Pierwszy raz zajmował miejsce pasażera w swoim aucie. I prawdę mówiąc, nie miał zupełnie nic przeciwko. Zupełnie szczerze, zgodziłby się na wszystko co tylko miałoby związek z Chanyeolem. Wiedział, że nic tak naprawdę nie trwa wiecznie i chciał już na zawsze pamiętać te chwile. Nie miał pojęcia, co będzie dalej, bo skąd miałby to wiedzieć? Chanyeol powiedział jedno, muszą zrobić testy genetyczne. Dopiero wtedy, kiedy potwierdzą pokrewieństwo między synem Chanyeola a nim samym mogą decydować co dalej. Teraz Baekhyun nie może zrobić nic więcej. I nie może na nic liczyć, doskonale wiedział, że mężczyzna jego życia w sercu ma kogoś innego.
- Chce zrobić testy genetyczne. Zaakceptuje Chanmina i da mu nazwisko.
- To chyba dobrze, prawda?
Szatyn chciał prychnąć, ale tylko się smutno uśmiechnął.
- Nie wiem, czy zgodzi się być dawcą. - Powiedział cicho. - Ale nawet jeśli, tato, on ma nową rodzinę. Jego żona spodziewa się dziecka, Chanmin zawsze będzie dla niego tym drugim.
***
Spotkali się w restauracji kwadrans pieszo od szpitala. Przywitali się chłodno, nieco sztucznie. I czekali.
Chanyeol przed godzinami oddał Baekhyunowi próbkę krwi i podpisaną zgodę na test. Nie chciał widzieć się z synem, przynajmniej dopóki nie będzie miał stuprocentowej pewności, że chłopiec na pewno jest jego. Baekhyun nie nalegał, był niesamowicie wdzięczny za samą zgodę na badania. Nie zaczynał też tematu dawstwa, uważał, że było na to stanowczo za wcześnie.
Wciąż czekali. Wyniki badań powinny być tego samego dnia, Byun miał dostać wiadomość, kiedy tylko będzie można je odebrać. I kiedy się tego najmniej spodziewał jego komórka cicho zabrzmiała, a on sam szybko wstał, ubierając na siebie płaszcz.
- Możemy już odebrać wyniki, Chanyeol.
***
Badania genetyczne nic nie potwierdziły. Zadrukowana kartka jasno mówiła, Chanyeol nie jest ojcem Chanmina. Nie było to możliwe, Baekhyun nie miał pojęcia co się dzieje.
- To niemożliwe. - Zaczął szybko, w strachu patrząc na biologicznego ojca swojego syna. - Nie wiem co się dzieje, ale to niemożliwe. Musimy powtórzyć badania, wynik nie jest prawdziwy.
- Baekhyun.
- Chanmin jest twoim synem. - Mówił szybko, czując jak jego dłonie drżą, a w głowie niebezpiecznie wiruje. - Nie wiem co się dzieje, ale do cholery, to nie są dobre wyniki!
- Baekhyun.
- Musisz mi uwierzyć, Chanmin jest twój. - Nie reagował. - Wygląda dokładnie jak ty, ma twój głos, jest twoją małą kopią.
- Baekhyun, uspokój się. - Spojrzał na ojca swojego syna, nerwowo przełykając ślinę. - Odebraliśmy wyniki, one nie mogą kłamać.
- Ale jesteś jego ojcem!
Chanyeol uśmiechnął się słabo, wyprowadzając byłego kochanka z kliniki. Zatrzymali się dopiero wtedy, kiedy Park widział, że w pobliżu nie ma już nikogo, a on może w końcu mówić.
- Uspokój się, dobrze? - Baekhyun skinął głową, oddychając ciężko. - Przykro mi, nie zaakceptuję chłopca jako swojego syna. Jesteś stuprocentowo pewny, że tylko ja mógłbym być ojcem?
- Jesteś jego ojcem, Chanyeol. Nie wiem co się stało, ale to ty jesteś jego ojcem!
- Wciąż mam kontakt do Junmyeona, prześlę ci dane. Spróbuj porozmawiać z nim, wiem, że byliście blisko.
Baekhyun nic nie rozumiał. A Chanyeol odszedł, na pożegnanie klepiąc go po plecach.
To nie miało być tak, kurwa.
To nie miało być tak.***
- Baekhyun, skarbie? - Nie odpowiedział, patrząc na ojca smutno. Pokręcił głową, starając się nie rozpłakać. - Co się dzieje?
- To nie prawda. - Powiedział tylko, twarz wtulając w silną klatkę ojca. - Przecież Chanyeol jest ojcem, to nie może dziać się naprawdę.
- Baekhyunah, co się dzieje?
- Testy były negatywne. Pokazały, że między nim a naszym Chanminem nie ma pokrewieństwa. Przecież to nie prawda!
- Testy były negatywne? Zgodził się zrobić je jeszcze raz?
Baekhyun zakaszlał, po chwili biorąc głęboki wdech. Spojrzał na ojca oczyma pełnymi łez.
- Nie. - Powiedział cicho. - Życzył mi powodzenia w dalszym szukaniu ojca.
- Więc co teraz, Baekhyunah?
- Nie mam pojęcia, tato, nie mam pojęcia.
CZYTASZ
On Ponad Wszystko | ChanBaek
FanficBaekhyun od początku wiedział. Chanyeol nie umiał kłamać. - Chanyeolah. - Zaczął, jeszcze szczelniej przykrywając nagie ciało kocem. - Chanyeolah? - Tak, skarbie? - Wracaj do niej. - Powiedział cicho, wycierając z policzków łzy. - Twoja narzeczona n...