„what the hell is going on with me?"

421 20 5
                                    

Madison otwarła oczy. Gdy rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym przebywała, zdawało się jej być bardzo znajome. Mahoniowa szafa, duże dwa okna za łóżkiem na którym leżała, biała pościel w kwiatuszki. Przecież to jest jej sypialnia. Nie zauważyła obok siebie James'a. Zapewne mężczyzna już wstał. Na zegarze widniała godzina dziesiąta rano, więc to już dość późno.

Z niebywałym trudem ciemnowłosa podniosła się i usiadła na skraju materaca. Przechodziło ją niezmiernie dziwne uczucie. Miała wrażenie, że cała jej siła nagle wyparowała. Była potwornie osłabiona, co nie wróżyło nic dobrego. Od pobudki sprzyjał jej ból głowy.

W końcu wstała na nogi. Trzeba przyznać, że nie było jej łatwo. Od razu chwyciła się pierwszego lepszego mebla, aby nie runąć na podłogę. W taki sposób małymi krokami doszła do końca korytarza.

Stanęła u progu salonu połączonego z kuchnią. Wtedy dostrzegł ją Barnes, który przyrządzał jakieś jedzenie. Brunet momentalnie znalazł się koło niej i pomógł dojść do kanapy. Kiedy Madison usiadła schowała twarz w dłoniach.

- Co się do cholery ze mną dzieje? - Zadała pytanie jakby samej sobie.

- Nie wiem Madi, ale ja bym zrobił jakieś badania. - Powiedział do niej James.

- O nie, nie, nie. Nie będę jeździć po tych szpitalach. Ci lekarze tak się nadają, że gdybym im powiedziała, że boli mnie głowa, to ci by mi nogę amputowali. Nie ma mowy Bucky. - Wycedziła od razu Rogers.

- Madi... - Brunet zniżył się na jej wysokość, kucając przy kanapie i złapał za rękę. - Martwię się o ciebie. Nie pozwolę, aby stała ci się jakakolwiek krzywda. Proszę cię... Zrób badania. Nie musimy iść do tych szpitali, poprosimy o to Shuri. Z tego co widać, to bardzo cię polubiła, więc na pewno ci pomoże. Proszę... Zrób to dla mnie...

Kobieta popatrzyła prosto w błękitne oczy James'a, które patrzyły na nią z taką troską i zmartwieniem. Taki widok mężczyzny, którego kocha, złapał ją za serce.

- Dobrze... - Powiedziała po chwili ciszy i głośno wypuściła powietrze przez nos.

- Dziękuje... - Wyszeptał Barnes i złożył na jej czole czułego całusa. - Kocham cię laleczko. Uwierz mi, że wszystko będzie dobrze. Zjemy coś i polecimy do Wakandy, dobrze?

Madison nic nie odpowiedziała tylko słabo uśmiechnęła się do mężczyzny i kiwnęła głową. Bucky wstał i wrócił do poprzedniej czynności.

- Sam wie? - Zapytała się Rogers gotującego James'a.

- Nie. Możesz do niego zadzwonić. - Odparł.

Ciemnowłosa wzięła do ręki swój smartfon i zadzwoniła do przyjaciela. Za pierwszym razem nie odebrał, więc kobieta podjęła drugą próbę, tym razem skuteczną.

- Hej Madi! Sorki, ale dopiero wstałem. Do nocy męczyli mnie reporterzy i dziennikarze. - Powiedział na początku Sam.

- Cześć! Słuchaj... Ostatnio bardzo się źle czuje. Mam wrażenie jakby uszła ze mnie cała energia i siła. Do tego dochodzą zawroty głowy i takie tam. Z Bucky'm postanowiliśmy polecieć do Wakandy. Może Shuri zrobi mi jakieś badania i wszystko będzie jasne. Dzwonię Ci o tym powiedzieć. - Wytłumaczyła Madison.

- Lecę z wami. Nie ma opcji, że zostawię moją najlepszą przyjaciółkę. Zaraz będę u ciebie. Papatki. - Rozłączył się Wilson.

- Przygotuj trzy porcje tego twojego śniadania. - Rozkazała ciemnowłosa Barnes'owi. - Sam wpadnie.

W przeciągu dwudziestu minut ciemnowłosy zjawił się przed drzwiami. Zadzwonił on dzwonkiem, a Bucky poszedł mu otworzyć.

Następnie zasiadł on na kanapie obok Rogers. Ciemnoskóry popatrzył na nią ze zmarszczonymi brwiami, lecz spojrzenie przepełnione było troską.

Here and now // Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz