Poniedziałki zawsze niemiłosiernie się dłużyły, a już zwłaszcza lekcje geografii prowadzone przez pana Wojciecha Gruszczyka o jakże kreatywnej ksywce Grucha. Większość klasy już przysypiała na ławkach, podczas gdy pan Grucha monotonnym głosem opowiadał coś o gospodarce w Indiach. Wtedy właśnie zadzwonił zbawienny dzwonek na przerwę, a wszyscy momentalnie się obudzili i popędzili w stronę drzwi. Krótka przepychanka przy drzwiach i już wszyscy byli na korytarzu, na nowo pełni energii.
🌻
— Patrz, idzie! — Madzia wypatrzyła Karola Witkę w tłumie, gdy siedziałyśmy na podwórku, na ławce pod drzewem. Karol dumnie kroczył ścieżką idącą wzdłuż podwórka, jak zawsze odprowadzany wzrokiem wielu uczniów, głównie dziewczyn, które szeptały coś do siebie i śmiały się jak tylko je mijał. Nie miałam pojęcia, jak Karol stał się taki popularny. Pierwszy raz widzieliśmy się półtora roku temu, w pierwszej klasie liceum, gdzie na starcie każdy był tak samo przeciętny. Jemu udało się szybko uciec z tej przeciętności, już w pierwszych tygodniach zdobył duże grono znajomych, a ludzie zdawali się sami do niego lgnąć. Przez pierwszy rok wszyscy zdążyli już się do niego przyzwyczaić, pod koniec semestru dołączył do szkolnej drużyny koszykówki, a po wakacjach stał się absolutną gwiazdą szkoły.
Minął nas dziarskim krokiem, dołączając do kilku rozmawiających chłopaków przy ogrodzeniu, podczas gdy Madzia wlepiała w niego rozmarzone oczy, cicho wzdychając.
— No popatrz na niego - oparła głowę o moje ramię. — Czy on nie jest piękny?
Faktycznie, Karol nie był brzydki, ale całe to szkolne szaleństwo na jego punkcie uważałam za grubą przesadę. Szczególnie szaleństwo Madzi, która wciąż robiła maślane oczy w stronę Witki.
— Jego postać w Sapphire Valley jest ładniejsza — zażartowałam, ale jednocześnie poczułam w środku jakieś ukłucie, jakby cienka lodowa igła przebiła się przeze mnie na wylot. I nagle zaczęło mnie o wiele bardziej denerwować to, że Madzia tyle mówi o Karolu. Karol to, Karol tamto, Karol jest piękny i cudowny. Do tego gapi się na niego tymi wielkimi, rozmarzonymi oczami, które aż błyszczą na jego widok.
Dlaczego nie mogła się tak gapić na mnie?
— Aha, no tak. W tej grze — blondynka oderwała oczy od Karola i na chwilę wpatrzyła się w ziemię.
— Ela, mam pytanie — Odgarnęła ręką włosy opadające na twarz. — Ale nie bój się i odpowiedz szczerze.
— Dawaj — próbowałam jakoś ukryć niezręczność, bo kiedy Madzia o coś pyta, na ogół robi to wprost. A takie uprzedzone pytania zazwyczaj nie wróżą nic dobrego. Tym bardziej, że powiedziała "Nie bój się", przez co zaczęłam się trochę bać.
— Jakiej ty w ogóle jesteś orientacji? — zapytała Madzia przenosząc oczy na mnie, a ja chyba zaksztusiłam się śliną, bo na chwilę nie nie mogłam oddychać. Takiego pytania na pewno się nie spodziewałam, oparłam głowę na dłoniach i głośno wypuściłam powietrze, wpatrując się w jakiś niewidoczny punkt przed sobą.
— Wiesz... — znowu popatrzyłam na Madzię, a ręka zaczęła mi się dziwnie trząść. — W sumie to nie mam pojęcia — odpowiedziałam. Właściwie to jakieś pojęcie już miałam. Nieduże, bo zaczęłam o tym myśleć jakieś trzy dni temu. Ale byłam już prawie pewna, że chłopaki w ogóle mnie nie interesują. Ale to był chyba dla mnie zbyt nowy temat, żeby się do tego przyznać.
CZYTASZ
Amatorka Słoneczników • wlw
RomanceWszystko zaczęło się od trzech słoneczników. Kto by pomyślał, że trzy niepozorne kwiatki potrafią tak namieszać w życiu? I to nie w jednym! A oprócz prób zrozumienia miłości, która jak kłębek wełny coraz bardziej plącze się w rękach, trzeba też staw...