Luna Chardy

6 3 3
                                    

Uśmiechnęłam się szeroko a Emil to od wzajemnił.
E: pięknie wyglądasz.
L: dziękuję. Idziemy?
E:ymhy.
Po raz pierwszy szłam na randkę!
Szliśmy pustą ścieżką i poczułam jak Emil mnie wziął za rękę. Szliśmy tak całą drogę do restauracji. Za rękę!
E: już jesteśmy.
L: oo jak tu elegancko.
Zaśmieliśmy się.
Weszliśmy do restauracji i już nas przywitała pani kelnerka wskazując na nasz stolik.
Dała nam też menu i wybieraliśmy jedzenie.
Emil zapytał się mnie czy może chce wino, chociaż chciałabym spróbować to wiedziałam że by mi się oberwało. Powiedziałam stanowczo.
Nie.
Trzymaliśmy się za rękę i dużo rozmawialiśmy ale nagle weszli jacyś umięśnieni mężczyźni.
Zbliżali się do naszego stolika a Emil szybko upuścił swoją dłoń.
E: cholera..
powiedział z przyciszonym głosem, a ja zupełnie nie wiedziałam o co chodzi.
?: O tutaj jesteś. Chyba o czymś zapomniałeś?!
E: panowie nie tutaj.
Mężczyzna przewrócił oczami w stronę drzwi.
E: zaraz wracam nie martw się..
Szepnął mi do ucha jak wstał z krzesła.
?: No już, już, zaraz wrócisz do swojej laluni.
Ten gość był łysy. Więc uznajmy że na niego będę mówiła łysy.
Łysy miał czarną koszulkę i granatowe jeansy.
Zobaczyłam jak się mnie spojrzał.
Ł: o cholera.
Ł: masz na imię Luna?
Przeraziłam się jak usłyszałam "Luna".
Z kąd zna moje imię?!
L: tak..
Odpowiedziałam zachrypniętym nie pokojącym głosem.
Łysy coś szepnął to tamtych Meżczynz.
A oni zrobili wielkie oczy.
?: Luna Chardy?
Powiedział kolejny, nie dość że moje imię, do jeszcze nazwisko
L: tak…
Aż zrobili się czerwoni.
E: a co macie do niej?
Ł: ty się nie oddzywaj chłopczyku.
Emil przewrócił oczami i w tedy powiedzieli mężczyźni.
Ł: dobra masz czas do końca tygodnia.
I po prostu jak nigdy nic wyszli.
L: co to do cholery było?!
E: nic.. nic..
L: Emil mów teraz.
Byłam bardzo ciekawa o co im chodziło.
Musiałam się dowiedzieć.
E: no dobra. Mam u nich dług..
Milczałam. Każdy ma jakieś długi, więc nie zaskoczyło mnie to.
L: no dobra ale kto to byli ci mężczyźni?
Dopytałam.
E: nie chcesz wiedzieć.
Emil unikał wzroku kontaktowego. Ale za to ja starałam się patrzeć mu prosto w oczy i się upewniać czy przypadkiem nie kłamie.
L: chce. Wiedzieć.
Przetarł oczy i zaczął.
E:to było wieki temu. Nie wiedziałem w tedy od kogo pożyczam po prostu potrzebowałem pilnie pieniędzy. Wtedy napotkali się oni, po prosiłem ich a oni się zgodzili.
L: Emil mów kto to był.
E: goście z mafii, Luna…
Zamrugałam parę razy bo nie dowierzałam co on powiedział.
L: mafii…?!
Ściszyłam po tym głos bo trochę mnie poniosło.
L: jesteś normalny?! Wiesz co robią ludzie z mafii?!
E: wiem.. Luna  ja naprawdę nie wiedziałem..
L: dobra, dobra, tylko z kąd oni wiedzą o mnie, i byli tacy zaskoczeni.

Dziewczyna ze wsiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz