Stara, dobra miłość

751 39 3
                                    

Paczka znajomych siedziała w salonie. Od przeszło dwóch godzin rozmawiali oni o najnowszych płoteczkach związanych ze światem F1. A przynajmniej Daniel, Olivia i Kimi rozmawiali. Charles z kolei siedział niemalże bez ruchu i tempo wpatrywał się w swoje dłonie.

— A słyszeliście, że ponoć Lance... – zaczęła rudowłosa, ale przerwała w momencie, gdy zobaczyła nietęgą minę Leclerca, który wydawał się być obecny w salonie jedynie ciałem.

— Żyjesz Charlie? – Ricciardo skierowała pytanie w stronę szatyna, szturchając go przy tym lekko w ramie, na co aż się wzdrygnął i potrząsnął energicznie głową.

— Coś mówiłaś? – odparł pytaniem na pytanie, lekko zażenowany faktem, że przyłapano go na niesłuchaniu.

— Pytałam czy żyjesz. Odkąd Emma wybiegła z apartamentu, a ty później wróciłeś bez niej jesteś jakiś nieobecny – wyjaśniła kobieta, na co Daniel pokiwał głową na znak, że zgadza się ze swoją żoną.

— Bo myślę – odparł krótko Charles, wpatrując się przy tym w swoje buty, na co Kimi parsknął głośnym śmiechem.

— Uwaga, bo ci uwierzę – oznajmił Raikkonen, za co zarobił uderzenie w przedramię od Olivii, która posłała mu pełne dezaprobaty spojrzenie.

— O niej? – zapytała rudowłosa, na co Monakijczyk jedynie pokiwał twierdząco głową.

— Tak – z ust mężczyzny wypłynęła kolejna krótka odpowiedź.

— Wiesz Charlie, że możesz powiedzieć nam co ci na sercu leży. Kto jak kto, ale my zrozumiemy – zakomunikował Daniel.

— Dokładnie. Czego byś nie wymyślił czy nie odwalił, to nie będziemy cię oceniać. No może tylko trochę pooceniamy i na pewno cię początkowo wyśmiejemy, jeśli będzie to wyjątkowo żenujące, ale ostatecznie na tyle, na ile będziemy w stanie, postaramy się jakoś pomóc – Kimi na swój własny, pokręcony sposób również zapewnił Charlesa, że może on na niego liczyć.

— Ehhh... co by tu dużo mówić. Życie mi się pokomplikowało – wyznał Leclerc, ukrywając przy tym twarz w dłoniach.

Zachowanie Monakijczyka spowodowało, że państwo Ricciardo i Kimi spojrzeli na siebie porozumiewawczo i bez wypowiedzenia choćby jednego słowa doszli do porozumienia, że przez najbliższy czas z Charlesem będzie rozmawiała wyłącznie Olivia. Takie rozwiązanie było bowiem najlepszym, jeśli chcieli wyciągnąć z kierowcy Ferrari możliwie najwięcej informacji.

— Rozumiem, że przez Emmę – stwierdziła rudowłosa, na co szatyn jedynie pokiwał głową, nie zdjął jednak ze swojej twarzy zakrywających ją dłoni.

— Podoba ci się? – zapytała Olivia.

— Bardzo.

— Chciałbyś z  nią być?

— Cholernie.

— W skali od jeden do dziesięć jak bardzo panna Burke na ciebie działa?

— Kimi – odparł Charles, na co reszta obecnych w pomieszczeniu osób, jak jeden mąż, zmarszczyła brwi na znak, że nie rozumie.

— Co Kimi? – rudowłosa zadała kolejne pytanie, na co Monakijczyk zdjął z twarzy dłonie i wyprostował swoje zgarbione do tego momentu plecy.

— Moja odpowiedź na twoje poprzednie pytanie to „Kimi". Jej obecność, dotyk, zapach działają na mnie tak bardzo, że pod względem popędu seksualnego i fantazji egotycznych zamieniam się w Kimiego. Jej śmiech, jej piękne oczy, każdy, nawet najdelikatniejszy dotyk, którym mnie obraża powoduje, że mam ochotę... – szatyn przerwał swoją wypowiedź. Nie potrafił bowiem znaleźć odpowiednich słów, które odpisałyby jego zamiary, bez uprzedmiotowiania Emmy.

Love Den // Charles LeclercOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz