Rozdział II

2.2K 135 10
                                    

Usłyszałam dzwonek, obwieszczający koniec lekcji.

-Rubby, pamiętaj żeby przygotować projekt. - powiedział, moj ulubiony nauczyciel, pan Mull. - Na jego podstawie, wystawiam ocenę końcową.

- Dobrze, panie Warren. - Uśmiechnęłam się do nauczyciela.

Lubiłam go, nie tylko dlatego, że dobrze uczył. Był bardzo przystojny. Każda dziewczyna w szkole, śliniła się na jego widok. Oczywiście, chłopcy tego nie rozumieli. Ale, mogłam się założyć, że w głębi duszy, zazdrościli nauczycielowi takiego "brania".

Wyszłam z sali, w której byłam sama z panem Mullem. Miałam nauczanie indywidualne, od czasu mojego wypadku. Oczywiście, nie przeszkadzało mi, zostawanie z przystojnym nauczycielem, sam na sam, na 2 godziny. Nawet, się z tego cieszyłam. Do tego, pan Warren, nadal był kawalerem. Większość dziewczyn w szkole zazdrościło, mi tych paru godzin, na osobności z nauczycielem. Sama, niestety przekonałam się, że pana Mulla nie kręcą małolaty. Podobno raz nakryto go, z matką, jednego z uczniów. Nie wyjaśniło, się kto to był, ale nauczyciel miał po tym, nieprzyjemności z dyrektorem.

Podeszłam do mojej szafki i ją otworzyłam. Wzięłam, potrzebne mi książki. Gdy, chciałam już odejść, drogę zagrodził mi wysoki chłopak. Spojrzałam w górę i zobaczyłam chłopaka o brązowych włosach i piwnych oczach.

- Ou.. Przepraszam. - Powiedziałam i chciałam szybko odejść, lecz chłopak złapał mnie za rękę.

- Gdzie tak pędzisz, nieznajoma? - Zapytał. - Chciałbym poznać twoje imię, piękna. Ja jestem Dylan. - Chłopak mówiąc to, ukłonił się nisko.

- Och, proszę cię. Skończ z tymi banałami. - Powiedziałam, chcąc zakończyć, tę denną rozmowę.

- No, nie daj się prosić. - Odpowiedział, robiąc psie oczy.

- A, czy wtedy dasz mi spokój? - Zapytałam, mając nadzieję że tak będzie.

- Oj, nie wiem. Jesteś bardzo ładna. - Powiedział, patrząc na mnie jak na eksponat w muzeum.

- W takim razie, możesz pomarzyć. - Odparłam, oddalając się, od chłopaka.

Odeszłam parę kroków i dopiero wtedy, na moją twarz wkradł się, triumfalny uśmieszek.

- Kto to był? - Usłyszałam, za plecami.

- Nikt ważny. - Odparłam, odwracając się w stronę przyjaciółki.

- Jasne. To, dlaczego szczerzysz się, jak głupia? - Katy zapytała, unosząc jedną brew.

- Nieważne. - Odpowiedziałam. - Chodź, pokażę ci coś. - Powiedziałam łapiąc blondynkę, za rękę.

                         ......

Oparłam się plecami o ogrodzenie i spróbowałam skupić się na meczu. Niestety, kiepsko mi to szło. Nie wiedziałam nawet, co to takiego karny, czy spalony. Wzięłam, więc do ręki butelkę i upiłam łyk, zimnej wody.

- Wiesz co? Ta gra jest trochę nudna. - Powiedziała Katy, siedząca obok mnie.

- No, co ty nie powiesz? - Zapytałam, sarkastycznie. - Ale jesteś spostrzegawcza.

- Ej! To nie było mile. - Odparła, lekko urażona, blondynka.

- I takie miało być. - Droczyłam się z przyjaciółką.

- No, wiesz co? Idę stąd! - Zawołała, podnosząc się z ziemi.

- To idź! - Zawołałam, za odchodzącą dziewczyną. - Tylko, nie zapomnij telefonu. - Dodałam cicho.

Wyjątkowa (Dylan O'Brien FF)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz