W ciągu życia poznajemy masę różnych ludzi. Jedni wchodzą, stają w drzwiach i gdy widzą jaki nieład za nimi panuje, uciekają. Inni natomiast, wchodzą do naszego życia i mają tak piękny i ogromny na to nasze życie, że po chwili nie pamiętamy, jak wyglądało ono bez nich.
-Sabina MusytMinęło parę lat, a dokładniej mówiąc to siedem. Damon miał 15 lat. W ciągu tego całego czasu wiele się zmieniło. Chłopak bardzo mocno zaprzyjaźnił się z Brianem, niestety w końcu i to musiało się zakończyć. Aczkolwiek, nie do końca. Dwa lata temu, Brian został adoptowany przez pewną rodzinę. Bardzo nie chciał się żegnać z swoim przyjacielem, ale nie chciał spędzić całego życia w tym straszliwym miejscu. A, gdy żegnał się z Damonem powiedział mu:
-Nie martw się, coś czuję, że się jeszcze spotkamy.
-Masz pisać, przynajmniej raz w tygodniu. - powiedział Damon, mocno przytulając do siebie Briana.
-Będę, obiecuję. A, ty nie daj im się. Zawsze będę z tobą myślami. - powiedział Brian, po czym do opiekunki powiedział tylko ciche do widzenia i odwrócił się do nich plecami i wyszedł przez bramę za swoją nową rodziną. Gdy już dawno nie było śladu po jego przyjacielu, on dalej tam stał. Nie mógł dopuścić do siebie myśli, że już nie będzie miał obok swojego przyjaciela. Ponownie został sam. Brian jednak dotrzymał słowa. W każdy poniedziałek listonosz przynosił list zaadresowany do Damona. Listy były dość długie. Opisywał cały tydzień. Wszystkie listy jakie dostawał, chował do pudełka po butach, które miało swoje miejsce głęboko pod łóżkiem. Wracał do nic, gdy było mu źle. Dy tylko Brian wyjecał, inne dzieciaki o ile to możliwe, zaczęły mu dokuczać jeszcze bardziej. Śmiali się z niego, że nikt go nie chce, że nawet Brian o zostawił. Że jest nic niewartym dziwakiem. Dość szybko, przestał się już całkowicie uśmiechać. Póki Brian był, jeszcze od czasu do czasu można było zauważyć uśmiech na twarzy. Czytał bardzo dużo książek, miał problemy z snem, a jeśli już udało mu się zasnąć to budził się z krzykiem w środku nocy. Inne dzieciaki nie respektowały ciszy nocnej, zresztą niczego nie respektowały. Niczego ani nikogo. Często wbiegali do pokoju Damona i rozrzucali jego rzeczy. Nie miało dla nich znaczenia czy Damon jest w środku czy nie. Wiele razy także próbowali się z nim siłować i bić.
Jednak Damon był osobą bardzo spokojną i unikał konfliktów jak ognia. Z nikim nie rozmawiał, nie wychodził prawie wcale z pokoju. Wychodził tylko kiedy musiał, do łazienki lub szkoły i oczywiście na posiłki. Dzieciaki bały się go. Wiedzieli, że to co się działo dookoła niego jest co najmniej dziwne. Ale, ten strach nie spowodował u nich, że przestali dręczyć Damona, wręcz przeciwnie.
Dziś był zwykły, letni poranek. Damon stwierdził, że przewietrzy się trochę. Spacer po terenie sierocińca był nieodłączną częścią każdego dnia. Zjadł szybko śniadanie i wyszedł przed bramę, która z roku na rok wyglądała coraz gorzej. Przypominała bramę jak w tych wszystkich straszliwych horrorach. Wiecie, taka stara, rozpadająca się, wydające okropne odgłosy przy każdym najmniejszym ruchu. Chłopak usiadł na równie rozwalonych schodkach. Na tych samych na których siedział, kiedy matka go zostawiła. W ciągu dnia, siadał tam wiele razy. Szczególnie latem. W okolicy było parę domów, Damon znał mieszkańców wszystkich na pamięć. Niektórych tylko w widzenia, a z innymi czasami krótko rozmawiał. Ci z tej drugiej grupy, często przechodząc obok sierocińca i widząc jak ten siedzi na schodach machała mu ręką. Był dla wszystkich zawsze miły i zawsze się witał. Z tego też powodu sąsiedzi nie mieli nic do chłopca, lubili go. Może z tego powodu, że znał wszystkich w okolicy, widok pewnej postaci go tak bardzo zdziwił. Jak kiedyś określił to miejsce Brian:
-Jest to dziura zabita dechami i tyle.
