Rozdział 8

5 2 0
                                    

Johnny

Wciskałem, na zmianę przyciski na padzie od konsoli. Już byłem tak blisko, jeszcze kilka razy wcisnąłem kolorowe guziczki na nowym padzie, aż w końcu udało mi się strzelić gola.

-Goool! - Ryknąłem na całe gardło, upadając na kolana przed pięćdziesięciocalowym telewizorem, w salonie rodziców.

Gra w piłkę nożną były dla mnie całym światem, a rozgrywanie takich turniejów na konsoli było dla mnie małym treningiem, przed zderzeniem z rzeczywistością na szkolnym boisku. Niestety, od kiedy zostałem zawieszony w prawach ucznia, przez dyrektora szkoły, za stoczenie bójki z tym lamusem Tomem, dostałem niezasłużoną karę, a moje treningi, ograniczały się jedynie do tych spędzanych na graniu przed telewizorem. Chciałem się zemścić. Nie zasłużyłem by mieć tak przechlapane przez tego piegatego biedaka i całą resztę, popapranej bandy jeleni. - Prychnąłem pod nosem. Do tego, te dwa przygłupy jednojajowe i super laska, która nie wiadomo po co, zadaje się z tymi lamusami. - Otworzyłem usta, nabierając powietrza w płuca, by po chwili je wypuścić.

Zresetowałem sprzęt i usiadłem z powrotem na kanapę, zastanawiając się nad kolejną rundą.

Rozgrywanie meczów na PlayStation, nie dawało tej samej frajdy, co jazda na boisku w korkach i stroju piłkarza. Z każdym treningiem, stawałem się lepszym piłkarzem, by w przyszłości zrealizować swoje ukryte marzenie.

Znienacka, zaskoczył mnie ojciec, siadając obok mnie na skórzanej kanapie.

-Może mały meczyk ze staruszkiem? - Ojciec, zasiadł się wygodnie, podjadając przekąski ze stolika.

Nie miałem ochoty na czyjeś towarzystwo, ale skoro był w dobrym humorze, mógł jeszcze nie wiedzieć o nowinach ze szkoły, dzięki którym zostałem zawieszony. Ojciec, nie był zadowolony, kiedy miałem styczność z przemocą, lecz mało mnie to obchodziło, kiedy taki lamus jak Tom, wchodził mi bezczelnie w drogę.

Miałem niewiarygodne szczęście, że nasza rodzina była bogata, więc w zasadzie, mogłem robić wszystko, na co tylko miałem ochotę. Matka i tak zawsze stawała po mojej stronie, nawet jeżeli wywinąłem im niezłe numery w przeszłości. Zawsze mogłem liczyć na wsparcie z jej strony i stała za mną murem niczym lwica.

Chciałem mieć ojca z głowy, więc zgodziłem się na jeden, mały meczyk na konsoli. Pewnie i tak z nim wygram, jak za każdym razem, rozkładając go na łopatki.

-Okeeeyyy. - Zgodziłem się, tylko i wyłącznie dlatego, że chciałem szybko to skończyć i zostać sam.

Przez chwilę, losowałem w dłoniach kilka gier. Kiedy w końcu się zdecydowałem, włożyłem płytę do PlayStation i usiadłem w rogu narożnika, poprawiając ciemne, kręcone, przydługie włosy, które poplątały się, kiedy niechlujnie splątałem je w męski kucyk.

Matka już kilka razy prosiła mnie, bym coś z nimi zrobił, lecz ja lubiłem swój styl, który podkreślał mój charakter, więc nie było żadnego sensu, by z tego zrezygnować.


Nie minęło zbyt wiele czasu, a już zdążyłem ograć staruszka. I to nie raz, lecz kilka razy. Miał być tylko, szybki, krótki mecz, a wyszło jak zwykle.

-No dobra staruszku, na dzisiaj wystarczy. Idę do swojego pokoju. - Wyłączyłem konsole i wstałem odłożyć pady, tam, gdzie zawsze, kiedy kończę grać.

Stawiając kroki, w stronę krętych schodów, prowadzących na górę do mojego pokoju, poczułem, jak ktoś łapie mnie od tyłu za ramię.

-John, nie tak szybko. Chciałbym z tobą jeszcze porozmawiać tak jak ojciec z synem. Usiądź, proszę z powrotem na kanapę. Nie zajmę Ci dużo czasu. - Rzuciłem mu pytające spojrzenie. Zastanawiałem się o co, tym razem mu chodzi. Chyba nie o to, co wydarzyło się w szkole? Gdyby, tak było, raczej od razu przeszedłby do sedna sprawy, a nie grał ze mną na PlayStation.

Nie igraj z diabłem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz