Znów nie potrafiłam uwierzyć w to, co widziałam przed sobą. Tylko tym razem miałam żywy dowód na to, że to wcale nie był żaden żart. Zobaczyłam na własne oczy mężczyznę, który groził mi. Wydawało mi się to tak abstrakcyjne, że ciężko było mi w to uwierzyć. AB. Powtarzałam cały czas w swojej głowie, jakby to miało sprawić, że nagle poznam tożsamość tego tajemniczego mężczyzny. Nic takiego się nie stało, a ni stąd ni zowąd u mojego boku stanęła Alisha.
-Wszystko w porządku? Wydajesz się zestresowana.
Uznałam to za miłe, że nowa kierowniczka przejęła się moim stanem zdrowia.
-Jeśli potrzebujesz to możesz wyjść już. I tak za pół godziny zamykamy, więc nie będzie nie wiadomo jak dużego ruchu - mówiła, a do moich uszu docierało co drugie słowo.
Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to to że za pół godziny księgarnia miała zostać zamknięta. Uznałam, że czas tutaj leci naprawdę szybko. Potem zrozumiałam, co dziewczyna mi zaproponowała i przystałam na ten układ.
-Dziękuje bardzo - podziękowałam raz jeszcze, gdy stanęłam przy drzwiach.
-Uważaj na siebie! - krzyknęła, gdy usiadłam za kierownicą.
Nie wszystko do mnie docierało. Uznałam, że jazda w takim stanie była bardzo nieodpowiedzialna. Cóż, czasu nie cofniemy.
Wbiegłam do swojej rezydencji, nie wiedząc, czego tak naprawdę potrzebuję. Potrzebowałam tylko zająć czymś myśli, choćby na chwilę. I udało mi się to, ponieważ po przekroczeniu progu domu, zauważyłam Gabriela, biegającego w stroju wróżki po holu. Obok stał mój bliźniak, który wszystko nagrywał i wcale nie ukrywał swojego zadowolenia. Gdzieś na schodach stał Georgie, który pragnął ukryć swój uśmiech. Nieudolnie, ponieważ kąciki jego ust wciąż drżały.
Wymieniłam z Alexandrem znaczące spojrzenia i w końcu zebrałam się na odwagę, by się odezwać.
-Wytłumaczy mi ktoś co, do jasnej cholery, się tutaj dzieje? - powiedziałam, coraz głośniej się śmiejąc.
-Już ci tłumaczę, najdroższa siostro. Nasz kochany braciszek wciąż się nie nauczył, że ze mną się o nic nie zakłada - mówił, a na jego ustach utrzymywał się drwiący uśmieszek.
-O co się tym razem założyli? - zapytałam tym razem George'a, który wiedziałam, że odpowie mi szczerze.
-Gdy ty byłaś w pracy, wybraliśmy się na spacer. I przechodziła grupa dziewcząt. Więc co musieli zrobić twoi idiotyczni bracia? Założyli się, który pierwszy poderwie jakąś dziewczynę - tłumaczył mój najstarszy brat, starając powstrzymać swoją ochotę śmiechu.
-A nasz Gabryś nie wiedział, że mój urok osobisty przekona wszystkich - podsumował Xander. - Gdybym zechciał, to nawet i on by za mną szalał.
Wzięłam głęboki wdech, po czym głośno i zupełnie szczerze, parsknęłam śmiechem.
-Nie rozumiem o co wam chodzi. Jestem baletnicą i właśnie tańczę jezioro łabędzie - krzyknął nasz brat, w ten sam wpadając na jakiś drogocenny wazon z kolekcji naszej matki.
-O kurwa - powiedział cicho mój brat bliźniak.
-Co to było? - krzyknęła nagle Victoria, która najprawdopodobniej znajdowała się na najwyższym piętrze i już kierowała się w naszą stronę.
Gdy byliśmy młodsi, zawsze kryliśmy siebie nawzajem. I ten system panował do tej pory.
-Szybko ściągaj ten strój - powiedziałam do Gabriela, a cała reszta już wiedziała o co mi chodziło.
Tylko sam Gabryś nie do końca wszystko rozumiał.
Tak, jak zawsze sobie powtarzaliśmy. Gdy jeden Willson spada w dół, reszta spada razem z nim.
Chłopak pozbył się tego stroju, a George, nawet nie wiem, w którym momencie, znalazł się przy nas.
Nagle nasza matka pojawiła się na dole i od razu zauważyła szkodę, którą wyrządził Gabriel.
-Kto to zrobił? - zapytała, mierząc surowym wzrokiem nas wszystkich.
Popatrzyłam na swojego brata i widziałam, że chciał już się przyznać do winy.
-To byłam ja, przepraszam matko - odezwałam się pierwsza.
Na tym się nie skończyło, ponieważ zaraz od razu rzucił Alexander.
-Nie prawda, to byłem ja.
-Gówno a nie ty. Nie słuchaj ich matko, nie wiedzą o czym mówią. To moja wina. Przypadkowo zahaczyłem ręką - powiedział George.
-Czasem żałuję, że tak was wychowałam - westchnęła blondynka i ponownie wróciła górę.
Znikąd nagle pojawiła się sprzątaczka, która sprzątnęła całą porcelanę.
-Dziękuje - powiedział Gabriel, na co wszyscy się uśmiechnęliśmy.
-Gdy jeden Willson spada w dół, reszta spada razem z nim - oznajmił, ku mojemu zdziwieniu, George.
A cała reszta się z nim zgodziła.
I wtedy zrozumiałam coś ważnego. Że nie ważne co by się działo, zawsze będziemy stać za sobą murem.
Więc może nie warto jest to wszystko ukrywać.
Bałam się, że wtedy zostałabym sama. Ale później uświadomiłam sobie, że spadając w dół razem z nimi, nigdy nie będę samotna.
CZYTASZ
Dream of the hell
Teen FictionPrzecież każdy popełnia błędy, ona po prostu popełnia ich o wiele więcej. Maya to dziewczyna, która trzyma w sobie więcej sekretów, niż niejeden rodzic przed swoim dzieckiem. Choć z pozoru wydaje się być grzeczną, poukładaną dziewczynką z bogateg...