Rozdział 7

314 25 11
                                    


 - Co to do cholery było?! - Zanim chłopiec zdążył zareagować, został rzucony na ścianę. Jęknął z bólu, gdy jego głowa zetknęła się z zimną cegłą i powoli osunął się na ziemię. Riddle natychmiast złapał go za kołnierz i podnióśł do góry, po czym wycelował pięścią prosto w jego twarz. Harry spojrzał na niego w szoku, co nie trwało zbyt długo. Szybko wyrwał się z uścisku Toma i pobiegł po schodach do swojego tymczasowego pokoju.


***

Severus zdziwił się, gdy ponownie tego dnia został wezwany. Wszedł do gabinetu Voldemorta i ukłonił się delikatnie. Czarny pan wstał ze swojego fotela, dając mu znak, aby poszedł za nim. Po chwili znajdowali się przed drzwiami do pokoju złotego chłopca.

- Sprawdź jego stan Severusie. - Mruknął Voldemort. Mistrz eliksirów skinął głową i wszedł do środka. W pokoju było ciemno i bardzo zimno. Dwójka czarodziejów pokierowała swój wzrok na chłopaka siedzącego przy szeroko otwartym oknie. Harry odwrócił powoli głowę i spojrzał pusto w oczy czarnego pana. Snape niezauważalnie zmarszczył brwi i podszedł bliżej. Wziął głęboki oddech gdy zobaczył jego twarz. Miał rozcięty łuk brwiowy i ogromnego siniaka pod okiem. 

- To twoja sprawka, czyż nie? - Warknął, mierząc Voldemorta wzrokiem. - Mówiłeś, że będziesz go chronić. Widzę, że świetnie ci idzie. - W oczach Snapea była czysta złość. - Chłopak jest cały w bliznach a ty masz zamiar mu jeszcze dokładać? - Riddle odwrócił wzrok i wyszedł z pokoju. Severus prychnął i zaczął uzdrawiać Harrego, który cały czas milczał.


***

Otworzył powoli oczy, słysząc śpiew ptaków za oknem. Spał całkiem dobrze, po tym jak profesor dał mu eliksir słodkiego snu. Podniósł się powoli, zauważając, że nic go już nie bolało. Usiadł na łóżku i rozejrzał się po pomieszczeniu, gdy zauważył coś leżącego na biurku. Wstał i pokierował się w tamtą stronę. Na biurku leżał piękny bukiet białych róż i śniadanie. Sięgnął po kwiaty i zerknął na małą karteczkę, przyczepioną do nich.

przepraszam.

Harry z łatwością rozpoznał pismo Toma. Podszedł szybkim krokiem do kominka, wrzucając do niego kawałek pergaminu. Spojrzał na bukiet a jego twarz wykrzywiła się w grymasie. Zaczął rozrywać kwiaty po kolei, kalecząc sobie przy tym palce ostrymi kolcami. Rozrzucał w złości połamane róże po całym pokoju, a na koniec sięgnął po talerz z kanapkami i rozbił go o podłogę. Kopnął połamane kawałki porcelany i usiadł na fotelu obok kominka oddychając ciężko. Tylko na tyle było go stać? Czy wielki czarny pan ma aż tak duży problem, aby tu przyjść i powiedzieć to jedno słowo prosto w oczy? Podniósł kawałek złamanego kwiata i rzucił nim prosto w ogień.

Usłyszał delikatne pukanie do drzwi. Prychnął pod nosem, domyślając się, kogo zobaczy po drugiej stronie. Dźwięk pukania ponownie rozniósł się po pokoju i Harry zaczął się zastanawiać. Przesunął palcami po swojej szyi, czując lekki chłód metalu. Wyciągnął zakupiony wcześniej naszyjnik i obejrzał go dokładnie.

- Wpuścić go? - Szepnął.

Na białej części naszyjnika pojawiła się krótka odpowiedź.

Tak 

Westchnął ciężko, ale postanowił zaufać przedmiotowi. Wstał cicho i podszedł do drzwi, otwierając je powoli. Stanął twarzą w twarz z nastoletnią wersją Voldemorta.

- Wyglądasz.. inaczej. - Mruknął, przerywając niezręczną ciszę. Mężczyzna jedynie uśmiechnął się zadziornie i przekroczył próg drzwi, zamykając je za sobą.

- Ależ ty spostrzegawczy. - Czarny pan podszedł bliżej i zlustrował go wzrokiem. - Ładne szaty. 

- Nie miałem swoich ubrań. - Odpowiedział przewracając oczami.

- I to jest powód, aby nosić moje ubrania? 

Jego? Pomyślał gryfon, rumieniąc się delikatnie.

- Ja..- Riddle nie dał mu dokończyć. Podszedł bliżej i chwycił jego lewy nadgarstek.

- Co to jest? - Zapytał, oglądając świeże siniaki.

- Nie wiem, mógłbyś zapytać osoby, która mnie porwała! - Warknął.

- Malfoy. - Mruknął czarny pan pod nosem. Harry spojrzał na niego zdziwiony.

- Malfoy?! On mnie porwał? Dlatego próbował ze mną gadać, cholera! - Krzyczał.

- Zamknij się dzieciaku. Owszem kazałem mu cię porwać, ale nie mówiłem nic o robieniu tobie krzywdy. - Powiedział rozzłoszczony.

- Czego tak właściwie ode mnie chcesz i czemu mnie stąd nie wypuścisz?

- Nie mogę cię stąd wypuścić, ponieważ jesteś moim horkruksem. - Harry ponownie przypomniał sobie o książce, którą otrzymał od Voldemorta. Wszystko wskazywało na to, że ma w sobie cząstkę jego duszy. Podszedł powoli do fotela, na którym siedział wcześniej i usiadł spoglądając w stronę kominka.

Czarny pan dopiero teraz miał szansę na dokładne rozejrzenie się po pokoju. Spojrzał pustym wzrokiem na połamane kwiaty. Jednym machnięciem różdżki pozbył się bałaganu i westchnął cicho, siadając na fotelu obok Harrego.

- Dlaczego torturowałeś Syriusza? - Cichy głos chłopca wyrwał go z zamyślenia.

- Nie współpracował. - Odpowiedział niezainteresowany.

- Martwię się o niego.

- To zacznij się w końcu martwić o swój tyłek, a nie o ludzi wokół. - Warknął niespodziewanie. - Z tym głupim kundlem nie można nawet normalnie porozmawiać.

- Czego ty do cholery nie rozumiesz Riddle! - Gryfon wstał z fotela spoglądając na niego z góry. - To jest moja jedyna rodzina! Tylko on mnie wspiera i potrafi wysłuchać! To ktoś więcej niż jakiś kundel! - Tym razem czarny pan wstał z fotela, mierząc chłopca wzrokiem.

- Co ty pierdolisz Potter? Przez cały czas wychowywałeś się ze swoim wujostwem, ciągle byłeś rozpieszczany. Do tego masz tych swoich głupich przyjaciół, nie opuszczających cię nawet na chwilę.

- Nic o mnie nie wiesz a się wypowiadasz! Czy ty uważasz, że bicie i poniżanie mnie każdego dnia, to jest rozpieszczanie? Czy Hermionę pouczającą mnie na każdym kroku uważasz za dobrą przyjaciółkę? Czy może chodzi o Rona, który ciągle obraża się o byle gówno? Ale sory, zapomniałem, że jestem złotym chłopcem, który przecież ma wszystkich uratować! - Wraz z wypowiedzeniem ostatnich słów, oczy Harrego rozszerzyły się w szoku. Naprawdę to powiedziałem? Zabijcie mnie.

Czerwone oczy wpatrywały się w niego, ale nic nie potrafił z nich wyczytać.

- O 18 jest kolacja. Skrzat cię zaprowadzi. - Riddle powiedział spokojnym głosem i opuścił pokój.






Wow, w końcu coś napisałam haha, dajcie znać, czy wam się podoba!

Addie <33


Devils are Angels || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz