26

182 16 16
                                    

*

Szedł przed siebie, wgapiając się w czubki swoich brązowych butów i kontemplując nad tym, czego właśnie się dopuścił.  Żałował, tak bardzo żałował.
Gdy nareszcie zaczynało się układać, Draco zaczynał być dla niego miły, przeprowadzili pierwszą, stosunkowo krótką ale przyjacielską rozmowę, wszystko zostało zaprzepaszczone bezmyślnością Harry'ego. Jak za pstryknięciem magicznego palca. W krótką, ulotną sekundę. 

Jego serce wciąż galopowało, oddech był niespokojny, a ciało kuliło się pod ciężarem upokorzenia i nienawiści do niedawno podjętej, impulsywnej decyzji.
Szedł dalej, nie mając siły ani odwagi przerywać niezręcznej ciszy, jaka otaczała go ze wszystkich stron.

Malfoy nadal nic nie mówił. Nijak skomentował wpadkę Pottera. Maszerował jedynie przed siebie i rozglądał się dookoła za nie wiadomo jaką księgą.

W końcu się zatrzymał.
Sięgnął ręką do piątego od dołu regału, wyciągając z niego starą, zakurzoną książkę z podartą okładką i jaskrawym napisem "Magia nimf - czyli, jak korzystać z energii wspomnień i manipulować pamięcią ludzką".

— Magia nimf? — odezwał się wreszcie Harry, utrzymując bezpieczny dystans paru metrów, pomiędzy sobą, a ślizgonem. 

— Ta. — burknął Draco, nie racząc go spojrzeniem. — Zawsze mnie to ciekawiło. — dodał sucho i ruszył dalej, chowając księgę pod pachę. 

Szli dalej. 

Pottera rozrywało już nie tylko upokorzenie, ale również ciekawość. Paląca i dzika, jak ogień. Tliła się wewnątrz niego, próbując odnaleźć drogę ucieczki. Wsuwała mu się w usta, chcąc wyjść na zewnątrz w postaci wścibskiego pytania. 
— A nimfy przypadkiem nie wyginęły? Czemu chcesz czytać o czymś, co nie istnieje? — wyrzucił z siebie, nie potrafiąc znieść intensywnego pragnienia poznania prawdy.

Malfoy zatrzymał się, choć wciąż nie odwracał się przodem do swojego rozmówcy. 
— A czemu nie? — syknął, tym razem doprawiając swoje słowa paroma kroplami jadu i rozdrażnienia. 

Gryfon zacisnął wargi i wsunął dłonie głębiej w kieszenie spodni. Niepotrzebnie w ogóle się odzywał. Niepotrzebnie przerywał ciszę. Stawił się tylko w jeszcze gorszym świetle. 

*

Lampiony podrygujące przy suficie z lekka przygasły, przytłoczone gęstą atmosferą, otaczającą dwójkę uczniów, odwiedzających bibliotekę w środku nocy. Przestały podrygiwać radośnie i rozpylać w pomieszczeniu swoje słodkie, miodowe światło. Zmieniły nawet odcień na bardziej zgniły, ciemniejszy, prawie wchodzący w paletę zieleni. 

Draco po pewnym czasie przerwał marsz, by usiąść i na chwilę odłożyć księgę na bok. Osunął się na ziemię i oparł tył głowy o regał za sobą. Odetchnął. Księga, którą niósł była zadziwiająco ciężka. Ponadto miał wrażenie, że jej waga tylko wzrastała z każdym kolejnym krokiem, jaki stawiał. 
Musiał odpocząć. 
W ciasnej alejce ledwo mógł wyprostować nogi, ale wystarczyło mu to, że chociaż siedzi. 

Harry zatrzymał się, lekko zdziwiony działaniem chłopaka. 
Ostatecznie bez słowa usiadł obok niego, przyciągając kolana do klatki piersiowej. 

Tym razem cisza, która między nimi zapadła, była jeszcze bardziej uciążliwa, niż wcześniej. Przynajmniej dla Pottera. Siedział, przytulając do siebie kolana i oddychając płytko, aż w końcu wydusił z siebie ciche i ochrypłe: 
— Przepraszam.. Draco. 

Blondyn na początku nic nie odpowiedział. 
Wpatrywał się przed siebie, starając się zachować kamienny wyraz twarzy. Zdradzały go jedynie subtelnie purpurowe plamy na polikach i zgryzione mocno usta. — Nie ważne. Zapomnijmy o tym. — mruknął stłumionym głosem. Nie potrafił wymyślić nic innego. Był zbyt zmieszany, tym co działo się obecnie w jego głowie i zbyt zmęczony walczeniem ze swoimi instynktami. 

tajemnice lasu · drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz