Namiętność i konsekwencje

1.1K 43 9
                                    

W pokoju rozgrywał się istny armagedon, którego twórcą był Michał, który aktualnie przemieszczał się z kąta w kąt. Od dwudziestu minut praktycznie nie zwracał na mnie uwagi, skupiony na małej słownej potyczce z Wiktorem, który wyraźnie nie był zadowolony z tego powodu. Ja tymczasem w ciszy przysłuchiwałam się ich wymianie zdań, siedząc na łóżku i naprawdę nie miałam zamiaru się wtrącać. I tak już chyba z milion razy pogorszyłam swoją sytuację.

— Wiesz co, kurwa? Myślałem, że się może kolegujemy i się nie będziesz do niej przystawiał. — warknął Matczak, stając naprzeciw Wiktora, który zacisnął szczękę.

— Może nie musiałem się przystawiać? — nawet nie reagowałam na jego słowa, choć nie miały one w sobie ani odrobiny prawdy. Po prostu nie miałam siły się odezwać.

— Spaliście ze sobą? — syknął brunet, zatrzymując się gwałtownie i zmierzył mnie ciętym wzrokiem.

— Nawet jeśli to co? — Wiktor wciąż prowokował chłopaka, wiedząc, że ja nie oponuje.

— Nie spaliśmy. — zabrałam głos po raz pierwszy od kilku minut. — Plus z jakiej racji ty mnie rozliczasz, skoro sam ciągle za nią latasz? — wskazałam na stojącą w drzwiach Natalkę. — Aż taka jest dobra? — fuknęłam, nie zamierzając dać się mu zdominować. Głupi hipokryta.

— Mówiłem ci, że z nią kurwa nie spałem! — wyrzucił ze sfrustrowaniem ręce, a ja prychnęłam kpiąco. Trzymajcie mnie.

— Też ci to mówię. — warknęłam, mając ochotę zedrzeć z twarzy brunetki ten tępy uśmiech. Osiągnęła, co chciała. Chłopak przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, ale wtedy odezwał się Zimmer.

— Może nie jesteś wystarczający, co Matczak? — kolejny raz głos zabrał szatyn, wyzywająco unosząc brwi, zdając sobie sprawę z tego, że jeszcze bardziej denerwuje chłopaka.

— Może i nie jestem. — zerknął na mnie z ukosa, a ja mimowolnie się skuliłam.

— Wiktor, do chuja pana, przestań pierdolić głupoty, bo nie przespałabym się z pierwszym lepszym. — syknęłam, wstając na równe nogi i znalazłam się wprost naprzeciw chłopaka.

— Czyli ci się nie podobało? — wciąż grał w te swoje głupie gierki, prowokująco unosząc kąciki ust.

— Nie, nie podobało. — wciąż wpatrywałam się jego tęczówki, a gdy chłopak chciał coś dodać, uciszyłam go. — Wyjdź stąd.

— Jak sobie życzysz. — mruknął po dłuższej chwili, zacięcie wpatrując się w moje oczy. Powinnam sama porozmawiać z Michałem.

— Ciebie też to się tyczy. — zwróciłam się do brunetki, która najwyraźniej miała w planach nam towarzyszyć. — Głucha jesteś? — powtórzyłam, kiedy ta nie ruszyła się z miejsca.

— Też tu mieszkam. — przysięgam, że za trzy sekundy ją zabiję.

— Nie będę się powtarzać. — syknęłam, mając jej już po dziurki w nosie i zrobiłam kilka kroków w jej stronę. — Wypierdalaj mi stąd w podskokach.

— Wyjdź, Natala. — powiedział Michał, który znajdował się za moimi plecami, a ta przeniosła na niego zszokowane spojrzenie.

— Słucham? Chyba mam prawo tu być. — zamrugała kilkukrotnie, a ja byłam o krok od wybuchu.

— Wyjdź, albo pozwolę jej cię wyprowadzić. — szach mat szmato, bo niewiele mi brakowało, abym zrobiła to bez jego zgody.

— Żegnam. — pomachałam jej, kiedy z wielkim oburzeniem na twarzy, opuściła pomieszczenie, a gdy chciała dodać coś jeszcze, trzasnęłam drzwiami tuż przed jej twarzą. — Jebnięta.

WE ARE ALL GONNA DIE / MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz