4

2.3K 60 10
                                    

Różowa Ropucha z fałszywym uśmiechem przechadzała się po klasie tłumacząc temat zajęć. To co tu się działo, było istnym szaleństwem. Ona nawet nie potrafiła uczyć nas obrony przed cholerną czarną magią! Była jedną z nielicznych osób która nie wierzyła Potterowi że czarny pan wrócił. Też bym mu nie uwierzyła dopóki sama nie zobaczyłam tych krwistych przesiąkniętych nienawiścią oczu. Wtedy kiedy ten szyderczy uśmiech pojawił się na jego bladej twarz, moje całe ciało sparaliżowało strach. Sam jego wygląd sprawił że chciało się uciekać jak najdalej stąd. Przeklnęłam w myślach landrynę która nie potrafiła nas nauczyć tego co powinniśmy umieć.

- Dobrze moje kochane drogie dzieci - Irytujący głos rozniósł się po klasie. Jękłam przeciągle i oparłam podbródek na mojej ręce patrząc w każdy punkt tylko nie na tą irytującą ropuchę - Jak dobrze wiecie, mamy bezpieczne nauczcie, co oznacza, zero różdżek, zero zaklęć. Chciałabym abyście grupowo zrobili projekt z conajmniej 350 zdań. Ja będę wybierać was w pary - Uśmiechnęła się sprawiając że ciśnienie mi wzrosło. Czasami miałam ochotę zetrzeć jej ten uśmieszek z twarzy i przejechać jej tą świnską twarzyczką po asfalcie i naprawdę niewiele mi brakowało żeby to uczynić - Myślę że Malfoy i Weasley sobie poradzicie we dwie, jesteście piękne mądre dziewczynki - Przewróciłam oczami na te idiotyczne komplementy. Mój wzrok spotkał się z rudowłosą która patrzyła na mnie niepewnie. Fakt, nasze relacje nie były dobre, z resztą jak ze wszystkimi Weasley'ami. Kiedyś wyzywałam i gnębiłam Ginny za to że była tak głupia aby otworzyć komnatę tajemnic. Teraz z tego wyrosłam i dałam jej spokój. Mamy razem lekcje i oboje zachowujemy się jakbyśmy się nie znali i tak było w porządku. Moja rodzina od prawie zawsze czuła zarazę do Weasleyów i to również to odziedziczyłam, na początku specjalnie pakowałam się w konflikty między nimi aby móc poczuć władze i satysfakcję. Teraz omijałam ich szerokim łukiem, oczywiście jeżeli któryś z rudych przyczepiłby się do mnie czy do mojej rodziny, zaczęłabym ją i siebie bronić. Z westchnieniem słuchałam dalej monologu Dolores patrząc ukradkiem na Ginny która również posyłała mi delikatnie mordercze spojrzenia. Będąc szczera wolałabym pracować z pomyluną niż z tą rudą dziwaczką.
●○●○●○●
Z obrzydzeniem stałam przed obrazem grubej damy, która sama nie była moim widokiem zadowolona. W ciszy posyłaliśmy sobie wrogie spojrzenia. Po ułamku sekundy w której w swoim umyśle z pięćdziesiąt razy zwyzywałam Gryffindor I jak bardzo nienawidzę tego domu, Gruba Dama postanowiła się odezwać.

- Hasło? - przyglądała się lapmce wina w swojej dłoni i dopiero później podnosiła na mnie swój wzrok.

- Gryffindor Górą - Odpowiedziałam a moja twarz wykrzywiła się z obrzydzenia kiedy wypowiedziałam te dwa słowa. Gruba Dama westchnęła i otworzyła przejście do dormitorium gryfonów. Skąd znałam hasło? Ginny mi podała. Po lekcjach od razu umówiliśmy się abyśmy zrobili ten projekt jak najszybciej aby później nie patrzeć sobie na twarze.

Chaos który był w wieży ucichł kiedy zobaczyli że przy drzwiach stoi niska brunetka o szarych oczach które nosił najpopularniejszy Draco Malfoy w tej szkole. Każdy ucichł kiedy zobaczył że Rosita Malfoy stoi w dormitorium domu którego nienawidzi.

Z niewiadomych powodów poczułam satysfakcję i wyższość, a tym że ucichli na mój widok, dosłownie nakarmili moje ego. Moje spojrzenie skrzyżowało się z tą jasną odcienią zieleni. Jego wzrok i sam on sprawił że jeszcze bardziej poczułam się pewniejsza siebie mimo iż prawie setki oczu wpatrywały się we mnie z nienawiścią, zdziwieniem, podziwem czy czym cokolwiek jeszcze.

- Co ty tu robisz!?, wynoś się stąd! - w końcu odezwał się jeden z głosów, spojrzałam w tamtą stronę i był to jakiś randomowy chłopak którego jedynie kojarzyłam z widzenia. Wiem jedynie był z roku mojego brata i Pottera, bodajże nazywał się Seamus czy jakoś tak.

- Przyszła do mnie - głos Ginny i poważny wyraz twarzy uratował GO przed kłótnią która miała rozpocząć się zaledwie za kilka sekund. Posłałam im wrednie uśmiechy i poszłam w stronę nowej rudej koleżanki.
●○●○●○●○
Pożegnałam się z Ginny i wyszłam z jej pokoju idąc w stronę pokoju wspólnego. O dziwo praca z nią nie była zła. Przy większości się nie odzywała i słuchała mnie i robiła tak jak należało. Idąc w stronę pokoju usłyszałam głos Harry'ego, Potem Hermiony i Rona. Ukradkiem zbliżyłam się aby podsłuchać ich rozmowę. Wiem ze ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale trudno, szatan już od dawna szykuje mi tam miejsce.

- Nie uda się! - niemal że wykrzyknął szeptem Harry.

- Jak to się nie uda? Harry, potrafisz wyczarować patronusa - Moje oczy rozszerzyły się słysząc to. Już od małego słyszałam o tym zaklęciu od mojej mamy, że te zaklęcie jest niebywale piękne i zawsze chciałam go wyczarować, jednak nigdy mi się nie udało. Harry potrafił go wyczarować? A co gdyby... Nie! Nie mogę. Najlepiej jakbym w ogóle z nim nie rozmawiała. Ale...

Moje myśli same zaczęły się ze sobą bić, ale ciekawość znowu wygrała.

Do Końca  ~ ❁ 𝘏𝘢𝘳𝘳𝘺 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 ❁Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz