Rozdział 6 - Jesteś ponad nim.

1.6K 60 9
                                    




Tak jak się umawiałyśmy, spod szkolnej bramy odebrała mnie mama, która nie kryła swojego niezadowolenia tym, że jednak nie poczekałam w szkole. Choć wiedziałam, że wynikało to z czystej troski o mnie, to z czasem naprawdę zaczynało mnie to irytować.

Za cel obrałyśmy gabinet pani Martin, gdyż miała się dzisiaj odbyć kolejna wizyta.

Wchodząc do dobrze mi już znanego gabinetu, skierowałam się w stronę fotela, który zwykłam zajmować za każdym razem. Po wymienionych grzecznościach, jak zwykle na stoliku przede mną stanął kubek z herbatą, a starsza ode mnie o dwie dekady brunetka usiadła w fotelu, po jego przeciwnej stronie.

Z każdą wizytą mogłam stwierdzić, że czułam się coraz bardziej komfortowo w jej towarzystwie, jak i z mówieniem o sobie. Dziś jednak ten komfort przychodzący z każdym spotkaniem zastąpił dość spory stres.

Sen z dzisiejszego ranka nieustępliwie siedział mi w głowie. Szkoła i towarzystwo Kendall w pewien sposób zajęło mi głowę, ale to nie wystarczyło. Każdy z nas posiada trudne momenty, które są bolesne i najchętniej wymazałby z pamięci, nie chcąc do nich nigdy wracać. Niczego bardziej jak tego nie pragnęłam.

Pragnęłam, aby on zniknął.

To właśnie strach był prowodyrem stresu. W jakiś dziwny i niepojęty sposób bałam się wyznać tego wspomnienia, które do mnie wróciło. Tak jakby on mógł wszystko słyszeć, a ja poniosłabym konsekwencje swoich czynów.

Na tą myśl przylgnęłam mocniej do miękkiego oparcia mebla, chcąc w jakiś magiczny sposób się w nie wtopić. Spuściłam również wzrok, starając się nie nawiązywać kontaktu z terapeutką. Jak zwykle, gdy byłam w stresujących dla mnie sytuacji, chciałam zacząć skubać skórkę wokół paznokcia kciuka, ale zapomniałam, że zdobi go plaster w cielistym odcieniu. Nie przejmując się tym jednak, przeniosłam się na palec wskazujący pogrążając się we własnych myślach.

Pomieszczenie wypełniała chyba dość niezręczna cisza, dopóki kobieta nie zabrała głosu.

- No to opowiadaj. Jak spędziłaś dzisiejszy dzień? Wydarzyło się coś fajnego albo wręcz przeciwnie?

Głos kobiety wybudził mnie z zamyślenia, ale nadal nie podniosłam na nią wzroku. Cały czas śledziłam wzrokiem ruchy skubiącego paznokcia skórkę milcząc.

Ignorancja jaką się w tamtym momencie wykazywałam najprawdopodobniej była bardzo nie elegancka, ale sama nie wiedziałam od czego zacząć. Z jednej strony zdawałam sobie sprawę z tego, że najlepiej byłoby zacząć od dzisiejszego wczesnego ranka, ale najprościej rzecz ujmując bałam się . Wiedziałam, że to co powiem zostanie tylko w tym pomieszczeniu i pomiędzy nami, ale nawet to do mnie nie przemawiało.

Pozostawałam w ciszy zastanawiając się, jak opowiedzieć jej to wszystko. Z szczegółami czy bez? Powiedzieć, co szczególnie mnie dotknęło czy jednak nie wchodzić w szczegóły? Przyznać się do poczucia winy, które odczuwałam przez to że mama cierpiała za każdym razem, gdy on wracał do domu? Opowiedzieć o przerażeniu i zalążku wstydu, który pojawił się tamtej nocy w jej przepełnionych łzami oczach, gdy dostrzegła mnie całą roztrzęsioną w progu gabinetu?

Na samo wspomnienie zrobiło mi się gorącą, a palce na które patrzyłam zaczęły się rozmazywać przez łzy, które się pojawiły. Nabrałam powietrza przez nos, który zaczął szczypać, jak przy każdej takiej sytuacji. Przeniosłam wzrok na biały sufit mrugając z dużą częstotliwością powiekami, aby żadna z łez nie wyleciała.

Usłyszałam po swojej lewej szelest i w od razu przeniosłam wzrok w tamtą stronę. Brunetka, która przesiadła się z fotela na sofę i była ustawiona pomiędzy nimi, patrzyła mnie uważnie. W jej spojrzeniu dostrzegłam zrozumienie i w pewnym stopniu smutek.

All our (Im) perfections - [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz