Nie mam pojęcia ile spaliśmy, ani o której wstaliśmy, jedyne co pamiętam, to to, że obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Spojrzałam na zegar, który wisiał nad drzwiami. Wskazówki wskazywały na godzinę dziewiątą, a ja poczułam w swojej głowie dodatkowe ukłucie. Nie wiem, czy było one spowodowane kacem, czy może czymś innym. Szybko sięgnęłam po komórkę, by sprawdzić, czy ktoś nie napisał. Napisał.
Jedenasta.
Musiałam zaufać sobie, że ta wiadomość oznaczała godzinę, o której miałam się zjawić na lotnisku.
Wygramoliłam się z łóżka, przy okazji budząc wszystkich moich braci. Byłam tylko ciekawa, jak zareagowali nasi rodzice, gdy zobaczyli nas w ich sypialni. Może chociaż dziś postanowią nam odpuścić tak głupie i nieodpowiedzialne zachowanie.
Weszłam do swojej sypialni, wrzucając do walizki ostatnie rzeczy, których będę potrzebować.
W pewnym momencie, do mojego pokoju, weszli wszyscy moi bracia.
-Em..., May, zachowaj to sobie lepiej - powiedział niezręcznie Gabriel, podając mi do ręki mały pistolet.
Uniosłam ze zdziwienia brwi i patrzyłam to kolejno na moich braci.
-No i może jeszcze to - oznajmił, tym razem Xander, wyciągając w moją stronę mały nożyk.
-Co z wami? Ja nie jadę do rzeźni! - wrzasnęłam, choć byłam bardziej zdezorientowana tą sytuacją.
-Ale jedziesz z Aaronem Byrne, to wystarcza abyśmy zaopatrzyli cię w broń - wtrącił się Georgie.
-Przesadzacie - westchnęłam, zapinając do końca walizkę. - Nie chcę tego.
Chłopcy wzruszyli ramionami, a ich wzrok pokierował w stronę podłogi. W takim stanie wyglądali jak bezbronne szczeniaczki, które dostały ochrzan za nasikanie na dywan.
-Maya, jesteś tu? - rozległ się nagle damski głos, a ja wiedziałam, że to moja matka przyszła mnie odwiedzić.
-Prawdopodobnie tak - odparłam niewzruszona.
Victoria zawsze była ubrana elegancko. Nie ważne co by się działo, czy szliśmy do McDonalda, czy może na spotkanie rodzinne. Tym razem było podobnie. Miała na sobie krótką sukienkę w kolorze butelkowej zieleni, a swoje blond włosy delikatnie zakręciła. Usta wymalowała czerwoną, matową pomadką.
-Możemy porozmawiać? Same? - zapytała, spoglądając na swoich synów.
Chłopcy pokiwali głowami i wyszli z mojej sypialni, przy okazji zabierając moją walizkę, co uznałam za miły gest.
-Więc wyjeżdżasz? - zadała pytanie, a ja uznałam, że jest idiotyczne.
Kiwnęłam więc raz głową, zdziwiona faktem, że Victoria Willson znalazła czas, by ze mną porozmawiać.
-Po co tu przyszłaś?
Nie byłam wredna, tylko wiedziałam, że moja matka miała w tym jakiś cel. Ona nigdy ze mną nie rozmawiała tak po prostu. A już na pewno nie przyszła, by pożegnać swoją jedyną, ukochaną, córeczkę i powiedzieć jej, że będzie tęsknić. Bo jeśli tak by zrobiła, uznałabym że porwali ją kosmici, a ta tutaj nie jest prawdziwa.
-Z ojcem dużo dyskutowaliśmy na ten temat.
-Mhm?
-I postanowiliśmy, że pojedziesz bez ochroniarza.
Poczułam przez chwilę, jakby świat mi się zapadł. Fakt, praktycznie nigdy go nie widywałam ale zawsze dobrze było mieć świadomość, że on jednak gdzieś tam jest. Że jest gotów mnie ratować.
CZYTASZ
Dream of the hell
Teen FictionPrzecież każdy popełnia błędy, ona po prostu popełnia ich o wiele więcej. Maya to dziewczyna, która trzyma w sobie więcej sekretów, niż niejeden rodzic przed swoim dzieckiem. Choć z pozoru wydaje się być grzeczną, poukładaną dziewczynką z bogateg...