Mitsu się nie boi

86 8 10
                                    

Pov. Mitsu

Leżałem obok Kousia (jprdl co ja wymyśliłam Kousia XDDDD - dop. autorka) głaskałem jego rączkę, starałem się go uspokoić. Wydaje mi się że on się bardziej stresuję tą operacją niż ja.

-Kou uspokój się... nic się nie dzieje. Zobacz jestem tu!!!

-Ja wiem ale... to jest stresujące ja... Ja tak nie mogę, czemu akurat ty z wszystkich ludzi na ziemi???... - Podniósł głos jakbym co najmniej zbił wazon z prochami jego babci. Pierwszy raz słyszę jak krzyczy... tak na poważnie. To jest przerażające.

-Spokojnie! Wszystko będzie dobrze! - Zaczą panikować, oddech mu przyspieszył a oczy latały mu w wszystkie strony świata. - Kouu spójrz na mnie!!! W tej chwili!!! - Odwrócił się i przytulił.
- Cii, nic mi nie będzie - skłamałem...Wiedziałem że nawet jak całe to badanie przejdzie pomyślnie to i tak na terapia będzie trudno. Słowa wymawiane przez lekarza były strasznie trudne... Co to niby Tkanka poprzecznie coś tam??  (moje serce boli jak to pisze a łzy leją się jak wodospad... - dop. autorka)

-Mitsu... Ja się boję...chyba o wiele bardziej niż Ty....

-Kou pamiętaj, teraz jest tylko rentgen później operacja...Poza tym spójrz na to z dobrej strony! Polecimy do Paryża! Za darmo!

-Niby tak... ale dalej nie chce mi się patrzeć jak cię rozcinają... Wogule najprawdopodobniej ty dostaniesz tylko bardzo mocne znieczulenie? Nie uśpią cie... Bo inaczej jak się zaczniesz stresować nie będą mogli cie uspokoić. A jak będziesz mnie widział to będziesz spokojniejszy... Ty też będziesz to widział... Mitsu ja nie chce... Ja się boję... ja-

-Zapraszam na prześwietlenie. - powiedziała dość młoda pielęgniarka

-Chodź miejmy to już za sobą... - powiedziałem zwracając się do Niebieskookiego.

Złapałem go za nadgarstek i podszedłem do pielęgniarki uśmiechając się przy tym.

-Zapraszam za mną - odwzajemniła uśmiech.

Prowadziła nas przez korytarz pełen pacjentów, wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli... jakby z pogardą. Kou chyba zauważył że się stresuję i splutł nasze palce. Znaleźliśmy się przed salą 135.

-To tutaj - powiedziała z smutnych już teraz uśmiechem na twarzy, otworzyła nam drzwi a naszym oczom ukazała się wielka bańka... Tylko taka cała biała, dużo przycisówk jakiś skanerów itp. Potem zauważyłem chyba z 5 lekarzy. Każdy z nich wyglądał identycznie... ciekawi mnie jak oni się nawzajem rozróżniają?

- Zapraszam pacjęta - powiedziała jeden z nich otwierając drzwi do Wielkiej "kuli". Wszedłem do środka a ta "kula" była podzielona na Komory oddzielone od siebie szybą - proszę tu się położyć i nie ruszać - jak powiedział tak i zrobiłem. Następnie kątem oka zobaczyłem kou po drugiej stronie. - Widzisz go? - spytał lekarz na co lekko przytaknąłem - on ma tam mikrofon przez który wrazie co będzie cie uspokajać, będzie tu trochę hałasu więc dajemy Ci słuchawki przez które będziesz go słyszeć okej?

-Yhm...A on mnie słyszy????

-Niestety nie. Ty nie za bardzo możesz się w jakikolwiek sposób ruszać. Mam nadzieję że wszystko jest zrozumiałe?

-Tak... - Zacząłem się stresować... Widziałem jak drugi lekarz tłumaczy pewnie coś podobnego Kou... Potem wyszedł i zamknął go tam...

- Spokojnie nie ma czym się stresować, zamknę cie tu, nie przestrasz się bo na początku poczujesz jak coś cie parzy - na to słowo zrobiło mi się niedobrze... zacząłem coraz bardziej i bardziej się stresować - proszę o spokój... to będzie mniejsze kłucie niż pokrzywa...

-Mitsu?? Słychać mnie??? Nie bój się wszystko będzie w porządku - Usłyszałem spokojny głos starszego na co odetchnąłem.

Zauważyłem że mnie też już zamkneli, wziąłem głęboki wdech i wydech

-No to lecimy

____________________
słów : 556

ale slaaaaaaaaay cn?
nwm co tu pisać więc tak.

bajoooo <3333333333

Zostań ze mną... I MITSUKOU I {Zawieszone} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz