Perspektywa osób z dołu:
Hermiona Pov:
-Harry. Ktoś jest chyba na górze.
-Ale Hermiona, to jest opuszczony dom. Kto normalny by tu wchodził?
-Halo! Jest tam kto? - usłyszałam jakąś dziewczynę z góry.
-Różdżki w pogotowiu Harry. - przypomniałam.Powoli szliśmy niepewnym krokiem na górę.
Gdy otworzyłam drzwi naszym oczom ukazał się bardzo dziwny duet.
Czarno włosa nastolatka chroniąca jakąś strasznie kolorową dziewczynę- Boże, Enid. Już dobrze. To nie ten o którym myślałyśmy. -powiedziała czarnowłosa.
- Hej. Możecie powiedzieć gdzie jesteśmy?- zapytałam czarnowłosą.
- Jesteśmy w Rumunii przecież. Kim jesteście i czego tu szukacie?
-Hej ,spokojnie. Nic wam nie grozi.- powiedział Harry.
-Prędzej to wam coś grozi.- odpowiedziała dziewczyna.
-Przybywamy w pokoju. Nie szukamy problemów. - zapewniłam dziewczyny.
-Dobrze ,w takim razie kim jesteście i czego szukacie? - powtórzyła pytanie dziewczyna.Jest ostrożna. Prawidłowo
-Jestem Hermiona Granger, to jest Harry Potter. Możecie nam zaufać. Gorzej jakbyście trafiły na tych drugich...
-Życie nauczyło mnie , żeby nie przedstawić się pierwszej lepszej osobie.
-Racja, aczkolwiek, nam możecie zaufać. -powtórzyłam.
-Jestem Wednesday Addams, to jest Enid Sinclair.
-Dobrze. My, razem z Harrym musimy poszukać szkoły o nazwie Akademia Nevermoore. Skoro jesteśmy w Rumunii , szkoła musi być gdzieś tutaj. Wiecie może gdzie to jest? Mogłybyście ułatwić nam zadanie.
-Chodzimy do tej szkoły. - oznajmiła Enid. - To niedaleko, jakieś dwadzieścia minut drogi.
-Możemy się deportować- powiedział Harry.Kiwnęłam głową.
-Co? - zapytały dziewczyny zdziwione.
-Oh. Złapcie mnie to zobaczycie. - rzekłam.Wednesday Pov:
-Enid chodź na bok okej? - I zanim odpowiedziała pociągnęłam ją w kąt.
-Co jest Wends?- Zapytała
-Ufasz im? Bo ja tak średnio. Wchodzą do opuszczonego domu i niby przypadkiem wpadają na uczennice które uczęszczają do szkoły którą akurat szukają.
-Wedns, nie znamy ich i nie zaufamy im w 3 sekundy, ale chyba do szkoły możemy ich zaprowadzić.
-Możemy ,fakt. Ale pozwól mi proszę ich przepytać jakoś okej?
-Dobrze.Wróciłyśmy do Harry'ego i Hermiony. W sumie to nie wiem co mam o nich myśleć. Wyglądają na około 22 lata. I no w sumie to nie wydają się groźni.
-Skąd wiecie o Akademii?- zapytałam - Myślałam , że jest strzeżona .
-Jest,dlatego nie mogliśmy jej znaleźć. Błąkamy się po okolicy już chyba 2 tygodnie. Nasz przyjaciel Ron jest niedaleko i pilnuje namiotu. A my rozglądamy się po okolicy.A więc to on był tą postacią która mignęła mi przed oczami w lesie.
-Dobrze ,to jak się nazywa dyrektorka?
-Lauren Bronwyn. Kobieta objęła stanowisko dyrektorki po śmierci jej poprzedniczki Larissy Weems, która zginęła w Bitwie z ożywionym przez jedną z nauczycielek trupem ,że tak powiem , oraz Hydem, morderczym potworem. Czy tyle informacji wam wystarczy aby zdobyć nasze zaufanie?
-Tak chyba. Dobra idziemy do szkoły.
-Nie potrzeba. Można się deportować, będzie szybciej a potxrbujemy jak najszybciej dostać się do szkoły. - powiedział Harry.
-Jaka ,do cholery deportacja? Co to jest? - zapytałam nieco rozdrażniona.
- Ah no tak. Harry one są mugolami.
-Mugo czym?
-Mugol, pozamagiczny człowiek.
-Wednesday...
Spojrzałam się na nią, była dość blada i ledwo trzymała się na nogach.
Podeszłam do niej.
-Wszystko okej?- zapytałam dość troskiliwie
-Niedobrze mi, potrzebuję wody...
-Ale skąd ja ci teraz wezmę wodę. Jesteśmy w lesie. A może wy macie?
-Nie, ale poczekaj.- powiedziała Hermiona po czym wyciągnęła chyba różdżkę i szepnęła cos czego nie zrozumiałam. - proszę.Wręczyła mi kubek wody a ja z podałam go mojej dziewczynie nie dając po sobie poznać ogromnego zdziwienia.
-Enid? Jest już okej? - Zapytała Hermiona. Na co ta kiwnęła głową.
-Okej , w takim razie ja złapie za rękę Hermionę, Enid mnie a Wednesday Enid. Deportujemy się po Rona, poczym wszyscy udamy się do Akademii. Jakieś pytania? - wow , był stanowczy.
Nikt nie odpowiedział. Zatem jak powiedział tak zrobiliśmy.
W mgnieniu oka poderwaliśmy się z miejsca. Gdy otworzyłam oczy byliśmy w w zupełnie innym miejscu.
Teraz to mi zrobiło się nie dobrze
-Chyba puszczę pawia.
-Wiesz? To całkiem normalne. Zwykle za pierwszym razem każdy wymiotuje. -powiedział Harry wchodząc do namiotu po czym zawołał - Ronald chodź tu! Znaleźliśmy kogoś z Akademii.Nie czekałam tylko pobiegłam gdzieś dalej w las i zwymiotowałam.Fuj.
Gdy skończyłam wróciłam do namiotu.-Już lepiej? - zapytała Enid.
-Mhm.Pov Enid
Po paru minutach wrócił jakiś dość wysoki oraz rudy chłopak, zapewne Ron.
-Wreszcie jesteście , padam z głodu - spojrzał na mnie, potem na Wedns- a te to kto?
-Uczennice Nevermoore. Pomogą nam znaleźć szkołę więc rusz się i idziemy , czas nas goni. - powiedziała Hermiona.
-Sinclair, Addams, deportujemy się jeszcze raz ale tym razem prosto do szkoły. -oznajmił Harry
-Czekaj, skoro nie wiecie gdzie jest Akademia , to skąd wiecie gdzie się deportować? -zapytałam
- W sumie racja, trzeba się przejść. - powiedział Harry.W ten oto sposób dotarcie do Akademii zajęło nam jakieś 40 minut. To dłużej niż przypuszczałam, ponieważ byliśmy w zupełnie innym miejscu.
Gdy znaleźliśmy się przed bramą Nevermoore zaprowadziliśmy Harry'ego, Hermionę oraz Rona pod gabinet dyrektorki a gdy drzwi zamknęły się z drugiej strony, chwyciłam Wedns i poszłam do pokoju.
Za długo nie byłyśmy sam na sam, bo przecież rano wyszłyśmy z Akademii a potem oni się zjawili i wywrócili nam całą randkę do góry nogami i nim się obejrzałyśmy zrobiła się 18:00.
-Enid, gdzie ci się tak spieszy? - zapytała Wednesday.
-Do pokoju. Wedns już jest 18:30. Może tego po mnie nie widać ale serio się wkurzyłam. Chciałam pobyć z tobą chwile ale wyszło jak wyszło.
-Ej spokojnie, nadrobimy to okej?
-Jasne , że tak.Po chwili dotarłyśmy do pokoju. Wedns poszła do łazienki umyć się i ogarnąć a ja położyłam się na łóżku.
Gdy wyszła, układając rzeczy zagadnęła mnie.
-Właśnie sobie przypomniałam, że chciałam zapytać czy dalej masz te koszmary o których mowiałaś, gdy przyjechałam.
-Awww to słodkie, że pytasz.
-Ej zapamiętaj sobie, że nie jestem słodka.
-Jesteś - będę się kłócić? Może.
-Nie.
-Tak.
-Nieeeee
-Otóż takkkk.
-No dobra, może trochę słodka jestem.
-Nawet nie trochę.
-A idź ty.
-Mogę, ale tylko do ciebie.
-Too odpowiadając na pytanie. Raczej nie ale czasem się zjawiają.
-Dziś śpisz u mnie. - powiedziała stanowczo.
-I tak bym spała lol.
-Otóż nie.
-Otóż tak.
-Zamknij się lepiej i chodź tu. Potrzebuję się przytulić. - mówiłam że jest słodka.Spełniłam jej prośbę. Przytuliłam się do
niej.-Kocham cię Wednesday.
-Ja cię też*
*
*
998 słówOd autora:
Hej hej, nie zjedzcie mnie pls. Sama nie wiem co ty się dzieje XD.
CZYTASZ
✨Miłość Bez Granic ✨ ~ wenclair story
Hài hước(Nie zrażajxie sie pierwszym rozdziałem XD reszta jest lepsza) Nudzi mi się w życiu więc sobię piszę✨💅 Miłego czytania 🫶 Czytasz na własną odpowiedzialność ✨