twój duch nawiedza moje sny
wszędzie gdzie jestem ja – jesteś tyboję się że nie dam rady
bo te krwawiące wciąż serca ranysprawiają że chcę wciąż płakać
raz w dół chciałem skakaćz twoim obrazem za rękę
przez niebo do piekła wprost w mękęlecz strach zatrzymał me ciało
i mimo że jeszcze nic się nie stałoto już czuję się mniej żywy
jakbym był już mniej prawdziwyżycie nie pozwala nieżywemu
ukazać się temu materialnemudlatego gdy przychodzisz – zamykam oczy
boję się że pewnego dnia to mnie przytłoczyże już dłużej nie dam rady żyć
z myślą że ma cię nie byćprzy jednoczesnym twym byciu
w cieniach mej duszy skryciujakbyś zamiast mego serca krwawiła
jakbyś zamiast być martwa wciąż żyłalecz ciebie już przecież nie ma
więc czemu ta potrzebapodążania za twoim cieniem
sprawia że wciąż szanuję siebiena tyle
by przez chwilęnie próbować
życia odebraćokropnej osobie
– samemu sobie
CZYTASZ
ja też
Poetryimagine że to ma sens, będę tu coś wstawiać raz na nigdy albo od chuja dziennie, nic pomiędzy nie jest dokończony, dlatego beka w chuj, bo publikuje coś, co powinno zostać w notatniku w telefonie XD ale publikuje żeby to było logicznie ułożone za ws...