Confusion

492 31 72
                                    

Pov Cyno
Siedziałem nad jakimś jeziorem, księżyc odbijał się w wodzie, oświetlając krajobraz w okół mnie. Niebo było przyozdobione małymi migoczącymi gwiazdami a chłodny wiatr delikatnie rozwiewał moje włosy. Po drugiej stronie jeziora mogłem zauważyć sylwetkę jakiejś postaci...poczułem, że muszę podejść bliżej, ciekawość nie dawała za wygraną. Szedłem tak szukając przejścia na drugą stronę, po dość długiej chwili w końcu znalazłem most, który ciągnął się aż na sam koniec jeziora więc szedłem, szedłem i szedłem a droga się jakby dłużyła w nieskończoność, możliwym było, że to przez mgłe, która znacznie ograniczała widoczność. W końcu jednak dotarłem na miejsce, podekscytowany zobaczeniem postaci do której tak mnie ciągnęło wyciągnąłem rękę aby złapać ją za ramię. Postać się odwróciła i okazała się być tak bardzo dobrze znaną mi osobą... Tighnari... jego oczy świeciły mocniej niż te wszystkie gwiazdy na niebie, mocniej niż ten księżyc, minęła chwila aż w końcu zorientowałem się, że to nie księżyc oświetlał to miejsce lecz Tighnari we własnej osobie. Chłopak zaczął zbliżać się do mnie, z każdą sekundą podchodził coraz to bliżej a ja stałem w miejscu.Gdy w końcu się zorientowałem, że nasze twarze dzieli niebezpiecznie mała odległość, chciałem się odsunąć, zaprotestować lecz nie mogłem, czułem jakąś dziwną siłę przyciągania, zupełnie tak jakby jego ciało było magnesem. Jego oczy coraz bardziej mnie hipnotyzowały, przysięgam, że byłem teraz całkowicie bezbronny, mógłby zrobić ze mną co chcę, wbić mi nóż w plecy a ja tak zahipnotyzowany jego oczyma nawet bym się nie zorientował. Przymknął powieki, wiedziałem co zaraz się stanie, jeszcze chwila...jeszcze sekunda...nasze usta prawię się złączyły aż nagle....

Aż nagle się obudziłem cały zdezorientowany co właśnie przed chwilą się odjebało i czemu przyśniło mi się coś tak pojebanego i absurdalnego, to nie było kuźwa normalne. Serce cały czas mi mocno waliło ale sam już nie wiedziałem dlaczego. Czy mój mózg oszalał do reszty? Czy ja właśnie miałem zamiar całować się z Tighnarim w moim śnie? Czy mi odjebało? Chociaż może nie mi a bardziej mojemu mózgowi? Sam nie wiedziałem czy miałem zamiar nazwać ten sen koszmarem czy przyjemnością. Byłem pewien że teraz do końca dnia nie przestanę o tym myśleć a co gorsza po takim czymś nie wiem czy będę w stanie utrzymać z chłopakiem kontakt wzrokowy przez więcej niż sekundę. Akurat dzisiaj miałem się znowu z nim spotkać, ponoć miały dzisiaj być jakieś rozmaite stragany w centrum i chciał się rozejrzeć co nie co aby znaleźć coś ciekawego godnego uwagi aczkolwiek już wiedziałem, że zapewne coś spierdolę bo nie będę się umiał zachowywać naturalnie a moje myśli będą się skupiać tylko na tym popieprzonym śnie. Chociaż może przesadzam i robię z tego nie wiadomo co? To tylko jeden sen, jestem pewien, że nie raz się komuś przyśniło, że robił coś dziwnego z przyjacielem... sny zawsze są popieprzone i nie powinno się ich brać na serio więc po co się przejmować?.

- Wdech i wydech, przecież to nic nie znaczyło, zdarza się i tyle - powiedziałem sam do siebie.

Poszedłem do łazienki obmyć twarz zimną wodą w celu rozbudzenia się i zejścia na ziemię. Szczerze przez chwilę to pomogło do momentu aż go nie zobaczyłem. Czekał na mnie już na zewnątrz co mnie trochę zdziwiło ale po sprawdzeniu godziny zdałem sobie sprawę, że zaspałem dlatego nawet nie zdążyłem porządnie ogarnąć włosów, ubrania na szczęście miałem przygotowane już wczoraj wieczorem więc nie było z tym problemu i chodź robię tak bardzo rzadko to faktycznie przyszykowanie sobie ubrań wcześniej znacznie ułatwia życie, szczególnie w takiej sytuacji.
Chłopak miał włosy związane w luźnego kucyka i oczywiście miał na sobie ten czarny golf bez rękawów co sprawiło, że odrazu przypomniałem sobie o moim śnie ponieważ może i o tym nie wspomniałem ale wyglądał tak samo jak teraz, a co jeśli to był jakiś sen proroczy? O kurwa.

Sunday boy// Cynonari // Genshin impactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz