Pisk Emilly rozniósł się przeraźliwym echem po całym pomieszczeniu, nim zdążyliśmy do niej podejść.
Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Była przerażona.
-O. Mój. Boże! – Pisnęła, zakrywając ręką usta, a telefon z włączaną latarką, wypadł jej z roztrzęsionych rąk.
W ułamku sekundy, we trzech, znaleźliśmy się obok dziewczyny, po czym Joe podał jej komórkę do rąk, która po raz kolejny wypadła jej z dłoni.
Em nie była teraz sobą. Nie wiedziałem, co tak bardzo wprowadziło ją w taki stan. Z daleka, ten cień nie wyglądał tak źle. To tylko, zwykła, mała, stara szafa. Prawda?
-Emilly, nic ci nie jest? – Ostrożnie, położyłem dłoń na jej ramieniu. Nie chciałem, żeby jeszcze bardziej się przestraszyła.
-Nie. Nie...nie wiem. – Patrzyła na mnie obłąkanym wzrokiem, niebieskich oczu, chwytając mnie zbyt gwałtownie za odsłonięty nadgarstek.
-Tom! Joe! Patrzcie na to. – Steve, rozświetlił ciemny obiekt przed nami, a uścisk Emilly się pogłębił wraz z ukazującym się obrazem.
Wolno przełknąłem ślinę, chwytając się mocniej ramienia Em, sam nie wiem, w którym momencie nogi zrobiły mi się jak z waty, a moje przypuszczenia stały się słuszne.
Naszym oczom ukazała się stara, dwudrzwiowa szafa. Jej odcień mienił się od koloru mahoniowego, po ciemną czerń. Po jednej stronie można było zauważyć, niezrozumiałe symbole mieniące się rysami ostrych, zwierzęcych pazurów. Druga strona szafy była zasłonięta lustrem, przez które, ciągnęła się długa linia, dzieląca je na pół. Dodatkowo na samym środku szafy, zdobiła czaszka z rogami kozła.
Widok nie należał do przyjemnych.
Cały mebel podtrzymywały rzeźbione drewnem, kurze nóżki, które dodawały mroku całej rzeźbie.
-To są jakieś jaja.! – Krzyknął Steve. – Zabieramy się stąd.
-Steve ma rację. – Dodałem, zerkając na dziewczynę. Em zdawała się już spokojniejsza, ale ciągle stała w miejscu, wpatrując się w obiekt.
-Nie. – Emilly, otrząsnęła się z transu, w którym tkwiła od dobrych kilku minut. – Chcę zobaczyć, co jest w środku. -Mówiła dalej, a mój żołądek podszedł mi do gardła.
Ona chyba zwariowała.
-Dziewczyno, jaja sobie robisz? Mało Ci wrażeń jak na jeden dzień ? – Steve zmarszczył brwi, po czym stawiał, kolejne kroki do wyjścia z budynku.
-Przecież to tylko szafa! – Em, wrzasnęła oburzona, wypowiedzią jednego z bliźniaków, na co on ryknął śmiechem.
-Em, ty chyba zwariowałaś. Spójrz w górę i zobacz, jak zaczęło padać. – Steve, rozświetlił latarką sufit. Miał rację, pogoda na zewnątrz nie zachęcała do pozostania dłużej w tym miejscu. Choć, wolałbym już dawno stąd wyjść.
Emilly, niechętnie spojrzała w górę. Dobrze wiedziała, że Steve ma rację, ale i tak musiała postawić na swoim.
-Dobra. Niech będzie, ale. Chcę tylko tam zajrzeć i możemy stąd wyjść. Ok? – Spojrzała na każdego z nas, z miną zbitego psa. Eh, musiałem przyznać, że ten trik działał za każdym razem, dodatkowo Emilly była jedyną dziewczyną w naszej paczce i miała swoje małe przywileje.
-Może zwariowałem, ale niech Ci będzie. Poza tym jestem już śmiertelnie głodny, więc się streszczaj. – Rzucił Steve. – A wy chłopaki, jesteście za czy raczej przeciw? – Brew Steve’a, powędrowała ku górze.
CZYTASZ
Nie igraj z diabłem
HorrorNa pozór niewinna gra... skomplikowane zadania i zagadki.. mroczne, trudne do zrozumienia tajemnice, skrywane w opuszczonym budynku środku lasu. Czy czwórce przyjaciół uda się zakończyć grę bez żadnych komplikacji? a co jeśli za grą, kryje się coś b...