Przebudziłam się, czując jakiś ciężar na klatce piersiowej. Najpierw myślałam, że to Żmijka, ale gdy wyraźnie zaczęłam widzieć ten kawałek pokoju, na który miałam widok zaraz po otworzeniu oczu, zobaczyłam, że zwinięta w kłębek leży na parapecie. Słońce przebijało się przez szpary w rolecie, ozdabiając ścianę pełną zdjęć i plakatów jasnymi paskami, a dziwny ciężar lekko się poruszył. Niepewnie, z lekkim niepokojem odsunęłam kołdrę, żeby zobaczyć, co mi tak ciąży, a gdy ujrzałam na sobie głowę Madzi, zalewającą mi cały tułów złotymi włosami, nagle oprzytomniałam. Po obudzeniu zawsze jestem półprzytomna, ale zaczęło mi się już przypominać to, że Karol Witka ma dziewczynę, że przeżyłyśmy wczoraj koniec madziowego świata i że Madzia zdecydowała się zostać na noc i dlatego teraz śpi wtulona we mnie.
Przez moment zamierzałam wstać, ale nie chciałam jej jeszcze budzić. Sięgnęłam po telefon na szafce nocnej. W pół do ósmej, jeszcze wcześnie. Niech śpi. Wolną ręką lekko ją objęłam. Mimo, że jej głowa mi ciążyła, a przez to, że dziewczyna przylegała do mnie całym ciałem było mi gorąco, czułam się z tym wyjątkowo dobrze. Już nie chciałam wstawać, chciałam tak zostać. O dziwo nie dudniło mi serce tak jak od niedawna zawsze, gdy jestem tak blisko niej. Moja twarz nie wybuchała rumieńcami niczym wulkan i nie miałam "motyli w brzuchu", bo tak to specyficzne uczucie czasami nazywała babcia Stefania. Byłam dziwnie spokojna. Obudzenie się u boku kogoś, w kim z każdym dniem coraz mocniej się zakochiwałam dawało mi swego rodzaju komfort. A myśl o tym, że mogłabym budzić się tak codziennie, tak jak zawsze robią to te wszystkie najszczęśliwsze damsko-męskie pary w filmach sprawiła, że poczułam się, jakby serce znowu mi rozkwitło. Mocniej objęłam śpiącą Madzię obiema rękami, biorąc głęboki oddech, żeby jakoś rozładować całe to buzujące szczęście.
A potem zdałam sobie sprawę, że jest niedziela.
Że dzisiaj pojedziemy na obiad do Babci Stefanii.
Że będzie tam nowa sąsiadka z naprzeciwka, pani Sabina.
I jej syn, "przystojny singiel Franek", z którym miałam się poznać.
I nagle przestałam być taka szczęśliwa.🌻
— Na pewno nie chcesz śniadania, Magda? — spytał tata, smażąc omlety, podczas gdy Madzia zbierała się już do wyjścia. Dziewczyna jeszcze na chwilę się zawahała, ale koniec końców pokręciła głową.
— Nie, zjem coś w domu — powiedziała szybko, stojąc w progu drzwi od kuchni. — Poza tym, trochę się spieszę, rodzice zaraz po mnie przyjadą — zaraz potem pożegnała się z moimi rodzicami, ostatni raz pogłaskała Żmijkę ocierającą się o jej nogi, przytuliłyśmy się na pożegnanie i szybko wyszła z mieszkania, żeby zdążyć pod dom Basi, gdzie jej rodzice myślą, że jest. Swoim rodzicom nie wspomniałam o tym drobnym oszustwie. Trochę dlatego, że przecież to oszustwo, ale również dlatego, że zaczęliby wypytywać o rodziców Madzi i mogłoby wyniknąć z tego więcej awantur.
— Elu, babcia nie mówiła ci o jakichś gościach? — zapytała mama, dojadając swojego omleta, podczas gdy mój już przeskakiwał z trzymanej przez tatę patelni na talerz. — Wczoraj babcia zaprosiła nas na obiad i powiedziała, że będą specjalni goście.
Dobrze wiedziałam, o jakich "specjalnych gościach" mowa i aż przeszły mnie dreszcze na myśl, jak bardzo niezręcznie będę się czuć na dzisiejszym obiedzie w ich towarzystwie. A już zwłaszcza w towarzystwie jednego z nich, przez którego powstało całe to zamieszanie. Ciekawe, czy "przystojny singiel Franek" wie, co czeka również jego, gdy tylko wejdzie do mieszkania, a babcia i ciocia rzucą się na niego i omotają iluzją tak samo jak mnie.
Kiwnęłam głową, nalałam sobie soku do szklanki i powiedziałam mamie tylko to, że babcia Stefania, mama mamy, miała na myśli nowych sąsiadów. Pominęłam kwestię "przystojnego singla Franka". Chciałam jak najbardziej odwlec tę sytuację w obawie, że rodzicom też udzieli się moc swatkowej iluzji.
CZYTASZ
Amatorka Słoneczników • wlw
RomanceWszystko zaczęło się od trzech słoneczników. Kto by pomyślał, że trzy niepozorne kwiatki potrafią tak namieszać w życiu? I to nie w jednym! A oprócz prób zrozumienia miłości, która jak kłębek wełny coraz bardziej plącze się w rękach, trzeba też staw...