— Wysiadaj. — zarządziłam, parkując pod stajnią i z politowaniem spojrzałam na zniesmaczonego bruneta, któremu najwyraźniej mój pomysł nie przypadł do gustu.
— Muszę? — zapytał, rozglądając się dookoła, jakby sprawdzając, czy gdy tylko opuści samochód nic na niego nie wyleci.
— Sam chciałeś tu przyjechać. — westchnęłam, odpinając pas i otworzyłam drzwi, chcąc już pójść do Odyna.
— Bo chciałem cię pilnować. — odburknął, jednak posłusznie opuścił samochód i z nietęgą miną, zabrał ode mnie torbę sportową ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami.
— I tak dzisiaj nie będę jeździła, ale muszę go rozruszać. — zakomunikowałam, wchodząc do siodlarni, aby wziąć lonżę i szczotki mojego konia. — weźmiesz ten długi bat? — wskazałam palcem na ścianę, na której zawieszone były baty, a brunet posłusznie spełnił moją prośbę.
Po chwili podskoczyłam przestraszona, gdy coś uderzyło mnie w tyłek, akurat gdy się pochyliłam. Odwróciłam się gwałtownie, napotykając zadowoloną twarz Michała, który szczerzył się, jak głupi do sera.
— Bawi cię to?
— Odrobinę. Trzeba było się tak nie wypinać. — puścił mi oczko, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. — Jaki on jest? — przekrzywił lekko głowę, a ja zmarszczyłam brwi.
— Kto?
— No ten twój Odyn. Jak macie podobne charaktery, to ja podziękuje. — uniósł ręce do góry, gdy przeszłam obok niego, patrząc na niego jak na debila.
— Jest gorszy. — parsknęłam, wchodząc do stajni, gdzie stały także pozostałe konie.
— O Wera, nie wiedziałem, że dzisiaj będziesz. — usłyszałam znajomy głos, a w wejściu pojawił się Mikołaj wraz z Cyrano.
— Bo miało mnie nie być, ale Odyn się wkurwi, jak będę go ignorować. — uśmiechnęłam się do chłopaka, który wygodniej chwycił wodzę i objął mnie na powitanie. Za moimi plecami rozległo się dwuznaczne odchrząkniecie. — A właśnie, to jest Michał. — wskazałam na Matczaka, który stanął obok i niechętnie podał rękę blondynowi.
— Mikołaj. — mój kolega uśmiechnął się przyjaźnie, co Michał postarał się odwzajemnić. — Nie wiedziałem, że znasz Matę. — poruszył dwuznacznie brwiami, ale stojący obok koń wyraźnie zaczął się niecierpliwić i uderzył chłopaka w bok.
— To dość świeża sprawa. — Matczak spojrzał na mnie z ukosa, ale nijak nie skomentował moich słów. — Weźmiesz Karo na lonżę? Może wtedy Odyn nie będzie robił cyrków.
— Tak, dołączę do was, jak ogarnę Cyrano. — Kiwnęłam głową i chwyciłam Michała za rękę, ciągnąc go w stronę oddalonego boksu, z którego dochodziły niezadowolone prychnięcia.
— Kto to był? — odezwał się po chwili, ciągnąc mnie w tył, abym zwolniła.
— No Mikołaj. Przedstawił ci się. — Odparłam niewzruszenie, a między jego brwiami pojawiła die mała zmarszczka.
— Mikołaj, który chyba ma na ciebie ochotę. — burknął niewyraźnie, robiąc obrażoną minę.
— Przesadzasz. Nie każdy chłopak myśli tylko o jednym. — fuknęłam, w końcu docierając do boksu i stanęłam twarzą w twarz ze swoim wyjątkowo złym ogierem. — wstałeś lewą nogą, czy okres masz? — powiedziałam na powitaniu, gdy ten prychnął głośno i odwrócił się do mnie tyłem, wyraźnie nie mając ochoty na tę wizytę.
CZYTASZ
WE ARE ALL GONNA DIE / MATA
FanficBo kiedy poznajesz zagubioną gwiazdę, która sama nie wie, czego chce, nagle ty też przestajesz o tym wiedzieć. Mówi się, że jest to przeznaczenie.