Magia?

111 7 26
                                    

Rozdział dedykuję gay-widow-panic ✨💅.

Pov Enid

Razem z dziewczynami szłyśmy na kwadrat, gdzie miał się zacząć apel. Już za kilka minut poznamy nowego dyrektora.
Mam nadzieję, że będzie to jakiś sprawiedliwy osobnik. \kisnę XD/
Gdy wszyscy zebrali się w wyznaczonym miejscu na scenę wszedła drobna blondynka. Zaczekała aż wszyscy się uspokoją i zaczęła mówić:
- Dzień dobry, nazywam się Lauren Bronwyn. Jestem zaszczycona mogąc być waszą nową dyrektorką. Mam nadzieję, że ten rok będzie udany, a myślę że będzie, ponieważ czeka was coś ciekawego. Odbędzie się kilkutygodniowa wycieczka do szkoły magii, gdzie dowiecie się jak się uczą wasi rówieśnicy. Wyjazd odbędzie się po feriach Bożonarodzeniowych i zostaniecie tam do końca roku szkolnego. O szczegółach dowiecie się w październiku. Myślę że to tyle. Jeśli macie jakieś pytania, zapraszam do mojego gabinetu. Plan zajęć dostaniecie za kilka minut.A i jeszcze jedno. Na kilka dni przed wyjazdem, będziemy musieli pojechać do Londynu aby zakupić potrzebne do tej szkoły rzeczy.

Po tej krótkiej przemowie wszyscy, byli mega podekscytowani wyjazdem do szkoły dla czarodziejów. Myślę, że będzie to bardzo ciekawe doświadczenie. Zarówno dla mnie jak i dla reszty.
-Wedns, co myślisz o tej całej szkole, do której mamy pojechać?
-Nie wiem.Nie wiedziałam nawet, że istnieje coś takiego jak magia.
- Wiesz? Wydaje mi się, że raczej nikt nie wiedział. -powiedziałam.
- Co nie zmienia faktu, że jestem ciekawa tej szkoły.

Dyrektorka chodziła po uczniach i rozdawała plany. Kilka uczniów i przyszła
doszła do nas.
-Dzień dobry, plany... - rzekła podając nam kartki - na kolejne pół roku. Ty zapewne jesteś Enid Sinclair.
- Zgadza się, to ja.
-A ty to...
- Wednesday Addams. -powiedziała Wedns.
-Hmm Addams... Nie jesteś może córką Gomeza Addamsa?
-Jestem.Dlaczego pani pyta?
- Ponieważ obiło mi się o uszy to nazwisko.- odpowiedziała dyrektorka. - No dobrze dziewczyny, to ja pójdę dalej.

Gdy tylko Lauren oddaliła się na bezpieczną odległość zapytałam się mojej dziweczyny o co jej mogło chodzić.
-Nie wiem, ale się dowiem.
-A ja spróbuję w miarę możliwości ci pomóc.

Wednesday pov:
Serio nie wiem z kąd ta typiara zna mojego ojca. Zresztą mniejsza.
Dyrka rozdała wszystkim plany po czym oznajmiła, że to koniec apelu i możemy zbierać się do swoich pokoi.
Yoko, Divina, Enid i ja skierowaliśmy się jednak na stołówkę, ponieważ nie zjadłyśmy śniadania a już jest dziewiąta.
-I co, myślicie że będą tam takie dziwadła jak my? -zapytała Yoko z rozbawieniem w głosie
-Nie wiem, ale mam nadzieję, że normalni nie będą. -powiedziałam.
Wzięłyśmy jedzenie rozeszłyśmy się do swoich pokoi. Ja i Enid usiadłyśmy przy biurkach i zaczęłyśmy jeść.
Gdy wszystko było zjedzone, blondynka oznajmiła,że idzie do łazienki.
Serio kocham tą wariatkę i mam nadzieję z nią zamieszkać kiedyś... Mówiłam już to ale jest dla mnie mega ważna i jak ją stracę to sama pójdę się zäjebaç.

Po pół godzinie Enid wyszła z łazienki.
-Wednesday, dzisiaj impreza u Yoko i Diviny, pamiętasz?
-Tak. - Odpowiedziałam przewracając oczami - Enid, serio muszę tam iść? Wiesz, wolałabym spędzić ten dzień z tobą, niż siedzieć na imprezie pełnej ludzi.
- Nawet nie narzekaj, Wedns. Obiecałaś, że pójdziesz, więc idziesz.
- Racja.
Po za tym i tak muszę iść. Ajax tam będzie, a ja mu nie ufam. Nigdy nie ufałam. Zawsze miałam przeczucie, że skrzywdzi Enid a moje przeczucia zwykle się sprawdzają.
Dziś zabiorę Enid do kina. Albo w sumie... może zabiorę ją do galerii, żeby sobie coś wybrała, ale ja jej to kupie.
- Enid, o której jest ta impreza?
- O 20:00
Spojrzałam na zegarek. Jest 10:40. Czyli musiały byśmy wrócić tak o 18:00 aby się ogarnąć itd.
-To zbieraj się. Idziemy do miasta.- oznajmiłam.
-Co! I dopiero mi to mówisz!? - wykrzynęła - W co ja mam się ubrać? Przecież nie wyjdę ubrana jak menel.
-Hej Enid, nieważne w czym wyjdziesz i tak pięknie wyglądasz. - Powiedziałam uśmiechając się kącikiem ust.
-Kocham cię Wedns...
Nic nie powiedziałam tylko ją przytuliłam.
- A to co? -zapytała -Myślałam, że się nie przytulasz.
-Tak, ale dla ciebie zrobię wyjątek.

Enid pov:
Wedns jest taka kochana. Nigdy nie czułam czegoś takiego, nawet do Ajaxa. Ona jest po prostu wyjątkowa. Jedyna w swoim rodzaju. I co najważniejsze jest moja...
Nie wiele myśląc odsunęłam się od Wedns i ją pocałowałam a ona natychmiastowo go odwzajemniła. Odsunęłam się.
-Enid, musimy już iść do miasta.
-To chodź.- rzekłam po czym wyszłyśmy z pokoju.
Poszłyśmy najpierw do Bronwyn oznajmić, że wychodzimy.
-Dobrze, tylko wróćcie przed ciszą nocną.
-Tak jest, pani dyrektor. -odpowiedziałam grzecznie.
Wybiegłyśmy z Nevermore.
-Wednsday , gdzie Idziemy?
-No do miasta -przypomniała
-Wiemm, a w tym mieście dokąd?
-Dokąd kolwiek. Tam gdzie nas nogi poniosą. - powiedziała tajemniczo
-No weź, Wednsdayyyyy . Ja wiem, że ty coś szykujesz.
-I tu mnie masz.
I nagle moja dziewczyna wybuchła śmiechem. Co mnie zdziwiło bo ona się nawet nigdy nie uśmiechała.
- Boże, Wednesday. Odklejki dostałaś? -zapytałam z rozbawieniem -Co brałaś?
Ale ona dalej się śmiała jak jakiś debil. Co prawda fajnie było usłyszeć jej śmiech, ale trochę mnie to przerażało.

Wednesday pov:
Śmiałam się. Nie wiem dlaczego. Poprostu tego potrzebowałam. Szłam z tą blond pięknością do galerii. Gdy się uspokoiłam zapytałam się Enid.
- Jak stwierdziłaś , że mnie kochasz?
- Po prostu - odpowiedziała - Gdy przytuliłaś mnie po wygranej z Rudą i Tylerem poczułam się mega dziwnie. To nie było coś co się czuje do przyjaciółki. Już w tamtym momencie wiedziałam co do ciebie czuję... miłość. Dla ciebie zerwałam z Ajaxem.
Przez całe wakacje o tym myślałam, a gdy przyjechałaś do Nevermoore ,przedwczoraj, prawie jebłam jak cię zobaczyłam. Tym samym , jebłam jak zapytałaś czy chcę być twoją dziewczyną.

Czy ja się wzruszyłam? Może... Ale przecież ja nie płaczę.
Szybko otarłam łzy rąbkiem bluzy.
-Hej, Wednsday... Płaczesz?
-Nie , kurwa, poziom wody w organiźmie obniżam. - odpowiedziałam po czym znowu wybuchłam śmiechem zdając sobie sprawę z tego co powiedziałam.\No debil/
Moja dziewczyna wybuchła razem ze mną.
Doszłyśmy do miasta.
Złapałam Enid za rękę , krótko pocałowałam w usta po czym zaciągnęłam do sklepów.
Ale nie, najpierw pójdziemy do kawiarni. Ale nie do tej gdzie pracował Tyler \żyg/ tylko do innej.
Weszłyśmy i usiadłyśmy.
-No dalej Enid. -zachęciłam ją. - Wybierz sobie co chcesz.
- Chyba wezmę tylko Cappuccino i ciasto waniliowe.
-Skoro tak mówisz.

Gdy zjadłyśmy zamówione przez nas desery, podeszłam do kasy i zapłaciłam.
Enid chciała protestować ale wie, że ze mną nie idzie dyskutować więc w końcu ustąpiła.
-Więc, skoro się najadłyśmy to może pójdziemy do jakiegoś sklepu?
-Może do jakiegoś z ciuchami?

Wiedziałam, że to powie.

-Jasne, i żeby było jasne: ja płacę.
-Ale...
-Enid, żadnego "ale". Ty wybierasz ja płacę i koniec.
-No okej. - zgodziła się bardzo niechętnie.

Od autora

Ogólnie to przepraszam, że długo nie było rozdziałów. Po prostu brakło mi weny i trochę przystopowałam z pisaniem. Postaram się to nadrobić.

W następnym rozdziale postaram się aby coś się zadziało bo narazie nudno.

*
*
*
1107 słow

✨Miłość Bez Granic ✨ ~ wenclair storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz