8. Dużo alkoholu

27 3 6
                                    

Wiele osób marzy o tym, by być bogatym, rozpoznawalnym, by ich jedynym problemem było wybranie auta, którym dziś wybierze się do pracy. A moim marzeniem zawsze było to, by zamieszkać w jakiejś małej, wiejskiej chatce. Aby nie mieć wielu pieniędzy, tylko tyle, ile by starczyło na utrzymanie się. Chciałam po prostu posmakować normalnego życia. Przez co zauważyłam, że marzymy zawsze o czymś, czego nie mamy. I o czymś, czego raczej nie dostaniemy. Choć w tym pierwszym przypadku, ludzie biedni mogą stać się bogaci. Ja i moja rodzina mamy zbyt dużo środków na koncie bankowym, by móc stać się choć trochę bardziej biedni. I choć takie życie miało wiele plusów, miało również wiele minusów. Choćby takich jak wyciąganie błędów przeszłości na światło dzienne. Gdzie najmniejsza głupota może zepsuć całą karierę. I jeszcze trzeba się pilnować, by nie zaleźć za skórę wysoko postawionym ludziom. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę tracić tego, co mam. Ale czasem mam wrażenie, że wiążę się to
z o wiele większą listą wyrzeczeń, niż wszyscy myślą. Właściwie to jest w porządku, tylko czasem jest ciężko. Gdy nagle okazuje się, że trzeba udawać czyjąś narzeczoną. Mężczyzny, którego zna się tylko i wyłącznie z widzenia oraz z interesów rodziców. Pokrótce mówiąc - istna tragedia.

Niechętnie wstałam ze swojego łóżka. Musiało być około południa, patrząc na położenie słońca. Wiedziałam, że już nazajutrz będą musiała zacząć naprawiać swoje błędy. Wiązało się to z tym, że musiałam znów spakować swoje walizki. Tym razem trochę mniej. Najgorsze było to, że nie wiedziałam do jakich państw polecimy, na ile, kiedy wrócimy i właściwie nie wiedziałam nic. Zapakowałam więc wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i trochę za dużo ciuchów. Eleganckich, dresów, piżam, wszystkiego, co mogłoby się przydać. Mogłoby, to nie oznacza, że się przydało.

Podczas pakowania moja komórka się rozświetliła, a na ekranie ujrzałam wcale nie taki już obcy numer. Co prawda nie był zapisany w kontaktach, ale doskonale go rozpoznałam. No i treść wiadomości, kto inny by mógłby to być?

Do zobaczenia jutro. Na tym samym lotnisku, w tym samym miejscu, na którym wylądował Twój samolot, gdy przyleciałaś do Nowego Jorku.

-Twój narzeczony, Aaron.

Poczułam, że łzy zbierają mi się w oczach, jednak nie chciałam płakać. Miałam wrażenie, że płacze za często, przez co teraz tłumiłam wszystko w sobie.

A i tak to się nie udało, ponieważ wszystko ze mnie uleciało. Każda złość, smutek, szczęście. Pojedyncza emocja. To wszystko zniknęło, wraz z deszczem łez, który wyleciał spod moich powiek. Byłam zagubiona, bałam się tego, co miało nastąpić. Albo raczej bałam się nieznanego. Po prostu, jak każdy normalny człowiek, bałam się. Czułam się niewystarczająca i głupia, za głupotę, którą kiedyś popełniłam.

A przecież nawet nie wiedziałam, co to było.

Łzy spływały po moich policzkach, a ja nie byłam w stanie ich zatrzymać. To było okropne uczucie. Bezradność.

Odłożyłam tę przeklętą walizkę na bok, i oparłam się plecami o łóżko. Chciałam zniknąć. Łzy drążyły tunele, które rozgrzewały moje policzki. Chciałam zniknąć. Miałam wrażenie, że opanowuje mnie panika.

Podciągnęłam kolana pod brodę i schowałam w nich swoją głowę. Bo myślałam, że wtedy się uspokoję. Chciałam zniknąć. Zaczęłam tupać nogami w podłogę, licząc na to, że nikogo nie ma w domu. Niestety był. Bo zaraz w moim pokoju zjawił się Georgie.

-May? Co się dzieje? - zapytał wyraźnie zdezorientowany moją postawą.

-Chcę zniknąć - powiedziałam nagle na głos.

Dream of the hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz