— Mam dwa pytania — oznajmił Torre, wpadając do mojego pokoju, kiedy stałam przed lustrem, nakładając kolczyki. Za parę minut musiałam wychodzić. Dobra, będę szczera: powinnam była już wyjść piętnaście minut temu, ale hej! Nie każdy człowiek na świecie może być punktualny. — Po pierwsze dlaczego dostałaś zaproszenie na wyjście z moimi znajomymi, a ja nie?
Parsknęłam śmiechem. Brakowało tylko, żeby Torre tupnął nóżką niezadowolony. On naprawdę miał więcej cech wspólnych z sześcioletnią dziewczynką niż z dorosłym facetem.
— Bo jestem fajniejsza od ciebie? — zaproponowałam, ale sądząc po jego wyrazie twarzy nie spodobała mu się ta sugestia.
— Bardzo śmieszne, Rodrigo.
Zaśmiałam się pod nosem. No, dla mnie to definitywnie było wszystko przekomiczne.
— Boże, przecież i tak byś nie mógł pójść, idziecie dziś z Silvią na miasto — powiedziałam, próbując przemówić mu do rozsądku. Ostatnie czego teraz potrzebowałam to stracenie kolejnych minut na kłótnię o pietruszkę z moim kuzynem.
— Trudno! I tak mogli mnie zaprosić! — odparował naburmuszony, a ja westchnelam ciężko.
Jak z dzieckiem albo gorzej. Jak jego matka wytrzymywała z nim tyle lat? Ja bym wydziedziczyła.
— Boże, przecież każdy wiedział, że wychodzisz z Silvią, chwalisz się tym, jakby to było twoje największe osiągniecie życiowe — mruknęłam w odpowiedzi, nakładając błyszczyk z Fenty na usta.
Mówcie co chcecie, ale żadne inne błyszczyki nawet nie stały przy tych od Rihanny. To były istne dzieła sztuki warte każdych pieniędzy. Żadne inne produkty do ust nie dawały mi takiego efektu, jak te. Jedyną ich wadą była chyba cena, inaczej miałabym je w każdym istniejącym kolorze.
— To jest moje największe osiągniecie życiowe — odparł poważnie Torre.
Ręce opadają. Dosłownie i w przenośni.
— Nie mam do ciebie siły. A to drugie pytanie? — zagadnęłam, chcąc jak najszybciej wyjść z domu.
Ja naprawdę nie umiem być na czas, a Pablo w tym momencie tylko pogarszał sprawę.
— Dlaczego cholerny Gonzalez czeka w samochodzie przed naszym domem, jak mniemam na ciebie? — zapytał srogo, a ja zmarszczyłam brwi zdezorientowana.
A ja mam mu to z fusów wyczytać czy z kart tarota, bo teraz nie do końca nadążam.
— Co?
— No siedzi w tym swoim zasranym zielonym autku, wyjrzyj przez okno — powiedział, a ja właśnie to uczyniłam.
Cóż, jedno było pewne: mój kuzyn nie miał halucynacji, bo faktycznie samochód Gonzaleza stał na parkingu przed naszym domem.
Dlaczego? A kto by tam wiedział, jakie są motywy podejmowania decyzji przez facetów.
— Nie mam pojęcia, serio. Planowałam jechać autobusem — wyznałam zgodnie z prawdą.
Torre prychnął pogardliwie.
— No to on chyba ma w dupie twoje plany.
Uśmiechnęłam się kwaśno w odpowiedzi.
— Dzięki, że mi to podsumowałeś. Ale teraz muszę wychodzić — oznajmiłam, łapiąc torbę i ruszając do drzwi.
— Mhm, jak wrócisz to sobie porozmawiamy, mloda panno! — zawołał za mną, na co wywróciłam oczami.
Miał czasem swoje odpały, kiedy wydawało mu się, że nie jest moim młodszym kuzynem, a moim starszym bratem. Wtedy należało uciekać, bo nic innego nie mogło pomóc.
CZYTASZ
DRIVE | PEDRI [zawieszone]
Fanfictionoveranalyze again, would it really kill you if we kissed? FELICIA RODRIGO była kuzynką Pabla Torre i jego główną fanką numer jeden (szczególnie gdy zgodził się współdzielić z nią mieszkanie w Barcelonie, gdzie przyjechała na studia.) Również za jeg...