1. Zamek królewski

67 5 10
                                    

Nie od dziś wiadomo, że rodzina jest najważniejsza. Sława, pieniądze, kariera - to wszystko przeminie, a rodzina zostanie z nami na zawsze. No chyba, że znajdujesz się w mojej sytuacji życiowej, a każdy z twojego rodzeństwa ma średnio po milion dolarów na koncie.
W takim przypadku ciężko, by cokolwiek miało przeminąć. Tyle że nie oznacza to wiecznego spokoju, na który udaje się każdy zmarły. Kłopotamy się z o wiele gorszymi... problemami. Ale to zdecydowanie zbyt długa historia, by opowiadać ją na samym wstępie.

Wszystkie sprawy skomplikowały się jeszcze bardziej, gdy ojciec zwołał nagłe zebranie rodzinne.

Przepychałam się z moim bratem bliźniakiem na kanapie, ponieważ miałam zdecydowanie za mało miejsca, jednak gdy rodzice wparowali do salonu, od razu się uspokoiliśmy, widząc ich zmartwione miny.

-Wytłumaczy ktoś, co tu się dzieje? - zapytał nerwowo mój najstarszy brat, nerwowo zerkając na zegarek, który zapięty był na jego lewym nadgarstku.

Braci miałam trzech. Z czego jeden był moim bratem bliźniakiem, i choć miałam z nim najlepszy kontakt, zdecydowanie za dużo się kłóciliśmy.

Następny był Gabriel, który był od nas tylko o rok starszy i tak naprawdę większą część czasu spędzał na studiach. Starszy od Gabriela był tylko George, ale wcale się tak nie zachowywał. No wiecie, jakby był najstarszy z naszej czwórki.

-Przeprowadzamy się - wyparowała nagle moja matka, wbijając swój wzrok w czarne szpilki, które zdobiły jej nogi.

Zapewne musieli dopiero wrócić
z jakiegoś spotkania biznesowego, na które często chodzili. Nie byłam we wszystko wtajemniczona, więc nie do końca wiedziałam na czym one polegały, ale coraz bardziej poznawałam ich świat. I bardzo mnie to cieszyło, ponieważ nienawidziłam kłamstw, a raczej ukrywania istotnych faktów.

-Śmieszny żart, ha ha, uśmiałem się. Pozwolicie mi teraz wrócić do pokoju, bym mógł dokończyć składanie mojej budowli z Lego? - odezwał się jako pierwszy Gabriel, który wydawał się zdenerwowany.

Po jego słowach zapadła cisza, a ja błądziłam wzrokiem po minach moich rodziców, licząc na to, że odkryje w nich coś. Coś co miało mówić, że to wszystko to żart. Niestety, nigdy się tego nie doczekałam.

-Dlaczego? - wymamrotałam pod nosem, odczytując z twarzy rodziców, że to wcale nie jest nieśmieszny żart. - Gdzie?

Dodałam już trochę pewniej, i to usłyszał już na pewno każdy.

Ponownie zapadła cisza, a atmosfera była tak gęsta, że równie dobrze można by było ciąć ją nożem.

-Wyprowadzamy się do Nowego Jorku. Zamieszkamy na obrzeżach, blisko Manhattanu, w o wiele większym domu niż ten - odezwał się tym razem ojciec, a ja zauważyłam w jego oczach jakiś blask.

-Ale dlaczego? - powtórzył moje pytanie Alexander, mój brat bliźniak.

-Ben, pokaż im - powiedziała przytłoczona blondynka.

Mój ojciec pokiwał głową i wręczył komórkę do moich rąk, ponieważ siedziałam na samym środku.

Zauważyłam, że była odpalona główna strona Chicago Tribune. Zrozumiałam, że musi to być gruba sprawa, skoro piszą
o niej w takich gazetach.
  Przeczytałam szybko całą treść
i odwróciłam wzrok, gdy zauważyłam załączone zdjęcia. Jak bardzo musi nudzić się dziennikarzom, wyciągając na światło dzienne tak intymne zdjęcia?

Wymieniałam z moimi braćmi znaczące spojrzenia i oddałam komórkę mojemu ojcu.

-Rzecz jasna, ktoś musiał wysłać im to zdjęcie, zdając sobie sprawę, że mogą nam zaszkodzić - dodał szybko, chowając telefon do tylnej kieszeni garniturowych spodni.

Dream of the hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz