Rozdział 7 - Burza

45 4 0
                                    

Przeszłości nie zmienimy. Nie ma takiej możliwości. Żadne nawet, najszczersze słowa nie zmienią tego co się wydarzyło. Natomiast przyszłość wygląda całkiem nieźle. Dlatego że jest pełna nowych możliwości.
-Anonim

Dzisiejsza noc była jedną z bardziej strasznych. Mimo że było bardzo ciepłe lato, była straszliwa burza. Wszystkie dzieciaki już spały. Wszyscy prócz Damona. Czarnowłosy chłopak leżał na swoim łóżku, przewracając się z boku na bok, próbując zasnąć. Minęło parę tygodni od czasu spotkania Armanda. Tak jak mężczyzna obiecał, spotkali się ponownie. Dokładnie tydzień później, koło godziny 10.00 do pokoju weszła wychowawczyni informując, że ma gościa. Chłopak bardzo się zdziwił, kiedy to usłyszał i jeszcze bardziej kiedy w drzwiach zobaczył wysokiego mężczyznę. Niezmiernie go ucieszył jego widok. Od tamtego czasu Armand Gain odwiedzał chłopca regularnie, co tydzień. Rozmawiali bardzo długo na różne tematy, a kiedy mężczyzna odkrył, że Damon uwielbia czytać książki, a nie ma możliwości n zbyt duży wybór, ponieważ posiadał parę książek, które czytał na krzyż, wtedy to zaczął mu przynosić różnego rodzaju książki. Niestety nie mógł go nigdzie zabrać, nawet na spacer. Zasady w sierocińcu były dość surowe. Siadali więc zawsze na schodach przed bramą. Armand zawsze miał na sobie swój czarny płaszcz. Nie miało znaczenia czy było 30 stopni, czy mniej. Pewnego dnia Damon postanowił go w końcu o to zapytać.
-Dlaczego chodzi pan tak zawsze ubrany? Nie jest panu gorąco?
-To mój ulubiony płaszcz. Nie jest mi gorąco. Kiedyś może się dowiesz czemu tak jest.
-Czemu kiedyś?
-Musisz ćwiczyć cierpliwość. - zaśmiał się Gain.
-Po co?
-Cierpliwość jest nam wszystkim bardzo potrzebna. Możemy wtedy w spokoju na coś czekać. Mniej się denerwujemy.
-A jeśli jej nie mamy?
-Wtedy zamiast spokoju odczuwamy narastającą irytację. Szybko rezygnują z swoich działań.
Czemu rezygnują?
-Bo nie chcą już dłużej czekać, i tracą powoli motywację. - wyjaśnił spokojnie Gain. Leżąc teraz w swoim łóżku, próbował zasnąć. Po jakimś czasie jednak uznał, że dalsze próby zaśnięcia nie mają sensu, wstał i podszedł do okna. Na zewnątrz trwała straszna wichura. Parę drzew było już połamanych a inne tylko, mogły czeka na podobny los. Słychać było jak furtka, chodzi w obie strony, popychana przez wiatr. Wakacje powoli się kończyły i za chwilę będzie trzeba wrócić do szkoły lub jak Damon mówił do piekła. Odkąd skończył szkołę podstawową chodzenie do szkoły, było dramatem. Później zrozumiał, że nie ma znaczenia, gdzie będzie. W każdym miejscu, w którym się pojawiał, był odrzucany. Przez każdego. Prawie każdego. Armand Gain był wyjątkiem. Damon nie mógł zrozumieć czemu ktokolwiek chciał zadawać się kimś takim jak on. Uważał, że jak tylko Gain zobaczy jak wielki z niego dziwak od razu go zostawi i nie będzie chciał go już znać. Damon przewrócił się na bok zamykając oczy i spróbował zasnąć. Kiedy już prawie mu się udało, nagle usłyszał straszny huk. Podskoczył na swoim łóżku po czym podbiegł do okna. Zobaczył, że jedno z drzew w pobliżu sierocińca płonie. Piorun musiał trafić w to drzewo. Po chwili zobaczył, że przy miejscu, gdzie uderzył piorun kręcą się jacyś ludzie. Zmarszczył brwi, kto normalny podczas takiej straszliwej burzy wychodzi na zewnątrz i to jeszcze w środku nocy. To było co najmniej podejrzane. Po chwili zobaczył jak jedna z tych osób zniknęła w czarnym dymie. Damon patrzył na to z szeroko otwartą buzią. Czy on dobrze widział? Nie. Jest zmęczony i na pewno mu się przywidziało. Po paru minutach przyjechała straż pożarna. Drzwi do jego pokoju się otworzyły o Damon zobaczył swoją wychowawczynię- Eli.
-Damon! Czemu nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć.
-Też bym nie mogła zasnąć gdybym patrzyła przez okno. Połóż się i idź spać. - Powiedziała po czym wyszła z jego pokoju. Damon tylko przewrócił oczami, ale poszedł spać.



Zaginiony WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz