— Na pewno nie będzie wam zimno? — zapytał tata już po raz któryś, zatrzymując się przy ogródkach działkowych, wśród których była działka babci Stefanii. — Dopiero marzec, wieczory są chłodne.
— Ostatni dzień marca — przeciągnęłam, zmęczona ciągłymi zmartwieniami rodziców, tak jakby wieczór spędzony na działce był czymś wyjątkowo niebezpiecznym. Przecież nawet nie będziemy tam nocować
— No dobra — tata chyba w końcu odpuścił. — Ale przyjeżdżam po was o jedenastej, tak jak się umawialiśmy, i ani minuty później! -—dla żartów, z pogodną twarzą, pogroził nam palcem.
Szybko się pożegnałyśmy i wysiadłyśmy z samochodu, kierując się przez ścieżkę, mijając bardziej lub mniej zadbane działki. Ja trzymałam reklamówkę pełną picia i przekąsek, Madzia niosła zwinięty pod pachą wielki koc w kratkę. Miałyśmy wszystko, co potrzebne do zaplanowanego spontanicznie pikniku.
Westchnęłam, gdy dotarłyśmy pod działkę babci Stefanii i otworzyłyśmy niską furtkę ze śladami rdzy. To miał być weekend BEZ Madzi. Przeznaczony na to, żeby spokojnie się odkochać. Ale może tak będzie nawet lepiej? Nie będę przynajmniej za nią tęsknić, nie będę miała jak godzinami leżeć na łóżku myśląc o niej, ze Żmijką łypiącą na mnie krytycznym wzrokiem. Zamiast tego miło spędzimy czas, jak przyjaciółki. I ta przyjaźń musi znów zacząć mi w pełni wystarczać, bo skoro Madzia bez wątpienia lubi wyłącznie chłopaków, nawet nie ma się co łudzić. Na sekundę znów uderzyła we mnie ta dziwna, głucha pustka, zasysająca wszystkie inne emocje. Wpatrzyłam się w ziemię usłaną dywanem stokrotek.
— Wszystko dobrze? — zapytała Madzia, a ja odruchowo kiwnęłam głową. Chwilowa pustka nieco się rozjaśniła, a gdy rozłożyłyśmy koc na ziemi i wyłożyłyśmy na jego środek zawartość reklamówki, zniknęła już całkowicie. Stos chrupków, owoców i słodyczy aż się prosił, żeby natychmiast zacząć jeść.
🌻
— Wiesz, zrobiłam listę chłopaków, którzy mogliby być Gallem Anonimem — wyciągnęłam z kieszeni telefon i otworzyłam notatki, a Madzia przerwała zrywanie rosnących najbliżej koca stokrotek i spojrzała na mnie ciekawskim wzrokiem, który po chwili stał się nieco smętny.
— Dalej mam wrażenie, że ktoś mi po prostu zrobił kawał — powiedziała dziewczyna z udawaną obojętnością, wracając do zrywania co większych stokrotek. — Sporo jest takich sytuacji, gdzie chłopak wkręca dziewczynę, że niby mu się podoba, a potem ona wychodzi na naiwną kretynkę. Serio, Ela, lepiej dać sobie z tym spokój.
— A ja dalej mam wrażenie, że ten bukiet był za duży i za drogi, żeby ktoś go użył tylko dla żartu, mówiłam ci już — wzruszyłam ramionami, a blondynka nieco się rozpromieniła, wciąż zrywając stokrotki i układając je w stosik obok. — Poza tym, nie możemy dać sobie spokoju, zaczęte śledztwo trzeba skończyć. Tym bardziej, że mam już podejrzanych.
— Naoglądałaś się za dużo thrillerów — zaśmiała się Madzia, a ja, nie zwacając uwagi na ten docinek, otworzyłam tworzoną w ostatnim czasie notatkę pełną imion i nazwisk.
— Podejrzany numer jeden — przeczytałam oficjalnym tonem. — Aleks Jawor, klasa druga A, czyli moja.
— Aleks Jawor? — Madzia uniosła brwi. — Ten w okularach, ten od czekoladki?
-—Dokładnie tak — faktycznie, w zeszłe walentynki Aleks dał Madzi małą czekoladkę w kształcie serca. Całą roztopioną i pogniecioną od trzymania w zaciśniętej pięści, ale cóż, liczył się gest. I to właśnie przez ten gest wylądował na liście podejrzanych.
CZYTASZ
Amatorka Słoneczników • wlw
RomanceWszystko zaczęło się od trzech słoneczników. Kto by pomyślał, że trzy niepozorne kwiatki potrafią tak namieszać w życiu? I to nie w jednym! A oprócz prób zrozumienia miłości, która jak kłębek wełny coraz bardziej plącze się w rękach, trzeba też staw...