To zdanie najlepiej opisywało to miejsce. Nikt nigdy nie zapuszczał się w tę część miasta. Nie było powodu by tu przychodzić, nie było tu niczego. Było tu tak mrocznie i nieprzyjemnie, że ludzie wręcz się bali przejeżdżać przez Poliwarię. Istniała legenda, która opowiadała, że w przeszłości, wiele lat temu, właśnie tu mieszkał i urodził się sam diabeł za życia. Rzucił klątwę na miasteczko i z tego powodu było tu tak mrocznie i straszyło. Legenda, jak to legenda, w każdej jest odrobina prawdy. I choć Damon, widząc postać idącą w tylko sobie znanym kierunku, mógł pomyśleć o nim jako o diable, nie zrobił tego. W końcu, po jakie licho diabeł miałby wchodzić do kawiarni? Damon zamyślił się. Był w kompletnej rozsypce, na rękach miał blizny po samookaleczeniach. Wmawiał sobie, że obelgi ze strony wpół domowników oraz złe traktowanie nie robią na nim żadnego wrażenia, ale prawda była taka, że każdego dnia umierał na nowo. Był jak feniks. Umierał i odradzał się na nowo. Ale i feniksy w końcu umierają. On sam uważał, że w środku jest od dawna martwy. Nic go nie cieszyło. Jedynie książki pozwalały mu na trochę radości. Zaczął się zastanawiać, dlaczego jedni mają szczęśliwe życie a inni, są skazani na takie piekło.
Zupełnie też nie wiedział, dlaczego dzieją się te wszystkie dziwne rzeczy dookoła niego. Kiedy, jednego razu pomyślał, że chciałby mieć w ręce długopis, który leżał gdzieś kawałek dalej i był za daleko by dosięgnąć, nagle długopis podniósł się i przyleciał do niego. W pierwszym tygodniu wychowawcy odkryli, że "coś jest nie tak" z dzieckiem. Wtedy też polecieli po księdza sądząc, że jest opętany. Ksiądz oczywiście przyszedł i wszedł do pokoju chłopca, ale tak szybko jak wszedł tak szybko z niego wyszedł informując dorosłym, że chłopiec nie jest opętany i że on nie widzi nic dziwnego i być może tylko im się przywidziało. Potem udali się po pomoc do psychiatry, lecz i on stwierdził dokładnie to samo co ksiądz. Jedna z opiekunek stwierdziła po czasie, że być może Damon jest pomiotem samego diabła i na tym temat się skończył. Dziecko przypadkiem podsłuchało wtedy tamtą rozmowę. Nie sądził, żeby miał coś wspólnego z diabłem czy jakimkolwiek demonem. Siedząc teraz na schodach, myślał nad sensem tego wszystkiego. Nagle, zauważył, że z kawiarni naprzeciw wyszła ta dziwna postać. Był wysoki, miał na sobie czarne ubrania, a na nic dodatkowo płaszcz tego samego koloru, a na głowie kaptur, który zasłaniał wszystko. Damon zauważył, że ten człowiek patrzył się na niego przez chwilę, po czym zaczął powolnym krokiem iść w jego stronę. Przeszedł przez ulicę, przeszedł obok chłopca po schodkach i zatrzymał się pod bramą. Zaczął dokładnie ją badać i oglądać, w jakim jest stanie. Po chwili, nie odrywając wzroku od bramy powiedział:
-Straszne. Już dawno nie widziałem tak strasznie zapuszczonej rudery. - powiedział, po czym zerknął na tablicę, na której była nazwa sierocińca. - Sierociniec Houndway- przeczytał na głos, po czym spojrzał na kruchego nastolatka siedzącego na rozwalonych schodkach. - Ty tu mieszkasz?
-Niestety- odpowiedział Damon.
-Mogę się przysiąść? - zapytał uprzejmie mężczyzna.
Damon mógł zobaczyć jego twarz. Miał bardzo bladą cerę, oczy świeciły dziwnym blaskiem. Miał cięte spojrzenie, jak ostrze w świeżo wykutym mieczu. Odnosiło się wrażenie, że są jakby czerwone, było w nich coś innego niż u innych ludzi. Miał długi, szpiczasty nos, usta lekko zaciskał, zastanawiając się nad czymś. A Damona uderzył pewien fakt. Dziś było jakieś 30 stopni na zewnątrz, a ten człowiek był nie, dosyć, że w czarnych ubraniach, to jeszcze był cały zakryty. W tym momencie zdjął kaptur z głowy i Damon mógł zobaczyć, że miał czarne włosy, lekko kręcone przy końcówkach, które sięgały mu do ramion. Pokiwał głową, zgadzając się, żeby mężczyzna usiadł obok, a gdy ten usiadł, kontynuował:
-Jak się nazywasz?
-Damon. Damon Biddle. Ale, wszyscy wołają na mnie dziwak. A pan?
-Masz ciekawe imię. Ja jestem Armand Gain. Czemu tak na ciebie wołają? - zapytał człowiek mrużąc przy tym oczy.
-Zasłużyłem. - powiedział tylko.
-Nikt nie zasługuję na cierpienie.
-Nawet jeśli ktoś jest zły?
-Czemu sądzisz, że jesteś zły?
-Robię złe rzeczy.
-Ja nie wierzę, że ludzie są źli lub dobrzy, tylko ich czyny mogą być złe lub dobre.
CZYTASZ
Zaginiony Władca
FantasyCo mogą mieć wspólnego tajemniczy mężczyzna uwielbiający czarne stroje, zwykły nastolatek z sierocińca? I czy ma to coś wspólnego z legendami o ludziach zmieniających się w nietoperze, o których bajki słyszał dawno temu Damon?