Prolog

473 38 9
                                    

Voldemort z niecierpliwością czekał w swoim gabinecie na przybycie jednego ze swoich wiernych sług. Kątem oka zauważył Nagini zmierzającą w jego stronę. Uśmiechnął się do swojego najcenniejszego horkruksa i pogłaskał węża po lśniących łuskach.

- Na kogo czekasz mistrzu? - syknęła do niego owijając się wokół fotela, na którym siedział czarny pan.

- Czekam na Lucjusza Nagini. Mam kilka spraw do załatwienia, ale zaraz wszystkiego się dowiesz. - Odpowiedział w wężomowie i w tym samym czasie usłyszał delikatne pukanie do drzwi.

- Wejść. - Syknął i wyprostował się, stukając swoimi długimi palcami o ciemne drewno swojego biurka. Chwilę później zobaczył Malfoya wchodzącego do jego gabinetu. Lucjusz spojrzał na swojego pana, po czym szybko się ukłonił i pocałował kawałek jego długiej czarnej szaty.

- Panie. - Powiedział cichym, zachrypniętym głosem, tak bardzo nie podobnym do niego.

- Wstań Lucjuszu, mam pewne zadanie dla ciebie. - Voldemort obserwował jak jego sługa wstaje i patrzy na niego pytającym wzrokiem. - Możesz usiąść. - Pokazał czarodziejowi fotel na przeciwko. Gdy mężczyźni siedzieli w ciszy, czarny pan zaczął mówić.

- Pewien czas temu odkryłem szokującą rzecz związaną z Harrym Potterem. - Powiedział cicho po czym kontynuował. - Niestety nie mogę w chwili obecnej powiedzieć ci co to było, ale ważne dla mnie jest aby Potter w najbliższym czasie znalazł się w moich rękach, a do tego potrzebny mi będzie twój syn, Draco. - Lucjusz spiął się, na imię swojego jedynego syna. Voldemort patrzył na to z lekkim rozbawieniem, natomiast chwilę później jego twarz z powrotem przybrała maskę złego czarnego pana. Jego szkarłatne oczy uważnie skanowały sylwetkę Malfoya siedzącego przed nim.

- Czy to będzie konieczne mój Lordzie? - Szepnął mężczyzna, wpatrując się w ciemnozielone ściany przestronnego gabinetu Voldemorta. Martwił się o Draco, był jeszcze za młody aby w jakikolwiek sposób współpracować z jego panem.

- Spokojnie Lucjuszu, to będzie proste zadanie. - Powiedział spokojnie. - Teraz proszę cię o sprowadzenie tutaj Dracona. Chciałbym z nim to wszystko omówić.

- Oczywiście mój panie. - Riddle patrzył jak Malfoy się aportuje, znikając z jego gabinetu. Wstał powoli i razem z Nagini zszedł po czarnych schodach, kierując się w stronę salonu. Usiadł na wygodnym skórzanym fotelu przy kominku i czekał. Nie minęło 5 minut a przed nim ponownie zjawił się Lucjusz, wraz z jego synem. Czarny pan zaśmiał się w myślach, widząc przerażenie młodego Malfoya. Uwielbiał gdy ludzie patrzyli na niego ze strachem.

- Mam dla ciebie zadanie Draco. - Chłopak delikatnie skierował swój wzrok na Voldemorta. - Niedługo zaczyna się nowy rok w Hogwarcie. Chciałbym abyś w jak najszybszym czasie przyprowadził do mnie Pottera. - Draco spojrzał na niego nie ukrywając zdziwienia. Spodziewał się czegoś gorszego, natomiast wizja jego, rozmawiającego z Potterem też nie wydawała się przyjemna.

- Oczywiście... Lordzie. - Spojrzał niepewnie na swojego ojca a potem z powrotem w czerwone oczy czarnoksiężnika. - Czy.. mógłbym zapytać, jak powinienem zacząć? Moje relacje z Potterem nie są.. zbyt dobre. - Powiedział cicho, bojąc się reakcji Voldemorta. Tom posłał mu przerażający uśmiech, na który Draco niezauważalnie się wzdrygnął.

- Zaprzyjaźnij się z nim Draco. Jeśli nie wyjdzie to zawsze możesz go porwać, sposobów jest wiele. Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to, jak to zrobisz, ale chcę Pottera jak najszybciej, w mojej rezydencji. Daję ci miesiąc.- Czarodziej skinął delikatnie głową. - Możecie iść - Powiedział Riddle, nie zaszczycając ich nawet spojrzeniem. Usłyszał dźwięk aportacji. Westchnął, a z jego ust urwał się przerażający śmiech. - Już za niedługo uwolnię cię od tego starego dropsa i staniesz po mojej stronie Harry. - Spojrzał na Nagini - Będziesz miała nowego przyjaciela kochana. - Wąż w odpowiedzi zasyczał  szczęśliwie i owinął się wokół szyi czarnego pana.

Devils are Angels || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz