Zbyt dużo myślę

1.1K 31 4
                                    

— Dobra, Wygi. Skończ pierdolić. — oparłam głowę o ramię Samuela, który umiejscowił swoją dłoń na moim kolanie, przysłuchując się wymianie zdań pomiędzy Szczepanem i Frankiem.

— Przerywasz mi w najlepszym momencie, zrozum. — odparł Wygas, robiąc obrażoną minę.

— Mówisz o tym od pół godziny i jeszcze nie doszedłeś nawet do połowy. — Krzysiek spojrzał na niego z politowaniem, a ja zabrałam drinka z rąk Sama, aby zaspokoić pragnienie.

— Bo opis przyrody także jest ważny!

— Będę tak chyba jeszcze przez następną godzinę. — szepnął Sam, nachylając się do mojego ucha, a na moje usta wpłynął leniwy uśmiech, gdy spojrzałam na przyjaciela.

— Widziałeś gdzieś Michała? — zapytałam, orientując się, że od jakiegoś czasu nie widziałam bruneta, co zaczynało mnie niepokoić, a nie powinno.

— Wychodził z tą brunetką, jak dobrze pamiętam. — odparł, zerkając na mnie, kiedy skrzywiłam się nieznacznie, w mgnieniu oka porzucając pomysł wyruszenia na poszukiwania.

— Ciekawe czy zamoczy. — Zaśmiałam się lekko, choć prawdę mówiąc nie było mi do śmiechu.

— Jak myślisz, co siedzi w jego głowie, że odwala takie akcje? — wzruszyłam ramionami, wygodniej opierając się o bruneta i przymknęłam powieki, czując jak wypity alkohol daje się we znaki.

— Na pewno nie mózg, tego możesz być pewien. — ciche parsknięcie opuściło jego usta, a ja kątem oka zarejestrowałam ruch po swojej prawej stronie, a po chwili moim oczom ukazał się Tadeo.

— A tobie co? — uśmiechnął się, przekręcając głowę na bok i przyjrzał mi się dokładnie.

— Spać mi się chce. — wyszczerzyłam zęby w uśmiechu, jednak kiedy zobaczyłam rękę wystawioną w moją stronę, zmarszczyłam brwi.

— Chodź potańczyć. Trzeba cię trochę rozruszać, dopóki Wygi jest zajęty. — spojrzałam na wciąż dyskutujących chłopaków, z czego Franek żywo gestykulował dłońmi, przez co Szczepan, co jakiś czas musiał robić uniki.

— Wy mnie kompletnie nie szanujecie! Już prawie doszedłem do setna swojej opowieści, to nie! Po co słuchać biednego Franka? — Zaśmiałam się, słysząc oburzony głos chłopaka i posłusznie podałam dłoń Tadkowi, który pomógł mi wstać z kanapy.

— Pójdziesz ze mną zapalić? — zapytałam, kiedy stanęłam naprzeciw niego, czując potrzebę dotlenienia się.

— Tak, chodź na balkon. — mruknął, wskazując mi dłonią drzwi prowadzące na zewnątrz, a ja posłusznie spełniłam jego polecenie, kierując się w tamtą stronę.

Chłopak otworzył przede mną drzwi i po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz, a moim oczom ukazała się moja zguba, jednak słowa Samuela się potwierdziły. Nie był sam. Posłałam im jedno spojrzenie, w duchu ciesząc się, że balkon był na tyle duży, że mogłam odejść na odległość pięciu metrów, aby nie przeszkadzać im w rozmowie. Michał zmierzył mnie wzrokiem, tak samo jak Tadka, który wszedł za mną i także na nich spojrzał. Wygrzebałam paczkę papierosów z bluzy, starając się ignorować natarczywy wzrok bruneta, który nie przywiązywał większej wagi do słów, jakie kierowała do niego Natalka. Ja natomiast całą swoją uwagę skupiłam na swoim towarzyszu, którego poczęstowałam papierosem.

— Nie zimno ci? — poczułam głupie deju vu, słysząc te słowa i automatycznie przypomniała mi się sytuacja z imprezy, na której poznałam Michała.

— Jest kwiecień, ale pizga, jak chuj. — uśmiechnęłam się niemrawo, zaciągając się papierosem i zerknęłam na panoramę Warszawy, po chwili wychylając się nieznacznie przez barierce, aby spojrzeć w dół.

WE ARE ALL GONNA DIE / MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz