W końcu zrozumiała. Dotarło do niej po wielu latach. Jej problem polegał na tym, że odgradzała się murem od świata, po to by chronić siebie przed wrogami. Ale, nie wiedziała, że przez ten mur, który zbudowała nikt się nie przebije. Także jej bliscy.
-Sabina MusytZegar wskazywał 6.00 rano. Damon wstał i zaczął się rozciągać. Podszedł do okna i zobaczył całkiem niezłą demolkę. Burza spowodowała bardzo wiele szkód. Większość drzew leżała powalona. Wyrwana wraz z korzeniami. Samochody nie mogły przejechać, ponieważ jedno z drzew leżało na środku ulicy przez co powstał korek. Strażacy pozbywali się wszystkich gałęzi i sprzątali po burzy. Chłopak się ubrał i zszedł na dół na śniadanie.
-O! Patrzcie kto idzie! Siema dziwak. - Powiedział jeden chłopak.
Damon jednak nic nie odpowiedział tylko zaczął robić sobie kanapki.
-Ej! Biddle! Matka cię nie nauczyła, że się odpowiada?! A no tak, zapomniałem. Przecież cię porzuciła! Haha- Zaśmiał się drugi chłopak.
Damon zacisnął pięści i szczękę. Musiał się uspokoić zanim coś się znowu stanie. Aczkolwiek tej dwójce należało się porządne manto. Dlatego podszedł do nich z pojemnikiem w której znajdowała się sól i całość wysypał tej dwójce na twarz. Cóż, ich miny Damon zapamięta do końca życia. Byli w przeogromnym szoku. Nie spodziewali się tego po nim.
-Damon! Co to miało być?!- Krzyczała Eli, która właśnie weszła do kuchni i wszystko widziała.
-Należało im się! - Odpowiedział Damon.
-Damon! Zjedz i do pokoju! A wy, to samo. I nie wychodzicie mi dzisiaj z pokojów. - Zarządziła Elisha.
Chłopak zjadł i poszedł do siebie. Z tej sytuacji wynikła przynajmniej jedna dobra rzecz, a mianowicie będzie mógł spędzić dzień nie oglądając nikogo. Może powinien częściej tak robić. Wyjrzał za okno w swoim pokoju. Dziś było pochmurnie i dosyć wietrznie. Parę dni temu wysłał list do swojego przyjaciela Briana i opowiedział o tajemniczym mężczyźnie, który go regularnie odwiedza. Liczył, że niedługo dostanie odpowiedź. Był bardzo ciekaw co jego przyjaciel myśli na ten temat. Przez te nocną burzę listonosz pewnie się spóźni. Opisał mu także o tym, że chodzi w płaszczu i bez względu na pogodę jest ubrany na czarno. Damon westchnął i zabrał się za czytanie książki. Czytał tak parę godzin, póki nie przerwała mu Elisha informując, że jest do niego list. Oczywiście był on od Briana. Szybko go otworzył i zaczął czytać.
Hej, Damon!
U mnie wszystko w porządku, nic nie działo się od mojego ostatniego listu. Co do tego mężczyzny, o którym mi pisałeś...cieszę się, że poznałeś kogoś z kim możesz porozmawiać. To, że chodzi ubrany cały na czarno, nawet przy wysokiej temperaturze rzeczywiście jest nieco niepokojące. Ale, może nie ma sensu martwić się tym na zapas. Skoro tak często przychodzi, to może chce cię adoptować? To byłoby wspaniale. Wreszcie może byś się wyrwał z tego piekła. A, nawet jeśli cię nie adoptuje to i tak wspaniale, że przychodzi. Podoba mi się jego imię. Armand. Takie niespotykane. Może kiedyś będę mógł go poznać. Musimy się generalnie spotkać kiedyś. Może na ferie zimowe uda mi się przyjechać. O ile jeszcze tam będziesz mieszkał. Dawaj znać jak relacja z tym Armandem. I nie martw się tymi idiotami. Karma zawsze wraca. Nikt przed nią nie ucieknie. Czekam na twój list.
Twój przyjaciel Brian.
Damon zamrugał parę razy patrząc na list. Adoptować? Jego? Raczej nie. Czemu ktokolwiek miałby chcieć adoptować takiego dziwaka? Armand Gain niedługo się sam przecież przekona jak wielkim dziwakiem jest Biddle. Może spróbuje jakoś utrzymać te swoje dziwactwa w tajemnicy? Nie, każdy sekret kiedyś wychodzi na jaw.
CZYTASZ
Zaginiony Władca
FantasyCo mogą mieć wspólnego tajemniczy mężczyzna uwielbiający czarne stroje, zwykły nastolatek z sierocińca? I czy ma to coś wspólnego z legendami o ludziach zmieniających się w nietoperze, o których bajki słyszał dawno temu Damon?