Nie mam pojęcia ile tu siedziałam. Nie mam pojęcia ile tutaj płakałam. Tyle razy przeklinałam siebie w myślach. Czułam jak coś zżera moje serce od środka. Odgarnęłam włosy z twarzy i wytarłam mokre policzki. Czasami w ogóle żałowałam że żyje. Przeklinałam to wszystko.
Usiadłam na zimnej podłodze, wiedząc że coraz bardziej słabne. Harry miał rację, byłam beznadziejna. Zawsze byłam. Czy moja śmierć coś by zmieniła? Czy wtedy... Czy wtedy gdybym się postawiła, gdyby Voldemort mnie zabił, czy coś by to zmieniło? Nie. To byłoby głupie.
Najprawdopodobniej śmierciożercy są już w szkole. Draco zabije Dyrektora i druga wojna czarodziejów się zacznie. O Harrym Potterze mogłam już tylko zapomnieć. Zapomnieć o nim i o wszystkich chwilach, o chwilach gdzie faktycznie czułam się ważna. Nie powinnam go w ogóle pokochać, ale atencje którą mi dawał, poczucie ważności, i to wszystko... On po prostu był kimś, czego zawsze brakowało mi w życiu, dawał mi coś czego nikt inny nie mógł, i to po części bolało najbardziej. Bolała świadomość że już przy nikim innym nie będę się czuć tak samo jak przy nim.
Czułam taką pustkę, jakby ktoś właśnie wyrwał mi serce z klatki piersiowej. Czułam ogromny stres. Jeżeli Voldemort się dowie, umrę. Bo nie wykonałam swojego zadania. Że go zdradziłam. Przez co nasza rodzina jeszcze bardziej będzie skończona w jego oczach. Ciężar który czuje na sobie, jest coraz mocniejszy, coraz bardziej przygniata mnie do ziemi i wiem że nie wytrzymam.
Wpatrywałam się okno za którym było ciemne niebo. Widziałam jak drzewa i jak ich liście powiewują razem z delikatnym wiatrem. Ta noc była przeklęta. A ja razem z nią.
Byłam potworem.
●○●○●○●○
Zapukałam z nadzieją że on otworzy drzwi. Miałam opuszczoną głowę a łzy w oczach czekały na odpowiedni moment aby wypłynąć. Resztkami siłami próbowałam je trzymać.
Dźwięk otwierających się drzwi.
Od razu słysząc jego głos który pyta co się dzieje, sprawia że jeszcze bardziej łamie się w środku. Po prostu wybucham ponieważ wiem że już więcej nie wytrzymam. Chłopak zdziwiony szybko przyciąga mnie do siebie kiedy ja chlipie w jego ramionach. Z trudem łapie oddech kurcząc się w jego ramionach. Przez chwilę mogłam poczuć się trochę bezpieczna.
- Rosi, co się dzieje? Dlaczego płaczesz? - przez chwilę dostałam deja vu kiedy on ponowie pocieszał mnie po tym jak Harry poszedł w ręce śmierci. Ponownie pocieszał mnie przy czymś co było tylko i wyłącznie moją winą.
- Ja już nie mogę tak żyć, to jest za trudne, to wszystko mnie przerasta, Blaise ja... - łkałam, mocniej zacisnęłam dłonie na ramionach bruneta, kiedy wtuliłam twarz w jego ramiona. Traciłam grunt pod nogami, moja głowa pulsowała, robiło mi się coraz bardziej słabo i nie dobrze. Przez chwilę miałam wrażenie że zemdleje dopóki chłopak nie objął mnie mocniej.
- ciiii - uciszył mnie i odsunął się delikatnie łapiąc moje ramiona - najpierw oddychaj, tak jak ja, powoli, nic się nie dzieje, jestem tutaj, oddychaj - wzięłam głęboki oddech tak samo jak Blaise i próbowałam oddychać w taki sam spokojny sposób w jaki robił to brunet. Po chwili zrobiło mi się jakoś lżej - teraz mi powiedz o co chodzi
- Blaise, Ja nie mogę... Ja nie chce umierać... To jest takie ciężkie do zniesienia. Jestem Śmierciożercą Blaise, proszę nie zostawiaj mnie, nie chce być z tym sama. Harry... Ja zakochałam się w nim... Powiedziałam mu to, on zostawił mnie samą, nie jestem na niego zła, rozumiem go... Ale dlaczego tak bardzo to boli? - położyłam dłonie na swojej klatce piersiowej, czując szybkie bicie mojego serca. Blaise nadal patrzył na mnie zdezorientowany - Jestem już tym wszystkim zmęczona, ciągła presja że zrobię coś nie tak, jestem na włosku od śmierci, Nawet nie wiem po jakiej stronie jestem. Powiedziałam wszystkie plany Harry'emu jakie planował na niego Voldemort, to takie głupie... Szukałam sposobu jak zabić Voldemorta i dałam to Harry'emu, jestem tchórzem. To było takie głupie... Harry i tak mnie zostawił a gdy Voldemort się dowie, zabije mnie.
- Nie jesteś tchórzem, Rosita. Właśnie zdradziłaś największego czarnoksiężnika tych czasów. Fakt, to było głupie. Ale nie każdy byłby do tego zdolny, Rosita, jesteś odważna, jesteś dzielna, rozumiesz? Nie zostawię cię, obiecuję że póki to wszystko jest takie popieprzone, będę przy tobie, dobrze? Nie będziesz z tym sama - oświadczył a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech - jesteś moją przyjaciółką i młodszą siostrzyczką - to sprawiło że rozkleiłam się jeszcze bardziej. Przytuliłam się do niego mocniej, zamykając oczy. Jego duże dłonie zaczęły pocierać moje plecy. Bałam się samotności, cholernie. Bałam się że po tym każdy mnie zostawi, ale przynajmniej Blaise został przy mnie.
Fakt był też taki że przez ten czas po prostu chciałam być kochana.
CZYTASZ
Do Końca ~ ❁ 𝘏𝘢𝘳𝘳𝘺 𝘗𝘰𝘵𝘵𝘦𝘳 ❁
أدب الهواةWidział Ją. Zbyt często. Za często. Na przerwach, na śniadaniu, obiedzie, kolacji, z Malfoyem czy innymi ślizgonami. Jej piękne oczy, które równie nosił jego wróg. Wyjątkowy uśmiech, który właśnie sprawiał że często prawie padał z nóg. Ta dziewczyna...