Czy to ten cały Mark Evans?

19 4 2
                                    

Drugi dzień był minimalnie lepszy, po lekcjach poszłam na trening "Davaj David! Jude!!! Pingwin!" krzyczałam, czując się wtedy tak, jakby ta chwila miała nigdy się nieskończyć. Byłam ale świadoma tego, że to jest nasz ostatni wspólny trening. Zamyśliłam się "T/i! Uważaj!!!" usłyszałam głos Davida i spostrzegłam piłkę pędzącą prosto na mnie, w tej chwili jedynie zasłonołam twarz. Chwile później mi promieńie słońca blokował czyjś cień, otworzyłam oczy i spostrzegłam Josepha "Wszystko w porządku?" spytał s troską "Tak, chyba tak" Joe pomógł mi wstać "Co się dzieje? Jesteś dziś jakaś nieobecna" ~ach, zna mnie zbyt dobrze, nieokłamie go, pomyślałam. Na nic się niezmogłam, skinołam tylko głową "T/i! Co s tobą?!" potsząsną mną "Nic! Daj mi spokój!" odepchnełam go, wstałam z ławki i zbiegłam z boiska "T/i!" krzykli Jude i David jednocześnie, po chwili usłyszałam, że ktoś za mną biegnie. Było to co raz bliżej, przyśpieszyłam ~cicho? spojrzałam za siebie i nic, nikogo nie było. Odwróciłam się w kierunku, w którym przed chwilą biegłam, i o mało niezeszłam na zawał "Jude!!! Niestrasz mnie tak!" krzykłam "Co s tobą? Czemu okrzykłaś Josepha?" spytał wkurzony "Hm?" chwilowo niedochodziło do mnie, o co mu chodzi "Od wczoraj dziwnie się zachowujesz" wygarną prosto z mostu "Wiem, przepraszam Jude" spuściłam głowę "Nieprzepraszaj mnie, ale Josepha" powiedział z niezrozumieniem "Niemoge, zachowałam się względem niego źle, niechce mu zrobić jeszcze większej pszykrośći" na moje słowa się tylko zaśmiał "Ale ty mu sprawiłaś pszykrośći tą ucieczką" stwierdził "Hm?" byłam wyraźnie zdziwiona tym, co powiedział "Pytał o ciebie, czy niewiem co ci jest, zwyczajnie się o  ciebie martwi" czułam, jak rozszerzyły mi się oczy. Owszem, wiedziałam o tym że mu na mnie zależy, i od wczoraj tesz o tym, co do mnie czuje, ale niemyślałam że jestem dla niego aż tak ważna "Na-naprawde?" na mojej twarzy zagościł uśmiech, ale w sercu mi było ciężko. Chciał mi tylko pomóc a ja tak się do niego zachowałam "Tak" skiną głową a ja tam chwile stałam w bezruchu "Przepraszam Jude, ja...... musze iść przeprośić Josepha!" krzykłam "Czekaj!" złapał mnie za rękę "Ide s tobą" uśmiechną się "Hm" przytakłam i ruszyłam w stronę boiska "Przepraszam cię Joe, wiem że się o mnie martwiłeś" pszytuliłam go niedają mu czasu na reakcję "Jude? Co ty jej nagadałeśs2ww e?" zaśmiał  Joe "Prawde i tylko prawde" zaśmiał się Jude "Dobra, dobra gołąbeczki, kontynuujemy trening!" ~no tak, cały David, nieodpuśći "David!" krzykłam "No dobra, dobra, jusz przestaje" uśmiechnął się i wrócił na boisko, po zakończeniu treningu poszłam z Judem pod szkole drużyny, do której miałam za niedługo dołączyć - Inazumy. Podeszliśmy kawałek bliżej, spojżałam na Judea "Gotowa?" spytał "Nie........" powiedziałam "Muśisz" odparł Jude "Wcale że nie! Niemusze być waszą menagerką, mogę porostu chodzić na treningi i........" zaczęłam, ale niebyło mi dane skończyć "Nie" przerwał mi Jude "Jude, prosze...... ja niechce" powiedziałam smutno i "Przecież chciałaś poznać Celie no i Marka" powiedział zgodnie z prawdą "No tak, ale......." znów mi niebyło dane dokończyć "Słóchaj, dla nas bardzo ważne jest to, żebyś była szczęśliwa" podniósł głos "Um? Dla was?" spytałam "Dla Królewskich, wszyscy chcemy, żebyś była szczęśliwa. Wiem że wolała byś być naszą menadżerką, ale oba znamy powód dla którego niemożesz" skinołam głową "Tak wiem, Ray Dark" powiedziałam smutno "Dokładnie, a poza tym, dla Królewskich jusz zrobiłaś dość. Uczyniłaś z nas lepszą, silniejszą i zgraną drużyne i chce, żebyś to samo zrobiła z Inazumą. Chce zagrać mecz z kimś, kdo jest tego warty, kdo jest wytrwały i się nieboji pokazać swój prawdziwy potenciał. A nieraz widziałem, że Inazuma jest właśnie taką drużyną - t/i doprowadz ich na szczyt!" ~wow, nikdy niesłyszałam Judea mówić tak....... tak szczerze "Dobra, ale radze wam ich nielechceważyć. Może i są początkującą drużyną, ale robią szybkie postępy" powiedziałam z uśmiechem na twarzy "Wiem, i tesz wiem o co ći chodzi, starasz się oddalić twoje spotkanie z Inazumą" ~co?! Jak on wiedział że chce....... "Ach, ciebie nieidzie niczym zmylić" "Dobrze, ić za nimi, já terz muszę jusz iść" "Okej, to do zobaczenia Jude i pozdrów ode mnie drużyne" "Pozdowie" szłam w kierunku boiska, ale zatrzymałam się kawałek od niego "Dobra t/i, zbierz się na odwagę" szepłam i ruszyłam przed bramke, u której się po chwili zatrzymałam. W tym samym momencie mnie zauważył Mark "Ehm........ ja jestem t/i i chciałabym zostać waszą menadżerką" powiedziałam "Że co?!" krzykł jakiś rudowłosy chłopak "To co słuszałeś! Za niedługo się przenosze do gimnazjum Reimona, a jakoże w mojej poprzedniej szkole byłam menadżerką klubu piłkarskiego pomyślałam, że bym nią mogła zostać także dla Inazumy" "Ale czad!!! Chłopaki, chodźcie tu na chwile!" ~wow, ale zapał, jusz wiem że się dogadamy! pomyślałam spoglądając na jego kapitańską opaske. Po chwili się wokół nas zebrała cała drużyna wraz z menadżerkami, stałam tam onieśmielona tym, ile par oczu spoglonda w mojim kierunku "To jest t/i" zaczął Mark "Za niedługo się przenośi do Reimona i chce zostać naszą menadżerką! Czy....... ma ktoś coś przeciwko?" nic, zapanowała tam słucha cisza. Między czasie ten rudy patrzył na mnie z iskierkami mordu w oczach a z tłumu wyszła rudowłosa dziewczyna "Nie, niewidzenie żadnego problemu w tym, byś do nas dołączyła" powiedziałam "Super!!! Dzięki!" podskoczyłam radośnie "A..... kim ty w ogóle jesteś?" spytałam "Jestem Nelly Reimon, jestem....." zaczęła a do mnie to dotarło "A tak wiem, jesteś córką dyrektora szkoły" Nelly skinęła "Dokładnie, widze że dokładnie zbadałaś naszą szkołe zanim postanowiłaś do niej dołączyć" zaśmiała się "Racja, miło mi cię poznać!" wyciągnęłam do niej rękę, po chwilu wachania ją uśćisneła "Ale najpierw musisz dodać dokumenty z twojej poprzedniej szkoły, twoji rodzice tesz muszą podpisać pare dokumentów w szkole, by mieć to później z głowy" oznajmiła Nelly "Niema problemu, przekaże im" uśmiechnęłam się szeroko spoglądając na Marka, który wyglądał w tej chwili tak, jakby obmyślał wielki plan zagłady ludzkości "Mark?" zamachałam mu przed tważą "Hm?" spojrzał na mnie "Nad czym tak myślisz?" spytałam "A to? Ja....... myślałem że...... lubisz grać w piłke?" spytał po chwili namysłu "Skoro chce być menadżerką to oznacza, że to kocham!" uśmiechnęłam się "To mi się podoba!" odwzajemnił uśmiech "No to nad czym myślałeś?" wróciłam do wcześniejszego tematu "Niechciała byś z nami potrenować?" powiedział, to była oferta niedoodrzucenia "W sumie...... czemu nie! Zaraz a co na to Nelly?" spytałam a on bez słowa gdzieś pobiegł "Hej! Mark! Gdzie lecisz?!" krzykłam "Za Nelly!!!" dostałam w odpowiedzi "Zaczekaj! Ide s tobą!!!" pobiegłam za nim i po chwili dobiegłam przed Nelly, którą o mało niepotrąćiłam "Nelly! Nelly! Może z nami t/i dzisiaj trenować?!" ~idiota, wykrzyczał jej to prosto w twarz, zaśmiałem się "Jeśli chce" wzruszyła ramionami "Tak!" krzykłam "Niech wam będzie" odpowiedziała "Idziemy!"krzyknął Mark łapiąc mnie za rękę i ciągnąc na boisko "Nie tak szybko!" okrzykłam go "No dalej! Chce widzieć co potrafisz" powiedział jusz nieco spokojniej "Więcej nisz myślisz!" w jednej chwili go prześćigłam, bieglam prosto na bojisko "Dziękuje" krzykłam odbierając piłke Nathanovi, który był wyraźnie zaskoczony. Prowadźiłam ją prosto na bramke, ale w pewnym momencie jej niebyło "Hej! Co to ma......." spojżałam na Blazea, który patrzył na mnie s uśmieszkiem na twarzy "Musisz się bardziej postarać" ~czy on właśnie mi puścił oczko?! "Osz ty mały!" biegłam za nim, ale nawet moje pełne pokłady siły niewystarczyły na to, by go dogonić ~co za gość, dobry jest! pomyślałem i dalej próbowałam go dogonić, na marne. Evans jusz stał na bramce czekając na strzał Axela "Ogniste tornado!" krzykł Blaze i kopną piłke prosto na bramke "Boska ręka!" w danym momencie mnie zastanawiało tylko jedno pytanie - S kąd on bierze tyle energii? Widać było, że to była mocna technika i mam na myśli jak Boską rękę, tak i Ogniste tornado. Prawda, znałam jusz tą energie od Królewskich i wiedziałam że istnieje coś takiego jak „technika“, ale Królewscy mieli większość technik robionych w więcej osób. Choćby nawet Podwójna szybkość czy Królewski pingwin numer dva. Prawdą było, że kiedyś chciałam grać w Królewskich na pozycji napastnika, ale niemogłam przez Raya Darka. Twierdził on powiem, że będe dla drużyny uciążliwa. Teraz się tak zastanawiam nad tym, jak by to było mieć swoją własną unikatową technike, której nikt inny niema? ~hm....... jak bym ją nazwała? Może....... Latająca piłka! Nie..... to kiczowate, no to...... Tęczowa piłka, ah, to tesz jest okropne! No to....... mam! Kosmiczny płomień! Tak, to jest to!!! Ale....... jak to zrobić? Niewiem co i jak mam robić żeby stworzyć własną technike! A może........ bym, może bym dołączyła do Inazumy nie jako menadżerka, ale jako napastnik. Hm....... ciekawe co na to Nelly? "T/i! T/i! Podaj piłke!" usłyszałam głos Marka "Piłka! Lerzy przed tobą!" krzykł na mnie Kevin "Hm? Ach tak, just podaje, sorki!!!" powiedziałam nerwowo drapiąc si za karkiem i kopłam mu piłke. Z Inazumą jeszcze chwile pograłam, następnie bez słowa zeszłam z bojiska "Hej t/i! Do kąd idziesz?! Nawet się niepożegnasz?" krzyczał Mark, odwróciłam się, parę członków Inazumy spoglądało w moją strone ~ech....... no dobra, żeby niebyło, pomyślałam. Podeszłam do Marka i nastawiam pięść ciśniętą w żółwika, po chwili przyłożył identycznie śćiśniętą pięść do mojej "Fajnie się s tobą grało!" wyszczerzył na mnie zęby "Mi również się fajnie grało! Wiesz może....... kiedyś byśmy mogli to powtórzyć, co ty na to?" "No....... dobra a naprawdę musisz jusz iść? Niepograsz z nami trochę?" spytał robiąc maślane oczy "Przeciesz teraz właśnie skończyłam grać!" krzykłam obużona "Ale piłki nigdy zawile, prawda?" wyciąną kciuk w górę "Uhm, racja! Ale niestety, naprawde musze jusz iść, mam coś ważnego do załatwienia" skłamałam "Dobra, to do zobaczenia t/i!" powiedział "Do zobaczenia, pa Axel! Do zobaczenia wszystkim!" spojrzałam na Axela, na którym teraz tkwilo wiele zdziwionych i pytających spojrzeń "Tylko nie to" wymamrotał Kevin "Wszystko słyszałam Kevin!!!" krzykłam i s każdą chwilą powoli oddalałam się od boiska, wyciągnęłam telefon i wykręcając numer do Judea przyłożyłam do ucha
"Halo, Jude?" powiedziałam by upewnić się że odebrał "No i co, jak poszło?" spytał z zaciekawieniem "Całkiem nieźle, ta drużyna jest super!" chyba się troche rozmażylam "Widzisz a tak bardzo się opierałaś" skinołam głową "Ale i tak bym wolała zostać z wami, tylko że oba wiemy czemu niemoge" spuśćiłam głowe "Rozumiem, podejżewają coś?" spytał Jude "Chyba nie" wzruszyłam ramionami "Okej, dozobaczenia Jude" powiedziałam radośnie "Dozobaczenia" byłam tym tak strasznie podekscytowana, że zupełnie zapomniałam o mojim bólu stóp, który mnie dręczył od treningu z Inazumą. Po tym wszystkim jusz niemiałam siły ani energii na nic, udałam się prosto do domu. Kdy dotarłam do domu byłam totalnie wykończona, trening z Evansem i resztą dał mi pożądanie popalić. Weszłam do pokoju witając się z bratem, szybko wzięłam piżame i poszłam do łazienki zamykając się na klucz. Wzięłam prysznic i się położyłam, leżąc myślałam o mojej nowej drużynie ~czy to byl ten cały Mark Evans? myślałam zasypiając.

Hejka kochani! Przepraszam was za setki błędów, które w rozdziale znajdziecie, i życze wam miłego czytania przyszłych rozdziałów!!! (mówie wam, jest na co się cieszyć). I mam dla was taki mini spoiler, który interpretujcie na własny sposób - porwanie przez kosmitów, dozobaczenia w następnym rozdziale!✨👽❤️

Piłka może wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz