Skończyliśmy sprzątanie w kawiarni późno, bo musieliśmy dokładnie jeszcze zmieść wszystkie okruszki, umyć lepiącą się od soków i okruszków podłogę. Któreś z dzieciaków dodatkowo lepkimi rękami zostawiło ślady na szybie i musieliśmy się ich pozbyć. Gideon po wszystkim odwiózł Orlę i mnie do naszych domów zanim wrócił do siebie.Weszłam do swojego pokoju chwilę przed północą, padnięta ale i jednocześnie ogromnie szczęśliwa. To były świetne urodziny.
Dopiero następnego dnia po szkole mogłam zobaczyć, jakie dostałam prezenty od reszty mojej rodziny i przyjaciół. Od razu po wejściu do pokoju rzuciłam plecak na łóżko i usiadłam na podłodze, przed górą prezentów. Nawet się nie przebrałam ze szkolnego mundurku, co zazwyczaj robiłam od razu. Wzięłam pierwszą paczkę z brzegu. Była mała, wielkości i lekka. Rozerwałam ostrożnie papier i dostrzegłam w środku nowiutki zestaw kart do Tarota, jeszcze zapakowany w folię. Na wierzchu leżała mała karteczka z napisem:
„Wszystkiego najlepszego ;* Ciocia."
Uśmiechnęłam się szeroko. Ale prawdziwą euforię poczułam dopiero, gdy dostrzegłam pod talią mały, składany kartonik z grubego, kremowego papieru. Otworzyłam go powoli i zobaczyłam, ze to było imienne zaproszenie dla mnie na kurs Tarota i wróżenia z kart u Londyńskiej wróżki i tarocistki Cerys Lambert, której stronę obserwowałam odkąd tylko się wprowadziłam do Londynu. Miała dodatkowo kanał na YouTube, a ja zawsze oglądałam wszystkie jej filmy. Opowiadała niezwykle ciekawie o różnych tematach z zakresu astrologii i ezoteryki. Kurs miał być akurat w przerwie zimowej w pierwszym tygodniu stycznia, gdy miałam wolne od szkoły. Kurs miał być przez pięć dni, od poniedziałku do piątku po osiem godzin dziennie.
Gdy to zobaczyłam aż pisnęłam i wybiegłam z pokoju. Zbiegłam ze schodów na dół, do salonu, prawie się potykając i dopadłam ciocię, siedzącą na kanapie. Mocno ją przytuliłam. Ciocia nie wierzyła w przesądy i astrologię. Była tego samego zdania co Kay. Tyle że moja siostra wprost kiedyś powiedziała, że to było bezsensowne wydawanie pieniędzy. Sam fakt, że mimo podobnej opinii ciocia wszystko postanowiła wykupić dla mnie kurs wiele znaczył. Nie był on tani, a ja zdecydowanie w najbliższym czasie przecież nie mogłam sobie pozwolić nawet na odkładanie na niego pieniędzy.
— Dzięki! Dzięki! Kocham cię!
W odpowiedzi przytuliła mnie mocno i poczułam na głowie jej pocałunek.
— Baw się dobrze, Ari.
— Nasza mała przyszła wróżka jak widzę już dowiedziała się o kursie. — Zaśmiał się wujek siedzący obok cioci. — Raczej nie ma szans, abyś równie entuzjastycznie zareagowała na prezent ode mnie, ale mam nadzieję, że chociaż ci się spodoba.
— Jeszcze nie wiem co to jest, ale na pewno mi się spodoba i dziękuję — zapewniłam i przytuliłam mocno wujka.
Levi siedział na dywanie i układał puzzle z „Księgi Dżungli", z ciekawością spojrzał na mnie.
— Będziesz wróżką? Taką ze skrzydłami?
— Nie taką prawdziwą — powiedziałam ze śmiechem. — Tak się tylko mówi na kogoś, kto potrafi wróżyć z kart.
Pokiwał głową, tracąc zainteresowanie, skoro nie będę prawdziwą wróżką i wrócił do swoich puzzli. Wujek kaszlem stłumił śmiech. Tanecznym krokiem wróciłam na górę do swojego pokoju i zabrałam się za otwieranie kolejnych prezentów.
Od wujka dostałam książkę Stephena Kinga „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika." Z szerokim uśmiechem położyłam książkę na swoim biurku z zamiarem przeczytania jeszcze dzisiaj co najmniej jednego rozdziału. Uwielbiałam tego autora, a o tej pozycji słyszałam wiele dobrego. Miałam nadzieję, że pomoże mi ona jeszcze lepiej pisać. Zanotowałam sobie w pamięci, by później ponownie podziękować wujkowi. Od Erin dostałam identyczny naszyjnik, jaki ja jej podarowałam, tylko że kamienie miały kształty serduszek i dodatkowo z zaskoczeniem zauważyłam jeszcze jeden, pośrodku. Było to największe serce i to z prawdziwego rubinu. Do prezentu dodała karteczkę:
CZYTASZ
Wbrew Mojrom
Teen FictionAriadne Crawford ma prawie osiemnaście lat, niedługo kończy szkołę średnią i nie ma pojęcia, co chce robić w przyszłości po liceum. Jej starsza siostra, Kaydence nie bardzo jest w stanie zrozumieć, że swoim pytaniami wynikającymi z troski tylko jes...