Rozdział 7 - Noc łamania zasad

121 3 0
                                    

27.05.2022
Nowy York

- Pamiętaj, że masz jutro wolne. - Rzucił Bill.

- Tak wiem pamiętam. Do niedzieli. - Powiedziałam wychodząc i zaczynając weekend.

Pogoda była cudowna, ulice były pełne tłumów ludzi. Zawsze gdy wracałam do mieszkania lubiłam ich obserwować, ponieważ za każdym z tych ludzi, kryła się inna historia i pewnie w wielu przypadkach była ona naprawdę traumatyczna i w pewien dziwny sposób było to fascynujące. Każdy miał swoje życie, swoje problem, zmartwieni i tak dalej.

Wiele ludzi mówi, że Nowy York jest przytłaczający, ale ja zupełnie się z tym nie zgadzam. Ja tu wreszcie poczułam, że naprawdę żyje, a nie że jestem tylko szmacianą lalką w rękach jakiegoś psychopaty, któremu nie wyszło w życiu i próbuje naprawić swoje błędy moim kosztem. Lubiłam przebywać w takim tłumie ludzi, ponieważ czułam się bezpieczniej i bardziej anonimowo, co było przecudowne.

Przechodziłam właśnie obok jakieś starszej kobiety, która sprzedawała bukiety z mini słoneczników z lawendą. Nie miałam bladego pojęcia skąd ona je wzięła, ponieważ to raczej nie był sezon na te kwiaty, ale na tyle spodobały mi się te bukieciki, że postanowiłam kupić jeden do pokoju, w którym coraz bardziej było widać moją obecność. Odkąd Kai razem z dziewczynami zrobili miejsce dla mnie w szafie, zaczęłam się dosyć mocno panoszyć w tym pokoju. Po pierwsze panował tam wręcz chory porządek. Po drugie była tam dużo przytulniej dzięki drobnym pierdółkom, które kupiłam. Stwierdziłam więc, że taki mały bukiecik będzie ślicznie dopełniał wszystko, dlatego ruszyłam w stronę tej kobiety z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Dzień dobry poproszę jeden bukiecik. - Powiedziałam wyciągając portfel.

- Proszę bardzo Emily. - Odpowiedziała kobieta podając mi bukiet, a ja zamarłam i po chwili zapytałam ściszonym głosem.

- Skąd pani wie jak mam na imię?

- Wie to każdy, kto ogląda wiadomości i widzi, coś więcej oprócz czubka własnego nosa. Pozwól drogie dziecko, że opowiem ci pewną historię. Była sobie kiedyś pewna dziewczynka, która miała naturę istnie buntowniczą. Jej rodzina popadła w długi i poprosiła o pomoc pewnego złego człowieka, który zgodził się to zrobić pod warunkiem, że dziewczynka zostanie mu oddana w przeciągu 3 dni. Rodzice się zgodzili, a gdy dziewczynka o wszystkim się dowiedziała bez namysłu uciekła do innego królestwa gdzie znalazł ją książe tamtej krainy i ukrył ją na zamku. Książe obiecywał, że będzie chronić dziewczynkę, ale gdy zły człowiek przybył do owego królestwa książe wydał mu dziewczynkę bez wahania, a dziewczynka była zmuszona wyjść za złego człowieka. Ale w końcu zrozumiała, że tak naprawdę tylko ona sama może się o siebie zatroszczyć i znowu uciekła, ale tym razem nikomu już nie zaufała i sama radziła sobie ze wszystkim i dzięki temu osiągnęła wielkie rzeczy.

Nie rozumiałam, o co chodzi tej kobiecie i nie wiedziałam czy to ma być jakaś sugestia, co do mnie, ale wiedziałam, że ta kobieta mocno mnie przeraża więc po prostu wręczyłam jej pieniądze i szybkim krokiem odeszła w swoją stronę. Przez resztę drogi próbowałam zrozumieć o co mogło chodzi, ale nie szło mi to za dobrze i w końcu po prostu to porzuciłam.

Gdy weszłam do mieszkania krzyknęłam na powitanie.

- Cześć wszystkim!

- Cześć Emily! - Odpowiedział mi chór dziewczęcych głosów.

Udałam się do salonu skąd one dochodziły i zostałam tam Sofii, Ave, Alessie i Florę malujące sobie paznokcie.

UWIĘZIONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz