- Ja jestem za jakimś filmem. - rzucił Nick wstając. - Jakaś komedia, czy coś.
- A ty, dokąd? - zapytałam chłopaka, śledząc go wzrokiem.
- Pić mi się chcę. - zatrzymał swoją pretesjonalną pozą. - Masz z tym jakiś problem?!
- Bro. Czemu ty tak stoisz? - Chris wyrwał się. - Jak jakaś mama po rozwodzie. - wszyscy zachichotali.
- Ej! Elizabeth tak nie stoi! - wtrąciłam się, patrząc na Chrisa pretęsjonalnym wzrokiem.
- Lou! - skręcała się ze śmiechu na kanapie blondynka.
Przez następne 10 minut śmialiśmy się z byle powodu, dopowiadając cały czas jakieś głupoty.
- Dobra idioci. Spokój. - Nick kołysząc się na boki, próbował złapać oddech.
- Nick ma rację. - Matt usiadł po turecku wciaż chichotając. - Jedzenie! - zerwał się z wykładziny.
- Jezus, na śmierć o tym zapomniałam. - poszłam wolnym krokiem za chłopakiem. - Na chuj biegniesz?
- Bo jestem głodny, a Chris lubi siadać na moim miejscu. - w mgnienu oka znalazł się przy stole, obok swojego ulubionego krzesła.
- To jest moje miejsce! - Długowłosy równie szybko podbiegł do stołu, z chęcią przepychanki z Mattem.
- Nie kłócić się! - krzyknęłam wychylając się zza wyspy. - Chris, teraz kolej Matta, ty ostatnio tam siedziałeś.
Chłopcy zawsze prowadzili ze sobą bitwę, kto usiądzie na środku. Nie zliczę ile razy musiałam ich rozdzielać.
- Właśnie, ale to i tak moje miejsce. - Chris zmarszczył tylko brwi na słowa swojego brata.
- Dobra, jak uważasz, ślicznotko. - Długowłosy wystawił dziubek do Matta, w geście buziaka.
- Tu się puknij. - wskazał palcem na swoje czoło.
- Koniec. - oznajmiłam, stawiając lazanie na stół jadalniany. - Dzieci! Kolacja!
Słyszałam jak Stella, wraz z Nickiem podśmiechują się z czegoś
- Jakiś klasyk. - Matt położył rękę na oparciu swojego ulubionego krzesła.
- Matt, czy ty możesz? - Chris spojrzał na niego ze zrezygnowaniem w oczach.
- Nick? a może ty chcesz tutaj usiąść? - zaśmiałam się pod nosem, spoglądając na chłopaka.
- Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł! - wtrąciła się Stella.
- Właśnie! Ja jeszcze ani razu nie siedziałem na tym miejscu. - Nick mówił, podchodząc do krzesła chłopaków. - Jeszcze ani razu nie siedziałem obok mojej najlepszej przyjaciółki.
- Nick, ja nie żartuję. - Chris spojrzał sie spod byka.
- Ja też nie. A teraz posuń dupę, bo ja tu siadam. - złapał za krzesło. - Jeden i drugi. Już! - Nick wykonał dłońmi gest jakby ich przepędzał. - Dzięki Lou, mam nowe miejsce. I tak jestem najstarszy z was wszystkich, więc...
- Lavender Heffley. Myślałem, że się przyjaźnimy... - rzucił Chris pod nosem.
- I tak będziesz chciał żebym dzisiaj spała u ciebie. - mówiłam, podając talerze dla wszystkich. - Jak zawsze, z resztą.
- To jest nie uczciwe Lou. - Matt złapał za swój talerz, by nałożyć sobie lazanie. - Wiesz jak ja musze walczyć o to krzesło?
- To jest zwykłe jebane krzesło. O co wam chodzi? - Stella wtrąciła się wkładając lazanie do buzi. - Ah! gorące.
CZYTASZ
𝒾 𝒷𝑒𝓉, 𝒾𝓉 𝓌𝒶𝓈 𝒶𝓁𝓌𝒶𝓎𝓈 𝓎𝑜𝓊... | 𝕮𝖍𝖗𝖎𝖘 𝕾𝖙𝖚𝖗𝖓𝖎𝖔𝖑𝖔
AléatoireLavender "Lou" Heffley. Zwykła siedemnastoletnia laska, nic specjalnego. Ewidentnie coś specjalnego dzieje się pomiędzy nią, a Chrisem Sturniolo... Przepraszam, że w tym fanficu nie ma Alahny, ani Madi. Kocham je całym sercem, ale do tego opowiadani...