- Kochanie, wrócił - głos mojej mamy dotarł do moich uszu kiedy weszła do mojego pokoju. Przytaknęłam patrząc na siebie w lustrze i mamę która stała przy framudzę drzwi. Czarna sukienka, z krótkim rękawem która odsłaniała mroczny znak na moim przedramieniu przypominając mi kim naprawdę jestem. Sukienka idealnie podkreślała moją talię i figurę, jednak zbyt nie zwracałam na to uwagi, nie teraz. Przyglądałam się mojej bladej twarzy, szare oczy bez żadnego wyrazu. Ciemne krótkie włosy opadały mi na ramiona. Zaróżowione usta, zaciśnięte w wąską linię. Poza tym, mogłam również zauważyć wory pod oczami, które jednak były ukryte pod makijażem.
Po chwili odwróciłam się zauważając że mojej mamy już nie ma. Musiałam się streszczać inaczej czarny pan byłby zły.Wyszłam z mojego pokoju schodząc po schodach już mogłam usłyszeć rozmowy. Kiedy byłam już na dole, zauważyłam moją mamę, brata i... Tatę.
- Rosita... - zaczął mój ojciec. Nie dałam mu skończyć bo przywarłam do jego piersi, przytulając go. On był zaskoczony, ja też. Nienawidziłam go, nie potrafił się nami zaopiekować i był wpatrzony w Voldemorta, przez niego staliśmy się marionetkami Voldemorta, ale mimo wszystko... Mimo wszystko był moim ojcem.
Po chwili odsunęłam się od niego jak poparzona i stanęłam obok mojego brata czując obrzydzenie.
Moja mama rozmawiała jeszcze przez chwilę z moim tatą. W końcu całą rodziną ruszyliśmy w stronę dużego stołu gdzie siedzieli śmierciożercy i czarny pan. Czekali na Severusa.
Widok nauczycielki mugolarstwa nad stołem sprawił że moje śniadanie prawie się cofnęło. Skrzywiłam się i z obrzydzeniem usiadłam obok mojej mamy i Dracona. Przez ten czas nie podniosłam wzroku ani razu.
Nie podniosłam wzroku nawet wtedy kiedy głos Voldemorta dał znać że Severus już jest. Widok nauczycielki mnie przerażał i odrażał.
Przełknęłam ślinę i zgryzłam dolną wargę oraz zacisnęłam dłonie na udach, kiedy Severus usiadł a rozmowa zaczęła się o Harrym. O planie jak go zgładzić.
Związek z nim nie był dobrym pomysłem. Nie teraz, kiedy będzie wojna a Voldemort właśnie knuje jak go zabić. Próbuje zapamiętać każdy szczegół, jednak nie mogę i tak poinformować o tym bruneta, nie ważne jak bardzo bym chciała. Moja rodzina jest skończona w oczach czarnego pana. Pozostaje mi jedynie nadzieja że z Harrym będzie wszystko w porządku... Chociaż kogo ja oszukuje? On zawsze ma szczęście, jest złotym chłopcem. Próbowałam chodź trochę polepszyć swoją sytuację myśląc pozytywnie, chociaż jestem realistą, i strata miłości życia nie jest niemożliwa.
Bo w końcu takie jest życie, taki jest los który już wcześnie pakuje nam prezenty nie ważne czy te złe czy dobre. Nie można uniknąć losu, nawet jeśli tak bardzo tego się chce. Nie można uniknąć straty.Znowu zaczynam dużo rozmyślać nad swoim życiem. Mogłabym być zwykłą nastolatką, wychodząc ze znajomymi do Hogsmeade, uciekać z lekcji, łamać zasady, imprezować a później mieć karę przez rodziców. Los był aż tak zły, że postanowił zmienić moje życie o 180 stopni. Wszystko poprzewracał do góry nogami. W nocy miewam koszmary, zaczynam coraz mniej jeść, zaczynam coraz bardziej tonąć w moich myślach. Zaczynam zamykać się w sobie, głos z tyłu podpowiada mi że poradzę sobie sama, ale wiem że wcale tak nie jest, że potrzebuje ich, potrzebuje rodziny, przyjaciół, Harry'ego żeby zwalczyć to wszystko. A i tak walczę sama, wiem że Draco jest w tej samej sytuacji, a najgorsze jest to że nie chce obarczać go swoimi problemami, nie chce opowiadać mu jak bardzo jest mi ciężko, ponieważ wiem że on ma tak samo. Dlatego zawsze próbuje zostać sama z tym. Próbuje zostać sama z tym, ale Harry mi w tym nie pomaga, on sprawia że mogłabym mu powiedzieć wszystko, wszystko o sobie, o tym co knuje Voldemort ignorując wszystkie konsekwencje.
Moje myślenie zostało przerwane kiedy Czarny pan wstał i zaczął podchodzić do nas od tyłu. Najpierw do Lucjusza, Dracona, i wtedy poczułam go nad sobą jak dotyka mojego krzesła. Stres buzował się u mnie w środku, czułam się jak jakaś niewolnica... Chociaż, w końcu nią byłam. Voldemort szukał różdżki do zabicia Pottera. Ostatecznie odszedł ode mnie i podszedł do Taty, tata dał mu swoją różdżkę ale jedyne co później usłyszałam to dźwięk łamiącego się drewna.
- Severusie... Severusie błagam... Byliśmy przyjaciółmi... - usłyszałam skomlenie nauczycielki mugolarstwa a później jedynie zaklęcie nie wybaczalne z ust czarnego Pana a ciało kobiety spadło na stół. Podskoczyłam przestraszona podobnie jak Draco, z przyzwyczajenia złapałam rękę mojej mamy i Dracona. Szybko odwróciłam wzrok kiedy wąż zaczął pełzać w stronę martwej kobiety.
●○●○●○●○Zbiegłam ze schodów najszybciej jak mogłam kiedy moja nowa czarna suknia powiewała razem za mną. Stukot moich butów rozgłosił się po całej rezydencji kiedy znalazłam się w salonie. Próbowałam ukryć swoje zaskoczenie kiedy zauważyłam Hermione, Rona i Harry'ego. Wzrok bruneta szybko poruszył w moją stronę, wyglądał inaczej, miał całkowicie inny wygląd a i tak go rozpoznałam. Bellatriks trzymała mojego chłopaka za włosy a przed nim stał Draco, Hermiona i Ron byli związani a obok nich stał mój tata i mama. Szybko podeszłam do mojego brata, z nadzieją że nie wyda Harry'ego, posłałam mu właśnie takie spojrzenie, i chyba zrozumiał.
- nie jestem pewny - wymamrotał z łamiącym się głosem. Lucjusz podszedł i złapał Dracona za szyje szeptając mu żeby się lepiej przyjrzał i zaraz zwrócił się do mnie. Poczułam obrzydzenie i ciarki na plecach kiedy mój tata dotknął mojego ramiona.
- to nie on - powiedziałam zbyt dużym naciskiem niż zamierzałam. Draco podszedł bliżej Pottera, wiedziałam że blondyn go rozpoznał ale wiedziałam że go nie wyda.
Moja ciotka zaczęła atakować tych którzy przynieśli i znaleźli golden Trio, nawet nie wiedziałam dlaczego. Jednak zbytnio mnie to nie interesowało, liczyło się teraz dla mnie tylko los bruneta. Bałam się że może się mu coś stać, miał na siebie uważać. Bella wzięła Rona i odsunęła go rozkazując mamie aby wziąść ich do piwnicy, a z hermioną porozmawia "jak to dziewczyny". Nie przepadałam trochę za Granger, ale teraz zaczęłam się szczerze o nią martwić, przygryzlam dolną wargę kiedy Harry i Ron znikli z pola mojego widzenia.
Krzyk Hermiony sprawił że moje serce zaczęło bić w nienormalnym tępie. Widok jak moja ciotka torturuje zwykłą dziewczynę, która również mogłaby mieć normalne życie. Zdałam sobie sprawę że jeszcze nie dawno wyzywałam Hermione od szlam i brudnej krwi a teraz patrząc na to jak ktoś ją torturuje, chciałam jej pomóc i chciałam ją uratować. Poczułam jak robi mi się słabo i szybko przytuliłam Dracona nie mogąc na to patrzeć. Chciałabym jej pomóc tak bardzo, ale byłam tchórzem. Zatkałam uszy próbując chodź trochę stłumić dźwięk krzyków dziewczyny.
Coraz bardziej nienawidziłam tej rodziny, czułam się jak w sidłach. Miałam dość tego, dość widzenia śmierci i torturowania niewinnych osób.- masz dużo szczęścia, od tej brudnej dziewuchy - usłyszałam swoją ciotkę, ale po tym zaklęcie. Szybko się odwróciłam widząc ponownie Rona i Harry'ego. Mój tata chciał zaatakować Rona, ale Harry szybko rzucił zaklęcie na niego, przez co mój tata poleciał do tyłu.
Nie mając innego wyjścia musiałam z nim walczyć. Z Harrym.
Rzuciłam pierwsze zaklęcie które on odbił. Jednak szybko zmieniło się tak że na musiałam się cofać i odbijać jego zaklęcia kiedy on je rzucał. Chociaż bardzo dobrze widziałam że nie chciał mnie skrzywdzić, mogłam z niego czytać jak z otwartej książki.Później wszystko zaczęło się dziać za szybko. Bellatriks trzymała hermione z sztyletem przy jej szyi. Tata chciał wezwać Voldemorta ale zgredek, nasz domowy skrzat rozwalił żyrandol przez co ciotka puściła hermione. Bella zaczęła krzyczeć że Zgredek mógł ją zabić a skrzat powiedział że chce ratować przyjaciół. Harry wyrwał różdżki od Dracona a Zgredek czarem wytrącił różdżke mamy. To wszystko zaczęło się dziać za szybko. Skrzat wziął wszystkich i teleportnął się ale bella zdążyła rzucić sztyletem w nich.
Upadłam ciężko na ziemie oddychając. Głowa zaczęła mnie cholernie boleć od tego wszystkiego. Moje serce wciąż nie chciało się uspokoić i biło w nienormalnym tępie. Moja mama wszystko pomogła mi wstać i wzięła mnie i Dracona prowadząc do pustego pokoju.
Była jedyną osobą którą obchodziło nasze zdrowie psychiczne i fizyczne.
CZYTASZ
Do Końca ~ ❁ 𝘏𝘢𝘳𝘳𝘺 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 ❁
FanfictionWidział Ją. Zbyt często. Za często. Na przerwach, na śniadaniu, obiedzie, kolacji, z Malfoyem czy innymi ślizgonami. Jej piękne oczy, które równie nosił jego wróg. Wyjątkowy uśmiech, który właśnie sprawiał że często prawie padał z nóg. Ta dziewczyna...