Rozdział 7- Gdybym tego nie chciał, to bym tego nie zrobił.

1.2K 49 0
                                    


- Śledzisz mnie? - zapytał, wypuszczając dym z ust.

Patrzyłam się na Aarona nie wiedząc co powiedzieć. Choć decyzja, żeby pójść za nim była spontaniczna, to wiedziałam, że miała konkretny cel.

Biorąc się w garść, odezwałam się:

- Nie. Poszłam za tobą, żeby pogadać - włożyłam drżące z nerwów dłonie w kieszeń bluzy i ruszyłam powolnym krokiem w jego stronę.

Nadal paląc uważnie mnie obserwował i czekał, aż ponownie się odezwę.

Podeszłam nieśpiesznie do klatki zachowując odpowiednią odległość od szatyna i popatrzyłam na niemal identyczne psy. Będąc tak blisko byłam w stanie rozpoznać, że obydwa były rasy doberman. Jeden z nich, ten, który był postawniejszy i posiadał czarną sierść, a na pysku i łapach odznaczał się jej karmelowym odcieniem, trzymał się z tyłu uważnie mnie obserwując.

Byłam niemal pewna, że to właśnie on na mnie szczeknął.

Przeniosłam wzrok na drugą psinę, która podeszła niepewnie do klatki głośno niuchając nosem. Uśmiechnęłam się lekko. Jako dziecko zawsze chciałam mieć psa, ale ojciec nigdy nie chciał się zgodzić, nawet jeśli nie bywał często w domu. Uważał, że pies jako zwierzę nadaje się tylko do pilnowania posesji i nie było miejsca na niego w domu. Do tego dochodziła jego nadwrażliwość na dosłownie wszystko. Nie chciałam sobie nawet wyobrażać co mogłoby się stać, gdyby zwierzę przez przypadek zniszczyło coś, co mógł uważać za ważne.

Formujący się na mojej twarzy uśmiech znacznie osłabł. Wyciągnęłam dłoń w stronę klatki, aby pies, który postanowił się do mnie zbliżyć, widocznie zaciekawiony nową osobą, mógł ją obwąchać. Jego sierść różniła się od pierwszego. Kiedy ten trzymający dystans był w większości pokryty czernią, ten zamiast niej posiadał brązową sierść.

- Percy - nagle odezwał się Aaron.

Pies od razu spojrzał w stronę swojego pana zaalarmowany wypowiedzeniem swojego imienia. Uśmiechnęłam się przenosząc wzrok na chłopaka. Stał bliżej niż wcześniej, patrząc się na psa

- To skrót czy jego imię?

- Skrót - spojrzał na mnie. - Od Persefony. Ten z tyłu to Hades - spojrzał na drugiego psa, który nadal trzymał się z tyłu uważnie mnie obserwując.

Hades i Persefona.

W tym czasie jaśniejsza z psin znów skupiła uwagę na mnie.

- Mogę ją pogłaskać? - zapytałam, patrząc na mordkę psa, który przekrzywił głowę na moje pytanie.

Aaron przytaknął, więc przyłożyłam dwa palce przez oczko w siatce i zacmokałam. Percy obwąchała ponownie palce, następnie je liżąc i nadstawiając się do drapania.

- To jak... Jesteś miłośnikiem mitologii greckiej? - zaśmiałam nadal drapiąc psa i spojrzałam na szatyna.

Chłopak właśnie gasił papierosa o metalowy słupek, po czym wrzucił niedopałek w jego środek, przez dziurę u góry.

- Nie, to Kenny je tak nazwała - Aaron kucnął chwytając się klatki, aby lepiej utrzymać równowagę. - Percy jest raczej ugodowa i przyjazna. Jeśli ją zawołasz, to przybiegnie i takie tam. Hades za to od samego początku był dość... osobliwy. Jako panią obrał sobie Kendall i większości tylko jej słucha. Nie daje się również praktycznie nikomu dotykać oprócz niej. - Przełożył palec przez kratkę, aby podrapać Percy za uchem, która gdy tylko zobaczyła, że Aaron chce poświęcić jej uwagę, zapomniała o mnie i przysunęła się do klatki nadstawiając. - Ayran kiedyś spróbował, to prawie go dziabnął - na jego usta wpłynął uśmiech, przez który w policzkach pojawiły mu się dołeczki.

All our (Im) perfections - [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz