7. "Akurat z tobą?"

1.3K 53 1
                                    


Stojąc przed drzwiami mojego domu wzięłam głęboki oddech i zrobiłam znak krzyża. Chociaż tu nawet Bóg nie pomoże a w szczególnych mi. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka, po czym ściągnęłam buty. Chcąc nie chcąc musiałam pokazać się rodzicom, że wróciłam do domu. Powoli otworzyłam drzwi kuchni i weszłam do środka.

- Czemu nie wróciłaś wczoraj do domu? - Zapytała poważnym głosem mama odrywając się od zmywania naczyń.

- A zrobiło to jakąś różnicę? Skoro to przeze mnie są te kłótnie to nie chciałam przeszkadzać.

- Wpraszasz się do obcych osób na noc. Co to w ogóle za pomysł? - Oburzyła się rzucając ściereczkę na blat.

- Nie wpraszam, Lucy sama mnie zaprosiła.

- Lucy? To dobrze, że nie żaden chłopak - Odezwał się ojciec - Myślałam, że nie przyjaźnicie się już.

- Dobra skończ już z tymi chłopakami - Upomniała go zirytowana blondynka - A ty zjedz coś - Zwróciła się do mnie.

- Jadłam już śniadanie.

- To w takim razie możesz pomóc matce a nie pójdziesz zaraz spać - Wtrącił się mężczyzna.

- Ja mam pomagać, a ty jak zwykle będziesz siedzieć przed telewizorem i nawet głupiej łyżki nie umyjesz? - Wypomniałam mu, czując jak rośnie we mnie coraz to większa złość.

- Wiesz co? Ty już lepiej idź do pokoju i nawet mnie nie denerwuj! - Ojciec podniósł na mnie głos a ja wzięłam tylko głęboki oddech próbując powstrzymać gromadzące się we mnie emocje.

- Tak będzie najlepiej - Odpowiedziałam beznamiętnie i wyszłam z kuchni udając się do swojego pokoju.

W żadnym stopniu nie interesowało mnie to, co mają do powiedzenia rodzice. Poprostu zignorowałam tą sytuację, bo byłam do tego przyzwyczajona. Wciąż żyłam każdą chwilą spędzona przy Sheen. Już zaczynałam tęsknić za nią, ale z drugiej strony byłam szczęśliwa, że jest dla nas jakaś szansa i miałam nadzieję na lepszą przyszłość. Rozmarzona rzuciłam się na łóżko a po chwili usłyszałam dźwięk wiadomości z messengera.

Od: Olivia Sheen

Jak sytuacja w domu, wszystko w porządku?

Do: Olivia Sheen

Tak, jest lepiej niż się spodziewałam.

***

Przetrwałam jakoś weekend żyjąc wspomnieniami z piątkowego popołudnia i nocy. W dalszym ciągu niezbyt do mnie dociero to, co się wtedy wydarzyło. Cholernie ciekawiło mnie jak będzie teraz wyglądać nasza relacja w szkole. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych problemów, bo chyba dobry kontakt z nauczycielem nie jest czymś złym? Jedyny problem w tym, że nasz kontakt jest aż za dobry, ale przecież nikt o niczym nie wie. I mam nadzieję, że się nie dowie.

Byłam w szkole dobre dziesięć minut przed dzwonkiem. Powolnym krokiem wchodziłam po schodach aż w końcu znalazłam się na drugim piętrze i skręciłam w prawo, ponieważ chciałam jak zwykle udać się do łazienki. Niespodziewanie poczułam jak centralnie wpadam na kogoś a ta osoba łapie mnie w tali. Gdy poczułam te dobrze znane mi perfumy wiedziałam kto to jest. Historia najwyraźniej lubi się powtarzać.

- Victoria, jezu wystraszyłaś mnie.

- Ty mnie też. Na korytarzu są pustki a ty pojawiasz się znikąd - Powiedziałam patrząc w jej oczy - Dobra zresztą nieważne chodź ze mną - Chwyciłam za rękę Olivię, po czym zaciągnęłam ją do łazienki.

Smak WinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz