- Czy to boli? - Usłyszał nagle, na co niemal natychmiast zetknął na chłopca. - Czy te wszystkie badania bolą?
- Oczywiście, że nie, skarbie. - Zaprzeczył szybko, delikatnie łapiąc synka za rękę. - Poczujesz tylko drobne swędzenie, tak jakbym to ja cię gilgotał, to wszystko. - Wyjaśnił z uśmiechem. - Pielęgniarka pobierze ci krew, może to być lekko nieprzyjemne, ale nie jest bolesne. Potem będziesz musiał zrobić siusiu do specjalnego kubeczka, dlatego jeszcze przed wejściem do gabinetu dam ci wodę do picia.
- A potem?
- Po badaniach? - Najmłodszy Byun przytaknął. - Lekarz zaprosi nas na kolejną wizytę i pokaże wyniki badań. Wtedy będziemy wiedzieć, dlatego bolą cię tak oczka i plecy. I na pewno dostaniesz wielkiego lizaka w kształcie misia. - Baek uśmiechnął się szybko, wyrzucając z głowy wszystkie nieprzyjemne myśli. - Zostaniemy tutaj kilka dni, także na pewno zabierzemy cię z dziadkiem do zoo i kina, zgadzasz się?
Jego syn pokiwał szybko głową, uśmiechając się szeroko. Nie powiedział już nic, odwracając się w stronę okna. A Baekhyun wykorzystał ten czas na przyglądanie się swojemu dziecku.
Głębokie, orzechowe oczy i gęste rzęsy. Słodkie, małe usta i zadarty nos. Blizna po wypadku na rowerze na czole i już przysługa grzywka wpadająca do oczu. Smukła szyja i tak znajome uszy.
Chanmin. Jego syn miał już siedem lat, uwielbiał piłkę nożną i gofry z dżemem i z każdym dniem coraz bardziej przypominał swojego ojca. I skoro widział to Baekhyun, zauważyłby to też żona Chanyeola, tego był pewny.
- Tato?
- Tak, Baekhyun?
Zawahał się, jednak mimo wszystko, nie mógł pozwolić, aby po tak długim czasie ktokolwiek dowiedział się prawdy. Przecież przysięgał, że nigdy w świecie nie wyzna Chanyeolowi, że ten już kilka lat temu został ojcem.
- Zawróć.
- Baekhyun?
- Zawróć, proszę.
***
- Miło cię widzieć, promieniejesz! - Uśmiechnął się grzecznie, witając się ze starym przyjacielem. - Naprawdę się cieszę, że znalazłeś dla mnie czas.
Chińczyk bez słowa usiadł naprzeciwko niego, łapiąc za zamówiony wcześniej kubek z herbatą. Upił łyk, nawet na sekundę nie patrząc w stronę Byuna.
- Cześć, Baekhyun. - Jego głos był nieprzyjemny, Baek miał wrażenie, że były przyjaciel był na niego za coś zły. - Słyszałem o wszystkim, także przejdźmy od razu do rzeczy.
Tao słyszał o wszystkim? Jakim cudem wiadomości o złym stanie zdrowia jego syna dotarły do jego przyjaciela? Czy Chanyeol też cokolwiek wie?
Przełknął nagle ciążącą mu w ustach ślinę, uśmiechając się niepewnie.
- Słucham? - Zapytał, stresując się chłodnym tonem Chińczyka i jego lodowatym spojrzeniem. Nie znał przyjaciela od tej strony. Nie czuł też, że wciąż mógł go nazywać przyjacielem. - O czym ty mówisz? - Parsknął, prostując się szybko. - Nie błagałem cię o to spotkanie, sam się na nie zgodziłeś.
Huang głośno westchnął. Skrzyżował ręce na piersi, a wzrok Baekhyuna mimowolnie powędrował na jego ciążowy brzuch. Może to przez hormony Tao zachowywał się w ten sposób?
- Mówię tylko o tym, że kontaktujesz się ze mną tylko wtedy, kiedy to ty czegoś chcesz. Przez lata z premedytacją ucinałeś każdy kontakt, a teraz chcesz się widywać jak gdyby nigdy nic. Teraz twoja choroba wróciła, a ty nie masz nikogo bliskiego, także pomyślałeś o mnie, żałosne. Nie jesteśmy już przyjaciółmi, także ogarnij się, Baek.
Ogarnij się, Baek.
Ogarnij się, Baek.
Ogarnij się, Baek.- Wiesz co? - Nagle uśmiechnął się promiennie. - Masz rację. - Powiedział tylko tyle. - Pa.
Nie oglądał się za siebie, szybko wychodząc z kawiarni. Nie zatrzymał się nawet wtedy, kiedy w drzwiach minął męża byłego przyjaciela i ojca swojego syna z żoną.
Ogarnij się, Baek.
Miał taki zamiar.
CZYTASZ
On Ponad Wszystko | ChanBaek
FanficBaekhyun od początku wiedział. Chanyeol nie umiał kłamać. - Chanyeolah. - Zaczął, jeszcze szczelniej przykrywając nagie ciało kocem. - Chanyeolah? - Tak, skarbie? - Wracaj do niej. - Powiedział cicho, wycierając z policzków łzy. - Twoja narzeczona n...