Tylko we dwoje

1.2K 35 32
                                    

— Wiesz, że miałyśmy iść tylko coś zjeść? — zapytałam, idąc za Zuzią, która zamiast do jakiejś restauracji prowadziła mnie właśnie nad Wisłę. Pomijając już fakt, że wstąpiła do żabki, a w jej torebce znajdowało się kilka piw. — Będziemy tam same siedzieć? — drążyłam temat, gdyż blondynka była zbyt cicha, jak na siebie, co jeszcze bardziej mnie dziwiło.

— Nie, Wygi do mnie napisał, żebyśmy przyszły do nich. — westchnęłam cicho, ponieważ wyjścia z nimi zdarzały się coraz częściej. Ale od kilku dni nie wiedziałam Michała, który postanowił urządzić sobie kilka dni wakacji u rodziców.

— Będzie Michał? — dziewczyna zerknęła na mnie przez ramię, wzruszając ramionami.

— Nie wiem czy już przyjechał. Nie pisał ci nic?

— Nie. — mruknęłam, bawiąc się paskiem od swojej bluzy. Nasz kontakt trochę się ograniczał i nie pisaliśmy ze sobą cały czas, a tylko wtedy gdy wydarzyło się coś faktycznie godnego uwagi.

— Spokojnie, na pewno będzie chciał się spotkać, jak przyjedzie. — powiedziała, posyłając mi wesoły uśmiech i pomachała do chłopaków, którzy siedzieli na schodkach.

— Już myślałem, że nie przyjdziecie. — odezwał się Szczepan, witając się z nami, a ja mimowolnie starałam się dojrzeć gdzieś Michała, ale nie było go.

— Od której wy tu siedzicie? — wskazałam ręką na pustą butelkę wódki i dwie puste paczki papierosów.

— Z godzinkę. — Tadeusz poklepał miejsce obok siebie, a ja przysiadłam na schodku obok.

— Nieźli z was zawodnicy. Ja bym już dawno leżała trupem, gdybym wychylała litra wódki. — Zaśmiałam się cicho, a Zuza podała mi moje piwo.

— W to akurat nie wątpimy. — Szczepan spojrzał na mnie znad okularów, gdy pokazałam mu środkowego palca.

— Boże, dlaczego jest tak gorąco? — Zuzia powachlowała się dłonią, starając się znaleźć miejsce w cieniu.

— Pomijając, miałyście dziś jakieś konkretne plany, które wam zepsuliśmy?

— Owszem, ja się wybieram na silent disco. — zakomunikowałam, wyjątkowo zadowolona z tego pomysłu, gdyż moim skromnym zdaniem była to jedna z lepszych imprez.

— Dzisiaj to jest? — Tadeo aż podskoczył, gdy usłyszał moje słowa.

— Pod Pałacem o 20. — Dodała Zuzia, dalej siłując się z otwarciem piwa, dopóki nie wyręczył jej Franek.

— To idziemy wszyscy. — Szczepan klasnął w dłonie, wyraźnie zadowolony i dokończył swoją wódkę, a ja mimowolnie się skrzywiłam. Miałam dość alkoholu w ostatnim czasie.

— Cudowny pomysł Krzysiu, w końcu jakiś. — Wygi szturchnął urażonego chłopaka w ramię.

— Dobra, żebyś ty jeszcze miał w połowie tak dobre, jak ja. — odgryzł się, a do akcji wkroczył Tadek, zanim ta dwójka rozpoczęłaby swoją potyczkę słowną.

— Widzisz, Wera? Miałyśmy iść same, a teraz mamy świetne towarzystwo. — Zuza energicznie pokiwała głową, przytakując samej sobie.

— Nie będzie Matczaka? — zapytałam, zanim ugryzłam się w język, natomiast skupiłam na sobie całą uwagę Franka, który sugestywnie poruszył brwiami.

— A co? Stęskniłaś się już?

— Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo. — burknęłam, patrząc na niego spod byka i sama sięgnęłam po swoją butelkę wody.

WE ARE ALL GONNA DIE / MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz