— Pablo proszę, nie denerwuj się na mnie, chciałam ci powiedzieć, tylko...
Od godziny próbowałam wszystkiego, żeby tylko mój kuzyn nie patrzył na mnie jak na potwora z Loch Ness. Miał powód — parszywie go okłamałam w najbardziej tani sposób, ale teraz już i tak nie mogłam tego cofnąć. Gdybym mogła to inaczej rozegrać na pewno bym to zrobiła, ale nie mogę. Sytuacja była jaka była i nie ma co się nad nią rozwodzić. Jedyne co mogłam to go przeprosić, ale dla niego to chyba było za mało.
— Tylko co? Rany, Felicia. Chciałbym, zebys czasem widziała coś poza czubkiem własnego nosa — powiedział ostro, a ja przełknęłam głośno ślinę.
Bardzo, ale to bardzo musiałam się postarać, żeby ten komentarz nie wyprowadził mnie z równowagi. Wiedziałam jednak, że sytuacja ta wymagała uspokojenia, a nie jeszcze większego chaosu, dlatego podtrzymałam kilka niecenzuralnych słów, które aż cisnęły mi się na usta.
— Tylko najpierw chciałam mieć pewność, że cokolwiek się dzieje nie jest wytworem mojej wyobraźni? Sama nie wiedziałam co się dzieje, nie chciałam wciągać w to kolejnej osoby — wyjaśniłam zgodnie z prawdą.
Od zawsze radziłam sobie ze wszystkim sama, więc taki właśnie miałam system działania. Nie wartościowałam go. Tak było i koniec.
— Więc wymyśliłaś, że dobrym pomysłem będzie mnie okłamać? Ekstra! — fuknął wściekły, a ja westchnęłam ciężko, przeczesując palcami włosy z nerwów.
To nie do końca tak — kłamstwa były łatwiejszą opcją. Nie dobrą. A ja powinnam była być w stanie rozróżnić to zanim po nie sięgnęłam.
— Nie chciałam, żeby tak wyszło.
To również była prawda. Ostatnie na czym mi zależało, to zranienie Torre. I strasznie chciałam, żeby mi w to uwierzył, ale szczerze mówiąc, na jego miejscu też bym sobie nie uwierzyła.
— Czy ja kiedykolwiek zachowałem się tak, że czułaś, że nie możesz mi czegoś powiedzieć? — zapytał z pretensją w głosie. Milczałam. Chłopak pokręcił głową z dezaprobatą. — Wystarczyło głupie: wychodzę dziś z kimś sama nie wiem czy coś z tego wyjdzie, na razie wolę zachować szczegóły dla siebie.
Prychnęłam pogardliwie. To nie była utopia tylko prawdziwy świat. A tu nic nie jest aż tak proste.
— A ty byś nie naciskał? Proszę cię, znam cię!
— Gdybys stanowczo powiedziała, że nie, to jasne, że nie! — odparował podnosząc głos. Lekko się wzdrygnęłam, a jego twarz natychmiast złagodniała. — Jesteś dla mnie jak siostra, Fela. Myślałem, że jesteśmy drużyną, ale czasem się zastanawiam, czy ty z kimkolwiek jesteś drużyną.
Ostatnie zdanie niemal wyszeptał, ale zdawało mi się, że huczy w mojej głowie bardziej niż cokolwiek innego.
— A co to miało znaczyć? — zapytałam cicho, czując, że robię się czerwona ze złości. Wiedziałam, że tym razem nie zachowam już spokoju. Nie byłam tylko pewna, czy mi to przeszkadzało.
— Ty stawiasz na siebie. Zawsze i od zawsze. Dobrze się dogadujesz z ludzmi, dopóki zagrają tak jak im podyktujesz. Nie liczysz się z ich uczuciami, myślami czy w ogóle z kimkolwiek kto nie jest tobą — oznajmił mi prostolinijnie, patrząc mi prosto w oczy.
Naprawdę tak uważał. Myślał, że jestem egoistyczną świnią. Czy naprawdę byłam wszystkim tym, czym tak bardzo gardziłam? Uosobieniem arogancji, samolubności, egoizmu i pychy? Zawsze wydawało mi się, że jestem inna od tych wszystkich osób, ale co jeśli nie?
Nie, nie mogłam tak myśleć. Ja nie byłam złą osobą. Może niekoniecznie byłam dobra, ale do samego diabła wciąż było mi daleko.
A Pablo nie miał prawa mieszać mnie z błotem. Mimo wszystko.
CZYTASZ
DRIVE | PEDRI [zawieszone]
Fanficoveranalyze again, would it really kill you if we kissed? FELICIA RODRIGO była kuzynką Pabla Torre i jego główną fanką numer jeden (szczególnie gdy zgodził się współdzielić z nią mieszkanie w Barcelonie, gdzie przyjechała na studia.) Również za jeg...