowaliśmy w szpitalu z przepicia, to cały personel i niektórzy pacjenci ustawiali się w kolejce po autograf.

— O tak. Jest to jedno z moich najlepszych wspomnień, choć od tego czasu samogony omijam szerokim łukiem. Szczególnie te pochodzenia Polskiego i Rosyjskiego – wtrącił Kimi.

— No właśnie. Także zazwyczaj jeśli ktoś nas zna, to ostatecznie prędzej czy później ulegnie pokusie. Ale wracając do powodów, dla których myślę, że ona nie wie kim jestem, to najważniejszym z nich wszystkich jest według mnie to, że w pewnym momencie jak gdyby nigdy nic uświadomiła mi, że jej się nie przedstawiłem, a jak to ostatecznie zrobiłem, to przyjęła tę wiadomość, jakbym był najzwyklejszym na świecie Johnem Smithem.

— Okay. Patrząc na to z tej strony faktycznie może się wydawać, że ciebie nie zna, ale niczego to nie potwierdza. Może być po prostu kimś, kto wyjątkowo dobrze panuje nad emocjami – zakomunikował Kimi.

— Stary. Znam tylko jedną taką osobę i jesteś nią ty. Nikt inny nie potrafi tak dobrze ukrywać się za maską intelektualnie niedorozwiniętego dziecka. To nie jest ani naturalne, ani normalne, ani  tym bardziej ludzkie – odparł Charles.

— Uznam to za komplement – oznajmił Raikkonen.

— Cokolwiek pozwala ci spać w nocy.

— Ja przynajmniej przez większość czasu śpię w obięciach pięknej kobiety, która przy okazji jest moją żoną, a nie tak jak ty z... – riposta Kimiego została nagle przerwana, przez głośny pisk Olivii, któremu zawtórował krzyk Daniela.

— Oho! Państwo młodzi się obudzili. Zapraszam na spektakl – zakomunikował starszy z mężczyzn, po czym dopijając uprzednio kawę, ruszył w stronę sypialni świeżo upieczonego małżeństwa. Charles zaś ociężale posnuł się za nim.

Love Den // Charles LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz