Mijał kolejny dzień, a Madzia wypełniała każdą moją myśl. Na każdej lekcji, gdy byłyśmy osobno, myślałam tylko o tym, kiedy zacznie się przerwa i znowu ją zobaczę. A kiedy już się widziałyśmy, ledwo mogłam się skupić na rozmowie, bo cały czas myślałam o tym, jaka jest piękna, urocza, przezabawna i idealna we wszystkim, co robi. Serce kwitło mi słonecznikami, twarz kwitła mi różami (tak się rumieniłam, gdy tylko byłam przy niej), a głowa kwitła mi najróżniejszymi marzeniami i myślami o tym, co będzie, kiedy (i jeśli) będziemy już razem. I przy okazji myślałam, jak bardzo zakochanie jest cudowne. Wybiera jedną, czasami zupełnie przypadkową i obojętną nam osobę, i nagle ta osoba staje się dla nas całym światem. Już samo patrzenie na nią uszczęśliwia, a przebywając z nią ma się wrażenie, jakby wszystkie problemy świata na chwilę przestały istnieć. Zakochanie jest czarujące. Zakochanie jest jak muzyka i gra w rytm pulsu, który na widok tej jednej osoby nagle przyspiesza. Zakochanie jest po prostu piękne.
Szkoda tylko, że zakochanie nie zawsze działa w dwie strony.
🌻
— No patrz, Marlena, co za cholerstwo —
usłyszałam w telefonie zdenerwowany głos babci. — Klikam, klikam, a to nic. Dzwoni to w ogóle?— Nie tłucz tak tym paznokciem, bo szybka pęknie! — zawołała ciocia Marlena. — Wiesz, jakie te telefony teraz delikatne.
— Oj tam, nie pęknie. Nie mam takich szponów jak ty — babcia znowu kilka razy stuknęła paznokciem w szybkę. — Tyle przycisków, nie wiadomo, który od czego. Szlag by to trafił.
— Babciu, słyszę cię — w końcu się odezwałam, bo nie chciałam już więcej jej denerwować.
— O! Cześć, Eluś! — złość w głosie babci momentalnie zniknęła. — Co tam u ciebie, kochana?
— Nic — wzruszyłam ramionami. — Dzwoniłaś wcześniej, ale nie odebrałam, bo miałam lekcje. O co chodziło?
— Aaa, no właśnie — przeciągnęła babcia. — Nie chciałabyś przyjść dzisiaj na ciasto? Upiekłam pyszny sernik, a nie zjemy go we dwójkę.
— Mów za siebie — z głębi pokoju usłyszałam ciocię Marlenę. — I powiedz Eli, żeby przyszła jak najszybciej, bo zaraz tego sernika może już nie być.
— Haha, słyszałaś? — zaśmiała się babcia. — No więc przychodź tak jak ciocia mówi, a ja jej przypilnuję, żeby został dla ciebie chociaż kawałek.
— Spokojnie, żartowałam, jest jeszcze prawie cały — znowu usłyszałam ciocię. — A powiedziałaś jej już o-
— Ćśśś, to ma być niespodzianka — szepnęła babcia, jednak nawet nie oderwała telefonu od ucha, więc słyszałam ją doskonale.
— Jaka niespodzianka?
— A nic, nic, ciocia sobie tylko tak żartuje! — zawołała babcia. — Przychodź na serniczek.
Niedługo potem zbliżałam się już do kamienicy, którą babcia i ciocia zamieszkiwały. Po części zachęcił mnie sernik (bo sernik, który piecze babcia nie ma sobie równych), ale znacznie więcej niż o cieście myślałam o tym, co miały na myśli mówiąc o jakiejś niespodziance. Stanęłam przed kamienicą. Przez chwilę wejście blokowała jakaś kobieta w wielkim kapeluszu i z wielkimi kolczykami wyglądająca na bardzo roztrzepaną, która z pomocą pana Alojzego - sąsiada z parteru - wnosiła do środka dwie ogromne walizki i reklamówkę. Powiedziałam im "dzień dobry", pan Alojzy skinął głową, a kobieta nawet mnie nie zauważyła.
— Tylko niech pan uważa z tą walizką! — zawołała do pana Alojzego chyba nie pierwszy raz, bo sąsiad przewrócił oczami. — Tu są delikatne rzeczy! I pamiąki rodzinne, bardzo dla mnie cenne!
CZYTASZ
Amatorka Słoneczników • wlw
RomanceWszystko zaczęło się od trzech słoneczników. Kto by pomyślał, że trzy niepozorne kwiatki potrafią tak namieszać w życiu? I to nie w jednym! A oprócz prób zrozumienia miłości, która jak kłębek wełny coraz bardziej plącze się w rękach, trzeba też staw...