𝟑

434 14 5
                                    

- O której mam po was przyjść? - zapytał mnie Nick wychodząc ze szkoły. Mieszkamy bardzo blisko placówki. Wystarczyło tylko iść w dół ulicy. 

- Wychodzicie? - wtrącił się szybko Chris, trącając mnie w ramię. 

- Co cię to interesuje?! - zbulwersował się Nick odrywając wzrok od telefonu. 

- Hej, nie musiałeś tak niemiło. Przecież się tylko zapytał. - posłałam ciepły uśmiech do długowłosego. Zawsze się tak słodko uśmiechał kiedy w czymś go poparłam. Przerzucił swoją rękę na moje ramie, szliśmy tak przez całą drogę. W międzyczasie sama oplotłam jego tułów. 

- Właśnie Nick, ja tylko zapytałem. - chłopak zrobił minkę zbitego pieska patrząc na Nicka.

Chris, ma to do siebie, że ciągle robi tą minkę. Kiedy udaje smutnego, albo chce coś od kogoś wymusić.

- Oj, zostaw mnie człowieku. - Nick posłał mu wkurzone spojrzenie i wrócił do mnie wzrokiem. - To o której?

- Hmm. -przytknęłam wskazujący palec do brody udając, że myślę. - Może około 18? Będzie już po porze obiadowej, będzie mniejszy ruch. - odpowiedziałam.

- No dobra, idziesz do nas? - zapytał mnie Matt, wtrącając się. - Teraz? i na noc?

- Teraz mogę na chwilkę tylko, bo o 16 idę do Stelli na obiad. Odprowadzę Luck'a, śpi dzisiaj u dziadków. - przytaknęłam. Luke to mój młodszy braciszek. Ma 9 lat, dzidziuś. - Przez cały weekend.

- Może Stella też przyjdzie na noc? - Nick ponownie oderwał się od telefonu.

- Mogę się jej zapytać. - odpowiedziałam.

- Ja się jej zapytam, jestem mistrzem przekonywania. - Nick wtrącił.

- Świetny pomysł. - posłałam uśmiech Nickowi, nagle poczułam, że Chris przytula mnie bardziej do siebie.

Stella rzadko nocowała u chłopaków. A szkoda, zawsze było śmiesznie, graliśmy w gry i urządzaliśmy sobie pokaz tego, jak bardzo trojaczki nie umieją tańczyć. Co jest bardzo śmieszne, bo ja i Stella umiemy. Kilka lat profesjonalnie chodziłyśmy na taniec towarzyski. Chris zawsze błagał mnie, żebym nauczyła go tańczyć. Mimo iż na praktycznie każdym nocowaniu go uczyłam, ten dzieciak po prostu nie umie tańczyć. Matt ma jeszcze jakieś poczucie rytmu. Kiedyś prawie się pobili, bo Matt coś załapał, a Chris totalnie tego nie pojmował. Nick nigdy nawet nie próbował. Zawsze był ponad to.

Nick, jest po prostu ICONIC. I nic tego nie zmieni.

Jestem w stanie określić, jak bardzo kocham tych małych idiotów. Poświęciłabym dla nich każdą swoją rzecz. Każdy ostatni atom powietrza w moich płucach. Każde ostanie wspomnienie. Wiem, że praktycznie każdy to mówi, ale nie wyobrażam sobie spędzić dnia bez nich. Każde słowo wymienione z nimi, było jak lek na chorobę, jak szczepionka na raka. Przepraszam drodzy państwo za określenie, ale oni są częścią mnie. A ja jestem częścią nich. Za każdym razem kiedy myślę o czymś, porównuję to do myśli chłopaków. Czasem myślę, że jestem aż zbyt od nich uzależniona, ale ja już taka jestem. Oni są moim charakterem. Oni są mną, a ja nimi.

Zauważyłam, że się jeszcze nie przedstawiłam. Nazywam się Lavender "Lou" Heffey. Mimo iż moi rodzice pochodzą z Wielkiej Brytanii, mieszkam w Stanach. Rodzice przeprowadzili się tu po ślubie. Potem, i tak się rozwiedli. Mam włosy koloru jasnego brązu, i zielone oczy. Jestem dość niska, i przeciętnej postury. Jedynym moim kompleksem są moje zęby. Od dziecka były krzywe, dlatego teraz nosze sobie aparat. Osobiście stwierdzam, że dodaje mi uroku. Moje włosy są lekko falowane na końcach, ale od kilku lat dzień w dzień je prostuję. Po prostu mnie denerwują. Moja mama zawsze powtarza, że nie powinnam prostować tych włosów, bo mi kiedyś wypadną.

Właśnie, mówiąc o mojej mamie. Moi rodzice rozwiedli się kiedy byłam jeszcze mała. Stella to córka mojego taty z innego małżeństwa. Tak, mój stary prowadził podwójne życie. Nie mówię, że mam z nim złe relacje, bo nie mam, ale nie smak pozostaje. Teraz zostawił rodzinę Stelli, i moją. Ma jeszcze inną. Mieszka teraz z Kelly, lubię ją. Ma syna. Szczerze, byłam w szoku, że mój ojciec związał się z kobietą, która ma już dziecko. Najśmieszniejsze jest to siostra mojej mamy mówiła, że stary jest babiarzem. Oczywiście, że jej nie uwierzyła. Mama ma chłopaka, pracują razem, i często wyjeżdżają w delegacje. Luke śpi wtedy u dziadków, bo potrafią wyjechać na trzy tygodnie. Mama nie boi się zostawić mnie samą w domu, wie że niczego nie odpierdolę. A poza tym MaryLou mieszka obok i może mieć na mnie oko. Moja mama i mama trojaczków się przyjaźnią, od liceum. MaryLou jest starsza od mojej mamy o trzy lata. Moja mama (Elizabeth) chodziła do niej na korki z historii. I jakoś się tak zaprzyjaźniły. Dlatego też mieszkamy tak blisko siebie. Mięliśmy przyjaźń wpisaną zapisaną w kartach. Po prostu przeznaczenie.

𝒾 𝒷𝑒𝓉, 𝒾𝓉 𝓌𝒶𝓈 𝒶𝓁𝓌𝒶𝓎𝓈 𝓎𝑜𝓊... | 𝕮𝖍𝖗𝖎𝖘 𝕾𝖙𝖚𝖗𝖓𝖎𝖔𝖑𝖔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz